Rozdział 8

317 26 0
                                    

  Dotarłyśmy na miejsce gdzie czekali już na nas Scott i Jackson. Alison rzuciła się na bruneta zamykając go w uścisku, Lydia przywitała się ze swoim chłopakiem namiętnym pocałunkiem a ja stałam jak kołek nerwowo bawiąc się bransoletką. W końcu weszliśmy do środka. Siedziałam na ławce i wiązałam buty gdy zauważyłam moją siostrę, która wybierała kulę i rozmawiała o czymś ze Scottem. Poczułam ukłucie zazdrości lecz szybko odrzuciłam emocje na bok. Pierwsza rzucała rudowłosa z pomocą Jacksona. Za pierwszym razem nie udało się trafić w żadne kręgle zaś za drugim tylko cztery.

-Jestem beznadziejna.-narzekała.

Nadeszła moja kolejka. Wybrałam kulę i rzuciłam. Zbiłam 9 kręgli. Został jeden. Wycelowałam i udało mi się go zbić. Podskoczyłam z radości i obróciwszy się  napotkałam wzrok McCalla. Uśmiechał się do mnie promiennie a ja speszona spuściłam wzrok. Następną osobą była Ali. Dziewczyna zbiła wszystkie kręgle za jednym zamachem i popatrzyła na mnie dumnie. Po mojej siostrze nadszedł czas na Jacksona, któremu również udało się zbić wszystkie.

-Teraz ty McCall.-rzucił obejmując Lydię blondyn.

-Dasz radę.-pocieszyłam widocznie spiętego chłopaka.

Rzucił i kula wylądowała w rynnie. Chłopak mojej przyjaciółki zaczął śmiać się drwiąco.

-Jackson, może się zamkniesz?-zapytałam.

-Przepraszam ale on mówił, że jest niezły.-drwił dalej.

-Musi się rozkręcić.-dołącza się moja siostra.

-Daj mu mniejszą kulę.-paplał dalej chłopak rudowłosej.

Zmierzyłam go zażenowanym wzrokiem.

-Celuj w środek.-powiedziała Alison.

-Wszędzie byle nie do rowu.-odezwał się wciąż rozśmiany blondyn.

-Nie przeszkadzaj mu.-skarciłam chłopaka.

Brunet wziął głęboki oddech i rzucił. Kula na początku toczyła się prosto w środek lecz nagle zboczyła z drogi i wpadła do rowu. Jackson na nowo wybuchł śmiechem. 

-Świetna robota.-powiedział gdy chłopak usiadł na ławce.-Jesteś mistrzem.

-Nie przejmuj się.-powiedziała brunetka kładąc Scottowi rękę na nogę. 

Spiął się i delikatnie strzepnął jej rękę.

-Dzięki.-powiedział.

-Odkujemy się.-pocieszyłam go.

Minęła następna kolejka i znów nadszedł czas na brązowookiego. Wziął głęboki wdech. Widząc jego zdenerwowanie do głowy wpadł mi pewien pomysł. Nie pasowało to do mnie lecz postanowiłam się przełamać i podeszłam do niego.

-Scott za dużo myślisz.

-Przepraszam, ciągnę was w dół.-powiedział skruszony.

-Nie, nie o to chodzi ale chętnie dam im popalić. Uspokój się i myśl o czymś innym.

-Na przykład?-zapytał.

-O mnie. Nagiej.

Usiadłam z powrotem na ławkę zadowolona widząc jak chłopak się odpręża. Rzucił a kula trafiła w sam środek zbijając wszystkie kręgle. Uśmiechnęłam się z satysfakcją.

-Co zrobiłaś?-zapytała zaszokowana Lydia.

-Ja tylko...dałam mu do myślenia.-powiedziałam z zadowoleniem.

Od tamtego momentu brązowowłosy zbijał wszystko za każdym razem.

-Niesamowite.-powiedziała Alison.

-Jackson przypomnij ile mamy strików?-zapytałam prowokująco blondyna.

-6-odpowiedział wyraźnie zdenerwowany.-Z rzędu...-dodał.

-Nagle załapałem.-zwrócił się do mnie.

-Masz naturalny talent.-wtrąciła brunetka.

Nadeszła kolejka Lydi a ta zwróciła się i zalotnie poprosiła chłopaka o pomoc.

-Dasz sobie radę.-zbył ją Scott a ja uśmiechnęłam się pod nosem.

-Dzięki za słowa otuchy.-powiedziała lekko wkurzona i udała się po kulę.

-Ja ci pomogę.-zaproponował Jackson lecz ta odmówiła i rzuciwszy zbiła wszystkie.

-Szybko się uczę.-powiedziała zadowolona z siebie siadając.

-To był idealny rzut.-powiedziała Ali.

-Serio?-zapytała a moja siostra pokiwała głową.

-Przestań dawać ciała.-powiedziałam zbliżając się do niej.

-Uwierz mi daje non stop.

Gra w końcu dobiegła końca i wraz z dziewczynami poszłyśmy się ubrać a Scott poszedł do Jacksona, który grał w jakąś grę na automacie.

Brązowooki zaproponował, że odprowadzi mnie i Alison do domu. Moja siostra rozpromieniała na tę wiadomość i pożegnawszy się z Lydią i Jacksonem udaliśmy się w drogę.

Gdy dotarliśmy na miejsce moja siostra pożegnała się z chłopakiem buziakiem w policzek i weszła cała w skowronkach do domu. 

-Może znów się spotkamy?-zapytał nieśmaiło.

-Bardzo chętnie.-odpowiedziałam.-Ale musisz coś wiedzieć.-brunet spojrzał na mnie pytająco.

-Nie jestem fanką grupowych spotkań, może następnym razem pójdziemy sami?-zaproponowałam.-Choć może się to nie spodobać mojej siostrze. Spodobałeś się jej.

-Jestem za i naprawdę?

-Tak.

-Nie martw się. Lubie ją ale to ty mi się podobasz.-powiedział a moje serce przyśpieszyło z radości.

Chłopak przybliżył się nieśmiało i złożył na moich ustach namiętny ale i delikatny pocałunek. W brzuchu czułam tysiące motylków. Oderwaliśmy się od siebie a ja z uśmiechem poszłam do domu.

Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz