31.12.2014

321 71 30
                                    

- Impreza u Amy aktualna, prawda? - zapytał Josh podchodząc do mnie od tyłu i przyciągając mnie do siebie.

- Oczywiście. - odpowiedziałem, śmiejąc się cicho, czując łaskoczący oddech chłopaka na moim obojczyku. - To już nasza tradycja.

Josh mocno złapał za moje ramiona i zdecydowanym ruchem odkręcił tak, że teraz stałem przodem do niego, a nasze twarze dzieliły tylko centymetry. Mimo, że byliśmy ze sobą już rok, moje serce nadal w takich chwilach nadal zaczynało tłuc o moje żebra, jakby chciało je połamać, a nogi zdawały się być niczym z waty, uginając się pode mną.

- Chyba lubię tą naszą tradycję. - wyszeptał różowowłosy.

Jego ciepły, delikatnie słodkawy oddech drażnił moje spragnione pieszczot usta. Zamrugałem kilkakrotnie, starając się odzyskać panowanie nad sobą oraz ostrość widzenia. Niestety znajdując się tak blisko osoby, którą się kocha to było chyba niemożliwe.

- Też ją lubię. - powiedziałem, uśmiechając się słodko, spoglądając w piękne tęczówki chłopaka.

Nie czekając na jego dalsze posunięcie chwyciłem go za kark i przyciągnąłem do siebie, napierając swoimi spierzchniętymi wargami na jego miękkie odpowiedniczki.

Po kilkunastu sekundach, kiedy już zaczęło brakować nam tchu, odsunąłem się od niego na kilka centymetrów, ponownie spoglądając w jego cudowne oczy i delikatnie przygryzając dolną wargę. Westchnąłem cicho i odszedłem od Josha, delikatnie poklepując go po klatce piersiowej, na co zaśmiał się cichutko. 

- Muszę zacząć się ubierać, patrz, już prawie 17. - powiedziałem, powoli podchodząc do mojej szafy i otwierając jej drzwiczki. - Pomóż mi coś wybrać.

Obejrzałem się przez ramię na Josha, który zaśmiał się cicho, spuszczając wzrok na swoje stopy. Po chwili jednak spojrzał na mnie, a w jego oczach mogłem dostrzec iskierki rozbawienia. Podszedł do mnie powoli, a gry tylko znalazł się za mną rękoma zaczął błądzić po moich biodrach, po chwili wsuwając je pod koszulkę.

- Mogę ci pomóc pozbyć się tych rzeczy. - wymruczał wprost do mojego ucha, delikatnie przygryzając jego płatek.

- Joshiee. - jęknąłem, specjalnie przeciągając samogłoski i wyjmując ręce chłopaka spod mojej bluzki. - Mówię poważnie.

- Ja też. - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem, po czym wgryzł się w moje usta.


*


- A kogo my tu mamy? Moja ulubiona para pod słońcem! - wykrzyknęła Amy, gestem zachęcając nas, byśmy weszli do środka. - Już myślałam, że w tym roku macie inne plany.

- To już nasza tradycja. - powiedziałem ze śmiechem. - Wybacz, że nie przyszedłem wcześniej ci pomóc. Byłem.. zajęty.

Poczułem jak moje policzki oblały się purpurą, na co Amy tylko zachichotała, uciekając od nas, by przywitać następnych gości.

Z cichym westchnieniem skierowałem się do kuchni po jakiś trunek, łapiąc Josha za rękę i ciągnąc go za mną. 

Jak zawsze w kuchni, obok wszelkiego rodzaju napojów wyskokowych, można było znaleźć pary wciskające sobie nawzajem języki do gardeł. Westchnąłem cicho, zdegustowany i chwyciłem za kubeczek stojący najbliżej mnie. Josh chyba wyczuł zmianę z moim nastroju, ponieważ przysunął się do mnie, splatając palce naszych dłoni razem.

- Jak dobrze, że my nie jesteśmy taką parą, która obściskuje się w miejscach publicznych. - powiedziałem z uśmiechem, spuszczając wzrok na nasze złączone ręce i upijając mały łyk z kubeczka.

sylwestrowa noc |joshler|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz