31.12.2015

365 60 47
                                    

Wziąłem głęboki oddech i wyłączyłem radio, pogrążając samochód w totalnej ciszy. Spokojnie, na pewno go nie będzie, ponoć wyprowadził się z miasta. Amy to twoja przyjaciółka, zrób to dla niej. Westchnąłem cicho i wysiadłem z auta, trzaskając drzwiczkami i na drżących nogach skierowałem się w stronę drzwi wejściowych. Stanąłem przed nimi, poprawiając swoją muszę i sprawdzając godzinę na telefonie. 17:45. Wziąłem kolejny, głęboki oddech i nacisnąłem dzwonek.

Po kilku pełnych napięcia sekundach drzwi otworzyły się, ukazując drobną sylwetkę mojej przyjaciółki. Gdy tylko jej wzrok spoczął na mojej osobie, jej źrenice rozszerzyły się ze zdziwienia, a usta ułożyły w idealny okrąg. 

- Tyler, mój Boże. - powiedziała, wpadając w moje ramiona. - Myślałam, że cię już nie zobaczę.

Poczułem jak jej łzy moczą mi koszulę na ramionach. Przyciągnąłem ją do siebie jeszcze mocniej, chowając twarz w jej włosach i wdychając, tak dobrze znany mi, jej zapach. 

- Nie mógł bym opuścić twojej imprezy, to przecież tradycja. - powiedziałem cicho, po czym cmoknąłem ją w czubek głowy.

Dziewczyna odsunęła się ode mnie z uśmiechem, wycierając spływające po jej policzkach łzy. Chwyciła mnie za rękę, prawie łamiąc mi palce i ciągnąc mnie za sobą w stronę salonu.

- Cieszę się, że postanowiłeś się jednak zjawić. - powiedziała, siadając na kanapie.

Usiadłem obok niej i przeczesałem dłonią swoje włosy.

- Mam nadzieję, że mi to dobrze zrobi. - powiedziałem cicho, spuszczając wzrok na swoje stopy.

Amy roześmiała się cichutko, po czym przysunęła się do mnie i oparła głowę o moje ramię, łapiąc za moją dłoń, by bawić się moimi palcami. Tak jak za starych, dobrych czasów.

- Oh, Tyler. - powiedziała, przytulając się do mnie. - Wszystko będzie dobrze, pamiętaj, że zawsze masz mnie. 

Drgnęliśmy, kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

- M-muszę... - powiedziała Amy, wykonując bliżej nieokreślone machnięcia dłońmi.

- Leć się ogarnąć, przez te łzy spłynął ci cały makijaż i wyglądasz okropnie, ja otworzę. - stwierdziłem z grymasem na twarzy, który z założenia miał przypominać uśmiech, podnosząc się z kanapy i kierując w stronę drzwi.

- Dziękuję! - usłyszałem jeszcze krzyk dziewczyny, kiedy wbiegała szybko po schodach.


*


- Chodź, zagrasz z nami. - wyszeptała mi Amy do ucha, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc za sobą do salonu.

Impreza trwała już w najlepsze i wszyscy, łącznie ze mną, byli już nieco wstawieni. Dlatego też nie protestowałem, gdy moja przyjaciółka zaciągnęła mnie w stronę siedzących w kółeczku, w rogu salonu, grupki ludzi. 

- Uwaga, wszyscy, to jest Tyler. - powiedziała ze śmiechem, wskazując na mnie gestem dłoni. - Tyler.. to są wszyscy.

Rozejrzałem się po zebranych, zastanawiając się, czy znam którąkolwiek z tych osób. Kilkoro z nich machnęło mi ręką na przywitanie, gdy szybko omiatałem wzrokiem ich sylwetki. Po kilku pełnych napięciu sekundach powróciłem wzrokiem na Amy, czując się już trochę pewniej, ponieważ na pewno nie znałem nikogo ze zgromadzonych. Odchrząknąłem i przeczesałem ręką włosy.

- Tooo.. Amy mówiła, że chcecie w coś grać? - powiedziałem, przerywając niezręczną ciszę, w sumie nie można było nazwać tego ciszą, ponieważ po całym pomieszczeniu rozchodziła się typowa, klubowa muzyka. 

sylwestrowa noc |joshler|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz