35

258 28 8
                                    

Rano obudziły mnie wiosenne promienie słoneczne wpadające do sypialni. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, jak zresztą zwykle ostatanio, rozłożonego obok Tristana. Wygląda tak słodko gdy śpi. Sięgnąłem po telefon, zrobiłem mu jedno zdjęcie i wróciłem w wygodne objęcia blondyna. Pocałowałem delikatnie jego czoło i wtuliłem się w jego ciepłą klatkę piersiową. Jego powolne bicie serca, było takie uspokajające, a jego cudowny zapach przyprawiał o dreszcze. Chcąc, nie chcąc złożyłem też delikatny pocałunek na jego obojczyku.

Mimo, że bardzo tego nie chciałem, Tristan wybudził się. Jego zmęczone oczy lekko się rozszerzyły, spierzchnięte usta wykrzywiły w uśmiech, a silna ręka przyciągnęła mnie do siebie. Chwycił moją dłoń i splótł delikatnie nasze palce. Drugą ręką wciągnął mnie na siebie, a następnie przejechał nią wzdłuż moich pleców, zatrzymując na pośladku, wywołując przy tym u mnie gęsią skórkę. Chcąc zakryć swój uśmiech, wtuliłem głowę w zgięcie szyi blondyna. Przejeżdżałem opuszkami palców po jego policzku.

- Mówiłem ci żebyś się golił kotku. - Mruknąłem

- Ale kotki muszą mieć futerko. - Pocałował moją skroń.

- Masz już wystarczająco. - Wplotłem rękę w jego blond czuprynę.

-  Ehhh, masz wymagania... - Mruknął pod nosem.

- No co? Łysego kotka byś nie pokochał?

- To teraz chcesz żebym był całkiem łysy? Zdecyduj się. - Prychnął.

- Nic z tych rzeczy. Ja chcę tylko żebyś był gładziutki i mięciutki. - Przyssałem się do jego szyi.

- Oh, no dobra. - Szepnął. - Skoro tak ci zależy. - Zaczął się zbierać z łóżka.

- Później to zrobisz. - Wymamrotałem, patrząc na właśnie zrobioną malinkę, która nabrała różowego odcienia.

- Kiedy później? - Uśmiechnął się.

- Później to później. Co za różnica? - Pogłaskałem go po policzku a następnie wpiłem się w jego usta.

Odwzajemnił pocałunek, jednak nie na długo. Pragnąłem go teraz, czułem wielką potrzebę czucia go przy sobie, a nawet w sobie. Chciałem go jakoś teraz przy sobie zatrzymać, jednak nie wiedziałem jak. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to próby podniecenia blondyna. Połączyłem nasze usta w namiętnym, pełnym pożądania pocałunku. Tris oddawał każdy pocałunek, jednak sam nie zaczynał kolejnych. Wymusiłem cichy jęk w jego usta. Widziałem jak lekko się uśmiechnął. Włożyłem obie ręce pod materiał bokserek chłopaka, znajdując dla nich idealne miejsce na jego pośladkach. Nadgryzł lekko moją wargę, mruknął coś pod nosem. Próbował się wydostać z moich objęć. Gdy w końcu odpuściłem, wstał z łóżka zasłaniając ręką okolice swojego krocza. Bez przypatrywania się, było można zobaczyć, że jego bokserki były ciaśniejsze niż zwykle.

- To ja... yhm, ja się teraz ogolę. - Szepnął i popędził do łazienki.

O co mu chodzi? Od naszej wymiany zdań na temat seksu, unika go jak ognia. Nie kochaliśmy się ani razu od ponad trzech tygodni. Kiedyś chciał to robić nawet po pięć razy dziennie, a teraz, tak jakby o tym zapomniał. Nie proponował ani razu, nie robił nic w tym kierunku ani razu. A gdy przytrafiała się okazja podobna do tej, gdzie Tris był podniecony, uciekał ode mnie. Czyżbym nie był wystarczająco dobry? A co jeśli zaspokaja go ktoś inny za moimi plecami? Ja rozumiem, że powiedziałem mu, że seks nie jest najważniejszy i tak dalej, no ale jednak czasami się przydaje. Pragnę go cały czas. Oddałbym teraz bardzo dużo za odrobinę tej przyjemności z moim misiem. Wstydzę się z nim tak po prostu o tym porozmawiać. Zresztą, to on zawsze rozpoczynał te tematy. Trochę się boję wyjść z taką propozycją. Co jak mnie wyśmieje? Nie wiem co mam robić. Chyba poczekam jeszcze trochę. Najważniejsze, to przestać o tym myśleć.

