rozdział 6 - why are you doing this to me

259 32 8
                                    

Harry został wypisany ze szpitala kilka dni po tym jak powiedział Louisowi, że nie pamięta kim on jest. Zayn wszedł tuż po tym jak ten wybiegł i starał się mu wytłumaczyć co mniej więcej się stało, ale Harry nic nie zrozumiał. Przyjaciel mówił mu o jakichś gangach, strzelaninie i o tym, że kocha tego całego Louisa, chociaż nic takiego nie pamiętał. 

Może to były słabe uczucia, nie warte pamiętania - pomyślał wtedy i poczuł ukłycie w sercu, które dało mu trochę do myślenia. 

Malik spędził z nim ostatnie dwa dni w domu, kilka razy przyjechał niejaki Liam, którego również nie pamiętał, choć powinnien. Ten chłopak chyba coś znaczył dla jego przyjaciela, chociaż nie pamiętał nic na temat zmiany jego orientacji. Dotychczas uganiał się za dziewczynami, ale skoro niby nie pamiętał o kimś kogo kochał, to już sam nie wiedział w co wierzyć. 

Louis po tym jak wybiegł ze szpitala pojechał prosto pod dom Caluma, przyjaciela Luke, zaczął krzyczeć, że zarówno Luke jak i El pożałują tego, że żyją, że jeszcze ich dopadnie i tak się to nie skończy. Calum strzelił mu pod nogi po czym wrócił do domu, zostawił Louisa przed bramą. Stał tam jeszcze godzinę, ale w końcu wrócił do domu. Niall dzwonił do niego co najmniej dwadzieścia razy, ale Tomlinson miał to w dupie, nie miał ochoty na rozmowy. 

Kiedy wrócił do domu wszyscy na niego czekali, pytali gdzie był tak długo i jak mógł ich nie poinformować co się z nim dzieje. On jednak tylko wzruszył ramiona i poszedł na górę, nie wychodził z pokoju aż do dziś. 

- Lou-Louis! Stary, martwiłem się. - powitał go Liam.

- Tak, tak, tak kochanie. - Niall rozmawiał z kimś przez telefon. - Pamiętam oczywiście. Co? O czym ty gadasz? Nie! Frytki nie kręcą mnie bardziej niż ty! Dobrze, nie musisz mi wierzyć. Tak, kocham cię. Do potem fryteczko! 

- Z kim rozmawiałeś? - odezwał się w końcu Lou. 

- Hej! Nie widziałem kiedy wchodziłeś, jak się masz?

- Chyba zadałem Ci pytanie, głuchy jesteś?

- Z Barbarą..

- Jesteście razem?

- No nie, znaczy tak, ale nie, znaczy tak jakby. 

- Niall do cholery...przecież nie musisz się z tym kryć, tylko dlatego, że Harry - załamał mu się głos. - Nie pamięta mnie. 

- Po tym jak wybiegłeś ze szpitala odwiozłem ją do domu, nie chciałem, żeby wracała sama. Barbara strasznie się przejeła tą całą sytuacją, płakała, więc chciałem zostać u niej, ale w końcu zdecydowaliśmy, że zabiorę ją tu, będzie bezpieczniejsza. 

- Nie widziałem jej wtedy. 

- Kiedy wróciłeś była akurat w łazience, a kiedy wyszła zdążyłeś zamknąć się już w pokoju.

Było mu trochę głupio, że tak olał kumpli,ale miał nadzieje, że nie mili mu bardzo tego za złe, a jeśli, to, że szybko mu to zapomną. 

- Lou. - odezwał się ponownie Liam. - Słuchaj, dalej nie powiedziałeś nam kto was napadł. Luke?

- Tak, ale nie on strzelał. 

- Jak to? Co za cham, nie potrafi sobie rączek zabrudzic, niech go tylko dorwe. Kto to był? Calum?

- Założę się, że Ash, jest w nim tak zakochany, że zrobi wszystko, żeby tylko w końcu odwzajemnił jego uczucia. 

- Nie, to była El. 

Nikt się nie odezwał, tylko patrzyli na niego. Chyba po prostu nie widziali co. Nie wiedzieli czy mają zjechac ją po całości, powiedziec, że im przykro, czy lepiej zmienić temat. 

- Spoko chłopcy wyluzujcie, przemyślałem to i serio, nic mi nie jest. Wiedziałem, że El to suka, a Harry, on nic takiego dla mnie nie znaczy. Teraz skupie się na tym, żeby pogrążyć Luke'a. Pomożecie mam nadzieje. 

- Jasne! - odpowiedzieli równocześnie. 

Chłopcy akurat mieli zacząć planować napaść na drugi gang, kiedy ktoś zapukał do drzwi. 

Lou spojrzał na Nialla.

- Barbara?

- Nie, pojechała do mamy na dwa dni. 

- Otworzę. - Li wstał i potrzedł do drzwi, sięgnął po broń, ale kiedy tylko je otworzył, od razu ją schował. - Kochanie! Cholera, tęskniłem. 

- Widzieliśmy się wczoraj. - zaśmiał się Zayn. 

- No wiem, wiem. - Payno przewrócił oczami obejmując w tym samym czasie chłopaka w pasie. - Chodź, ogarniamy plan. 

- Mhm, jasne, ale najpierw chciałbym pogadać z Tommo. 

- Ze mną?

- Ta, chodzi o Harry'ego. Długo z nim gadałem, ale nic sobie nie przypomina. Ostatnie dwa miesiące jakby mu się wymazały. 

- Dobra, ale co w związku z tym?

- Em, kiedy opowiadałem mu o kilku waszych chwilach, tych lepszych pewnie nie byłem świadkiem, powiedział, że chciałby z tobą porozmawiać. Nic mu się nie przypomiało, ale chce ci coś powiedzieć. 

- Aha. - Louis udawał niewzruszonego, ale bał się tego o czym chce z nim pogadac. Bał się, jak to komicznie brzmi. Louis Tomlinson boi się rozmowy. 

Boże, jak ja się stoczyłem. - powiedział sam do siebie, tak, że nikt tego nie usłyszał. 

- To co, jutro? - zagadał Zayn po kilkuminutowej ciszy, 

- Może być, przyjedźcie tu koło 17, a teraz pomóż nam przy planie. - rzucił mu kartke z narysowanym planem domu Caluma. - Niall kurwa! 

- No co?!

- Przestań jeśc, będzie na to czas później! 

- Zawsze jest czas na jedzenie! 

Wszyscy się zaśmiali, ale Louis i tak cały czas myślał o tym, że jutro musiał stanąć twarzą w twarz z Harrym, który nie pamięta żadnej chwili z nim. 

Dlaczego ty mi to robisz. - pomyślał. 

Live fast, die young - Larry StylinsonWhere stories live. Discover now