* 1,9k słów - czytasz na własną odpowiedzialność*
- Mówiłem ci, żeby w tym roku zrezygnować z balonów, nie pamiętasz już jak narzekałaś na nie rok temu? - zapytałem zirytowany, po raz piąty starając się przywiązać żółty, napełniony helem balon do sofy.
- Ludziom się podobały. Nie marudź, tylko przywiązuj. - powiedziała, znikając za drzwiami kuchni, po chwili wracając z dwoma kubeczkami napełnionymi piwem, podając mi jeden z nich.
- Ja dzisiaj nie piję, nadal nie potrafię przeboleć tego, że nie pamiętam co się stało w zeszłym roku. - powiedziałem ze śmiechem, ostrożnie odstawiając kubeczek na stolik.
- Przesadzasz. Ponoć nieźle wymiatałeś na parkiecie. - zażartowała Amy, zabierając mój kubeczek i ponownie znikając w kuchni.
- A jeżeli wydarzyło się coś ważnego? - zapytałem cicho samego siebie.
*
Gdy tylko skończyłem przywiązywać ostatni balon usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Kurwa. Otworzysz? Muszę lecieć się przebrać! - krzyknęła Amy, wbiegając po schodach na górę.
Westchnąłem cicho i zrezygnowany podszedłem do drzwi, otwierając je.
- Tyler! Cześć! Trzymaj, myślę, że przyda się w kuchni. - do domu wpadła dwójka chłopaków.
Delikatnie zdezorientowany odstawiłem na bok wciśnięty mi przed chwilką w dłonie sześciopak piwa.
- Cześć. - usłyszałem nad sobą czyjś nieśmiały głos.
Podniosłem wzrok i zauważyłem, że przede mną stał Josh. W tym roku założył koszulę w kratkę i czarną muszkę w malutkie, białe jaskółki. Miałem dziwne wrażenie, że kiedyś już gdzieś ją widziałem. Jego, niebieskie tym razem włosy, skryte były pod czarną czapką, którą mógłbym przysiąść, że zabrałem mu dwa lata temu.
- O, cześć Josh, cieszę się, że w tym roku postanowiłeś przyjść. - powiedziałem i odwróciłem się, odchodząc w stronę kuchni.
Drzwi wejściowe specjalnie zostawiłem otwarte, dając tym samym znak, że impreza już się zaczęła i każdy może na nią wejść. Miałem nadzieję, że to załatwi sprawę witania nowych gości.
- Przecież byłem w zeszłym roku. - powiedział ze śmiechem Josh, łapiąc mnie za ramię i przysuwając do siebie.
- Hola, hola. - zaśmiałem się, klepiąc Josha po klatce piersiowej i odsuwając się od niego. - Na prawdę byłeś? Dziwne, musiałeś przyjść po tym, jak urwał mi się film. Na serio nic nie pamiętam z tamtej nocy.
W tamtym momencie mógłbym przysiąść, że w oczach Josha zauważyłem coś na kształt zawodu pomieszanego z bólem, wtedy jednak nie przejąłem się tym zbytnio. Odwróciłem się i odszedłem w stronę kuchni, zostawiając Josha samego w przedpokoju.
*
- Tyler, dołącz do nas!
Ze zwątpieniem popatrzyłem na grupkę siedzących w kółku osób w rogu salonu, mających zamiar grać w butelkę. Westchnąłem ciężko, wymijając ich.
- Raczej nie dzisiaj. - powiedziałem, uśmiechając się półgębkiem.
- Strach cię obleciał? - zatrzymałem się na te słowa i popatrzyłem na osobę, która je wypowiedziała.
CZYTASZ
sylwestrowa noc |joshler|
Fanfiction"Przyszedł. Tak jak to było rok temu. I dwa lata temu. Tym razem również mnie nie zawiódł. Gdy tylko go zobaczyłem, moje serce zaczęło szybciej bić. Łapczywie błądziłem wzrokiem po jego sylwetce, oceniając jak bardzo zmienił się przez ostatni rok." ...