Muszę się zbierać z tego łóżka.
Bo w ogóle gadaliśmy ostatnio z chłopakami, o naszych starych planach dotyczących wspólnego grania na gitarach i perkusji. Ciężko było się dogadać z terminem, ale w końcu nadszedł ten dzień. Dzisiaj. Drugi tydzień kwietnia, niedziela. O 12:30 mamy być z naszymi instrumentami u Trisa. Wezmę też moją kamerkę, może coś nagramy.

Spakowałem swoją gitarę do pokrowca i poszedłem do kuchni w celu zrobienia jakiegoś śniadania. Posiłek zjadaliśmy w ciszy, co chwilę wysyłając sobie głupie uśmiechy.

Gdy nadeszła godzina 12:00, pojechaliśmy z Trisem do jego domu.

Szczerze, trochę się stresuje, szczególnie, że nigdy przed nikim nie grałem. No dobra, może raz przed Conem, ale to tyle. A tu będą aż 3 osoby. Stres zjada mnie od środka. Jeśli do tego będę musiał śpiewać, to się chyba zabiję.

--*--

- Też tak dawno nie graliście? - Zapytał James. - Ja chyba ostatnio w styczniu. - Zamyślił się.

- Nie, racze nie. Grałem jeszcze w tym tygodniu. - Con chwycił swoją gitarę w rękę.

- Ja też. - Starałem się nie pokazywać stresu.

- A ja to nawet dzisiaj grałem. - Zaśmiał się Tristan i podrzucił do góry swoje pałeczki. Faktycznie, ledwo weszliśmy do mieszkania, a on rzucił się do swojej perkusji, jakby jej 5 lat nie widział.

- Kocham to cacko. - Uśmiechnął się szeroko szatyn. Po chwili zagrał jakąś przypadkową melodyjkę.

- O stary! Ale wymiatasz. - Podszedł do niego James. - Ja już chcę to usłyszeć razem, to będzie cudowne.

- To co gramy? - Rozejrzał się wokół Tristan.

- Dobre pytanie. - Zaśmiałem się.

Po kilku minutach zdecydowaliśmy się zagrać parę hitów Justina Biebera, One Direction. Znalazły się też utwory Shawna Mendesa, Fall Out Boy, i Beatlesów.

Na mój kanał trafiła jednak tylko piosenka "The story of my life" - One Direction. Mam nadzieję, że moim 'widzom' się spodoba. Myślę, że wyszło całkiem fajnie.

W ogóle fajnie się dzisiaj spędziło dzień z chłopakami. Są na prawdę utalentowani. Doszliśmy do wniosku, że powinniśmy się częściej umawiać na wspólnie granie. Może pójdziemy z tym na jakiś dworzec i będziemy zarabiać pieniądze na tworzeniu muzyki? Cóż, myślę, że to by było całkiem ciekawe, aczkolwiek to chyba nie najlepszy pomysł. Za dużo stresu i spojrzeń innych.

- To ja teraz proponuję jakieś piwko czy coś. - Właśnie James wrócił z łazienki.

- W sumie, czemu nie? - Odparliśmy zgodnie, a po chwili sztywna cisza została zastąpiona głośnym śmiechem.

--*--

Muszę przyznać, dzień udany. Najpierw wspólne tworzenie muzyki, potem wieczór w klubie. Tak, miało być piwo, skończyło się na kolorowych drinkach.

Po wszystkim, poszedłem z Trisem do jego domu. Myślałem, że może chociaż po pijaku będzie chciał się pieprzyć, ale znowu nic. Wiem, że to trochę jak wykorzystanie braku jego pełnej świadomości, ale są priorytety.

Ta cała sytuacja coraz bardziej mnie niepokoi.

***
Pijetka

 High Hopes |Tradley| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz