31.12.2013

330 69 51
                                    

* 1,9k słów - czytasz na własną odpowiedzialność*


- Mówiłem ci, żeby w tym roku zrezygnować z balonów, nie pamiętasz już jak narzekałaś na nie rok temu? - zapytałem zirytowany, po raz piąty starając się przywiązać żółty, napełniony helem balon do sofy.

- Ludziom się podobały. Nie marudź, tylko przywiązuj. - powiedziała, znikając za drzwiami kuchni, po chwili wracając z dwoma kubeczkami napełnionymi piwem, podając mi jeden z nich.

- Ja dzisiaj nie piję, nadal nie potrafię przeboleć tego, że nie pamiętam co się stało w zeszłym roku. - powiedziałem ze śmiechem, ostrożnie odstawiając kubeczek na stolik.

- Przesadzasz. Ponoć nieźle wymiatałeś na parkiecie. - zażartowała Amy, zabierając mój kubeczek i ponownie znikając w kuchni.

- A jeżeli wydarzyło się coś ważnego? - zapytałem cicho samego siebie.


*

Gdy tylko skończyłem przywiązywać ostatni balon usłyszałem dzwonek do drzwi.

- Kurwa. Otworzysz? Muszę lecieć się przebrać! - krzyknęła Amy, wbiegając po schodach na górę.

Westchnąłem cicho i zrezygnowany podszedłem do drzwi, otwierając je.

- Tyler! Cześć! Trzymaj, myślę, że przyda się w kuchni. - do domu wpadła dwójka chłopaków.

Delikatnie zdezorientowany odstawiłem na bok wciśnięty mi przed chwilką w dłonie sześciopak piwa.

- Cześć. - usłyszałem nad sobą czyjś nieśmiały głos.

Podniosłem wzrok i zauważyłem, że przede mną stał Josh. W tym roku założył koszulę w kratkę i czarną muszkę w malutkie, białe jaskółki. Miałem dziwne wrażenie, że kiedyś już gdzieś ją widziałem. Jego, niebieskie tym razem włosy, skryte były pod czarną czapką, którą mógłbym przysiąść, że zabrałem mu dwa lata temu.

- O, cześć Josh, cieszę się, że w tym roku postanowiłeś przyjść. - powiedziałem i odwróciłem się, odchodząc w stronę kuchni. 

Drzwi wejściowe specjalnie zostawiłem otwarte, dając tym samym znak, że impreza już się zaczęła i każdy może na nią wejść. Miałem nadzieję, że to załatwi sprawę witania nowych gości.

- Przecież byłem w zeszłym roku. - powiedział ze śmiechem Josh, łapiąc mnie za ramię i przysuwając do siebie.

- Hola, hola. - zaśmiałem się, klepiąc Josha po klatce piersiowej i odsuwając się od niego. - Na prawdę byłeś? Dziwne, musiałeś przyjść po tym, jak urwał mi się film. Na serio nic nie pamiętam z tamtej nocy.

W tamtym momencie mógłbym przysiąść, że w oczach Josha zauważyłem coś na kształt zawodu pomieszanego z bólem, wtedy jednak nie przejąłem się tym zbytnio. Odwróciłem się i odszedłem w stronę kuchni, zostawiając Josha samego w przedpokoju.


*


- Tyler, dołącz do nas! 

Ze zwątpieniem popatrzyłem na grupkę siedzących w kółku osób w rogu salonu, mających zamiar grać w butelkę. Westchnąłem ciężko, wymijając ich.

- Raczej nie dzisiaj. - powiedziałem, uśmiechając się półgębkiem.

- Strach cię obleciał? - zatrzymałem się na te słowa i popatrzyłem na osobę, która je wypowiedziała.

sylwestrowa noc |joshler|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz