Wigilia

82 11 7
                                    

-Amy! Amy! - Usłyszałam piskliwy głosik Sally.

- Hej.. jest sobota daj mi spać. - Powiedziałam nie otwierając oczu, przewróciłam się na drugi bok i próbowałam zapaść w sen. Po chwili usłyszałam tupnięcie i trzask drzwi lekko się uśmiechnęłam. Nie mogąc znów usnąć przewracałam się z boku na bok, gdy w końcu udało znaleźć się mi wygodną pozycję wpadłam w objęcia morfeusza. Niestety nie było mi dane trwać w nich długo ponieważ poczułam coś zimnego na mojej twarz, jak poparzona podniosłam się do siadu. Popatrzyłam na chłopaka najwyraźniej szczęśliwego ze swojego czynu.

- Jeff! - Krzyknęłam wstając z łóżka, podeszłam do chłopaka z wiecznym uśmiechem.

- Podobno nie chciałaś wstać to Ci pomogłem! - Powiedział pewny siebie ale ta pewność wyparowała gdy tylko spojrzałam na niego z chęcią mordu w oczach. Zbliżałam się do niego powolnym krokiem z lekkim uśmiechem, Jeff widząc to zaczął się wycofywać gdy był blisko ściany mocno go przytuliłam. Byłam na tyle niska , że czułam jak jego serce szybko bije. Skończyło się na tym iż oboje byliśmy mokrzy.

- Teraz jesteśmy kwita - Powiedziałam uśmiechając się zwycięsko i podeszłam do szafy, wyciągnęłam to samo ubranie co zawsze. - Hej Jeff? Żyjesz? - Zapytałam śmiejąc się.

- Już wiem kto nie dostanie śniadania ! - Krzyknął i wybiegł z mojego pokoju ~Kurwa.. ~  Pomyślałam i weszłam do łazienki. Szybko się ogarnęłam , przeczesałam mokre włosy i udałam się do kuchni.

- Cześć - Powiedziałam podchodząc do Toby'ego i całując go w policzek.

- Hej.. - Usłyszalam po chwili, ~Potrzebuje kawy..~ Zaczęłam robić napój

- Amy.. Mogłabyś mi też zrobić? - Powiedział zaspanym głosem Ben, przytaknęłam i wzięłam drugi kubek. Gdy tylko skończyłam robić kawę odrazu podałam ją elfowi, a z drugą w dłoni usiadłam obok Roxy.

- Dlaczego masz mokre włosy? - Zapytała zajadając się kanapką, ja tylko wymownie spojrzałam na Jeffa duszącego się ze śmiechu. - Okej nie pytam - Dodała spuszczając głowe by ukryć uśmiech. Nikt więcej się nie odzywał, wszyscy zaczęli zajadać się śniadaniem tylko nie ja. Patrzyłam na całą grupkę z lekkim uśmiechem~Jak ja ich kocham..Nie wiem i chyba nie chce wiedzieć kim bym była gdybym ich nie poznała..~ Z zamyśleń wyrwał mnie głos szturchającej mnie dziewczyny.

- Wszystko dobrze? - Zapytała z uśmiechem lecz w jej oczach było widać troskę.

- A tak.. Wszystko dobrze. - Powiedziałam upijając ,już wtedy, chłodny napój. Uśmiechnęłam się do niej lekko. Dopiero wtedy zauważyłam iż wszyscy patrzą wprost na mnie. - Coś się stało? - Zapytałam biorąc kolejny łyk.

- Od kilku minut patrzysz na nas z uśmiechem.. To troche creepy - usłyszałam głos Toby'ego.

- Zamyśliłam się . - Zaśmiałam się wstająć od stołu, wszyscy wciąż patrzyli na mnie, zignorowałam to ,odniosłam kubek i skierowałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i właczyłam jakiś denny serial, oglądając go wsłuchiwałam się w cisze panującą w rezydencji ~Co im się stało? ~ Zapytałam się w myśli 'W końcu jest wigilia, wszyscy zawsze wtedy spokojni' usłyszałam w mojej głowie głos. Moją idealną cisze przerwał mi głośny śmiech, chłopak siadając obok mnie zabrał mi pilota.

- Hej! - Krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaka.

- No co?! I tak tam to było meeeeeeeega nudne - Powiedział z uśmiechem trzymając pilot nad głową tak bym nie mogła go dosięgnąć. W końcu poddałam się i pozwolilam aby włączył to co on chce. Niestety nasz 'Spokój' nie trwał długo ponieważ Slender wezwał wszystkich do salonu.

Całe Życie z Mordercami [ZAWIESZONE, MOŻLIWA REAKTYWACJA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz