Rozdział 6

314 25 0
                                    


 Pół godziny później wraz z ojcem,siostrą i Lydią zajęłam miejsce na trybunach. Zauważyłam Scotta i uśmiecham się pod nosem. Usłyszałam gwizdek i zaczął się mecz. Z początku nikt nie chciał podawać do bruneta choć był wolny. Jeden z zawodników przeciwnego zespołu trącił ramieniem chłopaka naszej drużyny i piłka wypadła z kija. Chłopak ruszył w jej kierunku. Nagle wbiegł na niego Jackson. Scott wylądował na ziemi a Jackson przejął piłkę i strzelił bramkę. Wstałam i wraz z całą resztą biłam brawo. Po chwili rudowłosa wsadziła mi do ręki plakat z napisem "Kochamy Cię Jackson". Gra toczyła się dalej. 

-Który to Scott?- zapytał mój tata.

-Numer 11, ten który nie złapał ani jednej piłki.-odpowidziała Lydia.

-Mam nadzieję, że się trzyma.-powiedziała Alison.

-Oby.-odezwała się moja przyjaciółka.-Musimy wygrać.-mówiąc to wstała i znowu uniosła plakat.

Rozległ się gwizdek i Scott przejął piłkę. Bez problemu omijał kolejnych zawodników zmierzając prosto do bramki przeciwnika i piłka wpada do środka. Uradowana wstaję i biję brawo. Zdobyliśmy dzięki niemu jeszcze jeden punkt. Do końca meczu pozostało 40 sekund. Rozpoczęło się decydujące starcie. Brązowowłosy przejmuje piłkę i biegnie do bramki. 

-Dasz radę Scott.-szeptałam pod nosem.

W ostatniej sekundzie meczu chłopak zdobył punkt. Wszyscy wokół szaleli z radości. Scott szybko zbiegł z boiska. Postanowiłam pójść za nim. Na korytarzu znalazłam jego kask. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła i weszłam do szatni.

-Scott?-zawołałam.-Jesteś tu?

Znalazłam go pod prysznicami. Opierał głowę o ścianę. Przestraszona natychmiast do niego podeszłam.

-Wszystko dobrze?-zapytałam kładąc rękę na jego ramieniu. 

Chłopak odwrócił się do mnie.

-Wystraszyłeś mnie.-odezwałam się z ulga widząc, że wszystko z nim dobrze.

-Tak jest ok. Zakręciło mi się w głowie.-odpowiedział z lekkim uśmiechem.

-Byłeś niesamowity.

-Przepraszam, że tak dziwnie się dzisiaj zachowywałem. 

Opuściłam głowę.

-Przy tobie jestem spięty.-powiedział a ja oblałam się rumieńcem. 

-Umm...muszę iść czekają na mnie.- powiedziałam. Zrobiłam krok lecz wróciłam do chłopaka i dałam mu szybkiego całusa w policzek.



Hej przepraszam was za tak długą nieobecność postaram się to nadrobić :) 

Zachęcam was do komentowania ponieważ to tak naprawdę motywuje do dalszego pisania ;)


Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz