Dzień Kobiet <3

29 2 1
                                    

POV Roxy

Obudziły mnie krzyki i inne dziwne odgłosy, wstałam do pozycji siedzącej. Ogarnęłam się do stanu używalności i zeszłam na dół do źródła nieprzyjemnego dźwięku, który wciąż trwał. Zajrzałam do kuchni , no w tym momencie na bole bitwy, i ujrzałam Toby'ego drażniącego Tima oraz blondwłosego czochranego przez E. Jacka. Oparłam się o framugę drzwi i przyglądałam się wojnie.

- Co za idioci budzą mnie tak wcześnie? - Obróciłam się do L. Jack'a schodzacego ze schodów.

- Jest po dziewiątej to nie jest wcześnie.. - Powiedziałam ,a chłopak przystanął obok, gdy zobaczył tą jakże piękną scenę zaczął się namiętnie przypatrywać. Po kilku minutach wojna się skończyła.

- Już wam lepiej? Świetnie, zrobicie mi śniadanie? - Zapytałam i udałam się do salonu gdzie położyłam się na kanapie.

- Roxy! - Usłyszałam piskliwy głosik, usiadłam i posadziłam dziewczynkę na swoich kolanach.

- Cześć - Powiedziałam przytulając ją. - Jesteś głodna? - Zapytałam na co tylko przytaknęła - Sally też chce śniadanie! I Amy! - Krzyknęłam widząc schodzącą na dół dziewczynę.

- No cześć.. - Powiedziała zaspanym głosem.

- Hej - Odpowiedziałam, Sally wyrwała się z moich rąk i pobiegła do dziewczyny od razu rzucając w jej ramiona.

- Amy idioci w kuchni robią nam śniadanie!- Krzyknęła na co Amy popatrzyła wzrokiem pełnym mordu, delikatnie się uśmiechnęłam. Do salonu weszła cała piątka razem z talerzem kanapek.

- Dłużej się nie dało? - Zapytałam jedząc pierwsza kanapkę.

- Byłoby szybciej gdyby Jeff i Jane znów nie walczyli na śmierć i życie - Westchnął Toby siadając obok Amy. - Siedzieli na polu i rzucali w siebie wszystkim co mieli pod ręką, trafili w okno w kuchni i tak jakoś wyszło - Spojrzałam na niego z przekręconą głową - Teraz pewnie jest w pokoju i próbuję opatrzeć rany - Dokończył ,a ja wstałam i udałam się do pokoju Jeff'a. Weszłam do niego bez pukania, zastałam chłopaka bez bluzy i bandażem w dłoni, podeszłam i pomogłam opatrzeć rany na plecach.

- Dzięki.. - Powiedział zakładając bluzę ,położyłam się na jego łóżku przymykając oczy.

- A tak właściwie co się stało? - Zapytałam otwierając jedno oko.

- Znów chciała mnie zabić, nic nowego - Położył się obok mnie - Po co mi pomogłaś? - Zapytał na co otworzyłam drugie oko i spojrzałam na niego zdziwiona.

- Noo martwiłam się o Ciebie? Aż takie o dziwne? - Nic nie odpowiedział tylko sięgnął pod łóżko. Spojrzałam w sufit ale po chwili cała moja uwaga skierowana była na bukiet czarnych ,granatowych i czerwonych róż. Spojrzałam na Jeff'a.

- No ten.. Najlepszego z okazji dnia kobiet.. - Powiedział nerwowo się jąkając, uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Odłożyłam kwiaty i znów położyłam się na łóżko szatyna, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

*Tym czasem u Amy*

Długo nie wracała więc zaczęłam się martwić, poszłam do pokoju Pana Wiecznie szczęśliwego ( Wspominałam ,że Amy też ma taki uśmiech xD) uchyliłam drzwi i zauważyłam śpiącą Roxy wtuloną w Jeff'a. Uśmiechnęłam się pod nosem i zamknęłam za sobą drzwi. Skierowałam się do swojego pokoju, gdy otworzyłam drzwi ujrzałam na łóżku bukiet i białego pluszaka. Obróciłam się w stronę drzwi gdzie stał mój chłopak, podeszłam pocałowałam go ,a potem razem leżeliśmy na moim łóżku rozmawiając.. Przyznam ,że to chyba najlepszy dzień kobiet w moim życiu.. I życiu Roxy..

A więc najlepszego moje kochane Psycholki <3 Mam nadzieje ,że jest u was lepiej niż u mnie <3

Całe Życie z Mordercami [ZAWIESZONE, MOŻLIWA REAKTYWACJA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz