rozdział 3 - with me you're safe

392 49 27
                                    

Harry ruszył za Louisem do domu, nie wiedział co tu było do tłumaczenia. Sam bardzo dobrze sobie wszystko wyłumaczył. Zayn jest z Liamem, Niall należał kiedyś do tego całego Luke'a, bitwa gangów, Niall nie potrafi robić grilla. 

- Słuchaj, pokazałeś się z nami, więc jesteś teraz średnio bezpieczny, myślę, że powinniście trochę tu zostać z Zaynem. 

- No on raczej nie będzie miał z tym problemu. - rzucił myślą o Liamie. - Dlaczego jestem średnio bezpieczny?

- Luke długo planował zemstę i teraz rzuci się na każdego od nas. 

- Słucham? Czyli w każdym momecie mogę zginąć? Super, wspaniale - Harry zaczął panikować i chodzić w miejscu, ale Louis złapał go za biodra i posunął w stronę ściany. Ciepło przeszyło ciało Stylesa i chciał aby ta chwila nigdy się nie kończył. Znał go kilka godzin, a czuł się jakby było to kilka lat. 

- Ze mną jesteś bezpieczny. 

I Harry momentalnie od razu tak się poczuł, bezpiecznie. 
- Kurwa Niall, a co mnie to obchodzi? Nigdzie nie idziesz, musimy to powiedzieć Louisowi!

Chłopcy usłyszeli jakieś krzyki z salony, był to Niall i Liam, obok nich stał Zayn, wszyscy byli wyraźnie wkurzeni. Liam trzymał w ręce telefon i cały czas nim wymachiwał, aż zauważył w końcu przyjaciela z nowym kolegą. 

- Musicie powiedziec mi co? 

- Chodzi o El. 

- O kogo? - Harry włączył się do rozmowy. 

- To dzie..dziewczyna, chyba dziewczyna Lou.

Oh, więc Louis nie jest gejem...Styles'owi zrobiło się głupio za dużo sobie myślał. 

- Co ma znaczyć to "chyba"? - skrzywił się Tommo.

- Dobra stary powiem ci to wprost, bez owijania w bawełne, kawa na ławę, nie ma co tego przeciągać, powiedzmy to od razu, darujmy sobie głupie wstępy.

- Zlituj się Payno

- El cię zdradziła, przeszła na stronę Luke'a. 

- Suka! 

Harry właściwie nie wiedział czemu,ale się cieszył. To było okrutne, ale miał to gdzieś, teraz trzeba obudzić w Louisie geja i już z górki - pomyśł sobie. 

- Gdzie ona teraz jest?

- U Luke'a oczywiście. 

- Pieprzyc ją, byłem z nią dla zabawy. 

- Chyba, żeby coś ukryć.

Louis rzucił mu spojrzenie typu "Zamknij się w końcu". 

- Dajcie mi frytki, dużo frytek, masę frytek, całą jebaną górę frytek. - te słowa Nialla rozładowały całe napięcie. 
                                                                                         ***

- Powiedz mi coś o sobie. 

- Em, jestem Harry, mam 20 lat, nie przepadam za gangami, zbyt łatwo dla się zginąc, chyba, że ktoś chce być samobójcą, a im więcej samobójców tym ich mniej. 

- Co?

- Nie ważne, nie jestem zbytnio ciekawy. Lepiej ty coś powiedz. 

- Ta, niech ci będzie. Wszyscy mówią na mnie Tommo, albo Boo Bear, ale spróbuj tak powiedziec, a potne ci tą śliczną buźkę. - uśmiechnął się akurat trzymając nóż w ręce. - żarcik. Mam dużo rodzeństwa, moja mama niedawno zmarła i teraz zajmuje się nimi Dan, więc często posyłam ich jakieś pieniądzę. No i nie jestem samobójcą. 

- Dobrze wiedziec. 

- Ale Zayn...o na tego to bym uważał, w końcu to twój przyjaciel, ale chyba jeszcze nie wiesz, że lubi podstawiac ludziom bomby?

- Co?!

- Żart, spokojnie, nie masz poczucia humoru?

- Ciężko patrzy się na gangstera z masą tatuaży, który sobie żartuje. 

- Stereotypy. To tak jakbym powiedział, że jesteś gejem, bo masz pomalowane na czarno paznokcie. 

- Jestem gejem. - powiedział Harry spokojnie, jakby mówił o tym, że niebo jest niebieskie, a słońce żółte. 

- No chyba, że tak. 

Louis uśmiechnął się sam do siebie, nawet nie widział czemu, czemu Harry tak na niego działa, czemu miał ochotę miec go tylko dla siebie. Przytulić i już nigdy nie puścic.

To chwilowe zauroczenie, przejdzie mi. - pomyślał. 

Live fast, die young - Larry StylinsonWhere stories live. Discover now