Rozdział 38

741 64 10
                                    

Mam nadzieję,  że was nie zawiodę ;*
Legenda do dziennika:
Kursywa do zapisków Lucy
Podkreślone do przemyśleń Natsu
Zaczynajmy!
Dzień 1
Piszę to... Bo muszę. Nikt tego nie przeczyta,  a nawet jeśli, to pewnie nie przeżyje by o tym opowiedzieć. Matka każe mi pisać ten głupi dziennik.  Nie ma co liczyć na zwrot w stylu: "Kohany  pamientniczgu! Dżastin wreżcie na mnie spoiżau! " To byłoby coś strasznego.  Jednak mimo wszystko... Lubię przelewać myśli na papier.  Nie mam tu za bardzo z kim gadać.  Czasu też mam niewiele.  Będę tu tylko dwanaście dni; większość czasu poświęcam na treningi i sen.  Coś okropnego. Ale są jakieś plusy.  Jeden dzień tutaj, to trzy miesiące tam, więc... Także tego. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, kim jestem. Będę tu szybko dorastać.  Zapytałam moją mamę,  dlaczego ona się nie starzeje.  Powiedziała tylko,  że ona jest kimś w rodzaju królowej Gwiezdnych Duchów. Zapytałam jej, czy to by znaczyło,  że ja jestem taką jakby księżniczką.  Odpowiedziała,  że właściwie to tak,  że jestem jej księżniczką i że z Tatą kochają mnie najbardziej na świecie. Do  następnego.  W sensie do jutra. Dobranoc.
Przyznam,  że kilkunastoletnie Luce była urocza. Zupełnie inna od teraźniejszej. Ale także wiedziała mniej.To właśnie te wszystkie przeżycia tak ją ukształtowały.
***
Dzień 4
Można powiedzieć,  że rosnę jak na drożdżach.  Przez ostatnie kilka dni urosłam z dziesięć centymetrów. Zmieniła mi się też trochę twarz.  Rosną mi włosy (mama ciągle mówi,  że powinnam je zapuszczać, ale ja lubię jak są krótkie).  Ach. Zapomniałabym napisać.  Mama mi o kimś opowiadała. Nazywa się  Evangeline (huehue tak, to ja[znaczy nie ja, ale imię to samo ;)]- dop. Aut) i nie powinna istnieć. Jest moją bliźniaczką i będzie próbować mnie zabić. Taki news na dobry początek dnia.   Póki jestem tutaj, nic mi się nie stanie, ale na mojej ojczystej planecie będę musiała sobie radzić sama. Jak zwykle zresztą.  Dlaczego mnie się to przytrafia?! Jestem wściekła, ale myślę,  że uczuciem,  które tak naprawdę we mnie dominuje, jest strach. Boję się.  Nie... Ja jestem przerażona. Kilka razy chciałam się zabić,  ale teraz... Nie poddam się.  Tata powiedział mi dzisiaj jaka jest moja misja.  Mam rozpłakała się i wyszła z pokoju. Dopiero gdy dowiedziałam się o co chodzi,  zrozumiałam, jak ciężkie to brzemię.  Ale to nic. Poradzę sobie.  Evangeline i tak nie da mi zbyt długo żyć,  więc... Mam zabić najpotężniejszego maga w całym wszechświecie.  Zerefa. W sumie gdy o tym myślę,  to chcę mi się śmiaćKtoś taki jak ja ma go pokonać? Nie ma szans.  Ale postanowiłam sobie dwie rzeczy. Po pierwsze. Wypełnię wolę ojca. To muszę być ja. Tak mówi przepowiednia Evangeline. Pomimo tego, że to suka, muszę koniecznie porozmawiać z Luce o jej słownictwie przepowiednie mają się sprawdzać.   Po drugie. Gdy wrócę nie będę się z nikim przyjaźnić.  Nie mogę ich zranić. Jestem czymś w rodzaju maszyny do zabijania. Nie mogę sprawiać bólu nikomu więcej. Branoc.
Dzięki temu dziennikowi coraz lepiej ją rozumiałem.  Wyobraziłem sobie to kilkunastoletnie dziecko, które dowiaduje się,  że niedługo umrze. Coraz bardziej ją podziwiałem i uwielbiałem.

Hej hej hej! Jak wam się podobał ten rozdział?  Dajcie znać! Ja osobiście nie jestem zbyt zadowolona,  ale pozostawię to do waszej oceny ;) Jeszcze drugi rozdział dzienniczkowy i wrócimy na planetę Króla Gwiezdnych Duchów. Do następnego! Bayo Wróżki! :*

Córka Gwiazd~NaLu ff (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz