Tego dnia Jungkook był wykończony potwornym bólem i tym, że duch cały czas naśmiewał się z niego. Chciał zaszyć się jak najdalej. Gdzieś, gdzie mógłby zaznać spokoju. Nawet zaczął myśleć, że rozszarpanie przez dzikie zwierzęta byłoby dla niego lepszą perspektywą niż życie. Udał się do lasu, który ponoć był nawiedzony. Dla niego i tak nie było większej różnicy. Nawiedzony, czy nie. W tamtym momencie chłopak i tak był prześladowany przez ducha, więc gorzej chyba być już nie mogło. Udał się w głąb tych tajemniczych ciemności, co chwilę mijając jakieś usychające drzewo. Po dłuższej chwili marszu przystanął w pobliżu niewielkiej polany. Zatrzymał się przy dużym drzewie, które wyróżniało się na tle mrocznego lasu. Nie miał już siły na nic, był wykończony.
Po jakimś czasie zauważył, że nie był sam. Już po kilku sekundach jego oczom ukazał się chłopak, który wytwarzał wokół siebie dziwną, tajemniczą aurę. Jego oczy lśniły czerwienią, a na kłach widniały resztki spływającej krwi. Baekhyun poczuł, że nieznajomy może być jego jedyną nadzieją. Przez myśl przemknęła mu wizja, że w końcu on mógłby go zabić. Mógłby w końcu ukrócić jego męki, a Jeon mógłby zaznać tak upragnionego spokoju. Nie odczuwał strachu, przerażenia. Teraz liczyło się dla niego coś zupełnie innego. Wampir, który powinien sprawiać, że po jego plecach przechodzą ciarki, a bicie serca przyspiesza, w tamtej chwili był dla niego jedyną nadzieją. Nadzieją na lepsze życie po śmierci. Zapewne mógłby w spokoju trafić do świata bez smutków, trosk, żalu, cierpienia. Ta wizja była dla niego naprawdę kusząca. Bez cienia zawahania podszedł do nieznajomego i spojrzał na niego swoimi ciemnymi, przepełnionymi bólem oczami.
- Proszę, zabij mnie. – W jego głosie można było wyczuć desperację. Tak właśnie się czuł, był zdesperowany. Pragnął śmierci bardziej niż czegokolwiek innego.
Jednak wampir nie odpowiedział. Wpatrywał się w niego swoim pustym wzrokiem. Jako, że niższy z młodzieńców stał tuż obok dużej skalnej, ściany można było zobaczyć jego nienaturalny cień. Zapewne długo bronił się przed nawiedzającym go duchem, a coś takiego wykończyłoby każdego, nawet najsilniejszego. Wątłe i chude ciało chłopaka wyglądało na takie, które dużo już przeszło. Był wychudzony i sprawiał wrażenie naprawdę cierpiącego.
Jednak co Taehyung mógł zrobić w tamtej sytuacji? Miał go zabić? Nie, to było niemożliwe. Przecież obiecał sobie, że nigdy nie skrzywdzi żadnego człowieka, że nie stanie się ''potworem". Z jednej strony było mu żal chłopaka, ale z drugiej nie mógł go zabić. W jednej chwili powróciły do niego myśli z tamtego pamiętnego dnia. Nie chciał nikogo krzywdzić. Nie chciał, żeby ktokolwiek musiał cierpieć jak on. Wszyscy uważali go za demona, który jest w stanie zamordować każdego, kto stanie na jego drodze. Ale on taki nie był, w głębi serca był dobrą osobą, mimo że jego wygląd zewnętrzny na to nie wskazywał.
- Proszę, zrób to! – Jungkook podszedł do niego i bezwładnie upadł na kolana. – Błagam... Pomóż mi. Nie chcę tak dłużej żyć! – Z jego oczu zaczęły płynąć łzy, a on sam przestał panować nad swoimi emocjami. Był naprawdę załamany i nie widział dla siebie żadnej przyszłości. – Błagam cię... - Ostatnie dwa słowa wypowiedział bardzo cicho, gdyż jego głos zaczynał się załamywać. Nie potrafił powstrzymać słonych łez płynących z jego oczu. Wszystkie te uczucia złości i goryczy zbyt długo trzymał w sobie. W tamtym momencie one wszystkie zaczęły go opuszczać wraz z potokiem jego łez. Ręce zaczęły mu się trząść i nie był w stanie nawet rozsądnie myśleć. W duchu prosił tylko o to, aby nieznajomy wysłuchał jego błagań.
- Dlaczego tego chcesz? – Taehyung zapytał bardziej siebie niż drugiego chłopaka. Naprawdę nie miał pojęcia, co powinien w tamtym momencie zrobić. Spełnić jego prośbę i mieć go na sumieniu? Czy pozwolić mu nadal żyć, ale w bólu i cierpieniu? Już od dobrych kilkudziesięciu lat nie musiał podejmować tak trudnych decyzji. W pewnym stopniu rozumiał chłopaka. W końcu ktoś, kto jest ''inny'' nigdy nie będzie akceptowany. Ale żeby od razu pragnąć śmierci? Nie był w stanie podjąć żadnej decyzji. Zauważył w nieznajomym dawnego siebie. Chłopca, który w pojedynkę musiał stawić czoło światu, mimo że nie uczynił nic złego.
- Naprawdę tego nie widzisz? – Zatrzymał się na chwilę i spojrzał prosto w oczy wyższego. - Nie widzisz jak ja wyglądam? Mam tego wszystkiego dość... Chcę po prostu być wolny... - Ponownie odwrócił swój wzrok. Zacisnął dłonie w pięści i oparł je na zgiętych kolanach. Wiedział, że być może prosił o zbyt dużo, ale nie miał innego wyjścia. Nie chciał już tak dłużej żyć. Chciał po prostu zniknąć, skoro jego egzystencja nie miała najmniejszego sensu. Jego odejście nikogo by nie zmartwiło, a on uzyskałby upragnioną wolność. Widział w tym same plusy.
Taehyung wysłuchał tego, co młodzieniec miał do powiedzenia, ale nadal nie był jakoś szczególnie przekonany. Cóż, teoretycznie skoro był tym złym, brutalnym wampirem, to nie powinien mieć żadnych oporów przed zabiciem go. Ale to było tylko teoretycznie. W praktyce nie chciał nikogo krzywdzić, ani tym bardziej zabijać. Nie chciał być taki jak wszyscy. Pomimo tego swojego zewnętrznego, może nawet i lekko przerażającego wyglądu nie był złą osobą. Wystarczająco się w życiu nacierpiał i nie chciał, żeby ktokolwiek, nawet jego największy wróg, musiał przechodzić przez to samo. Co prawda czuł słodki zapach krwi chłopaka i zdawał sobie sprawę, że na pewno przypadłaby mu do gustu, ale na szczęście potrafił się powstrzymać i opanować swoje zmysły. Przez tyle lat życia w odosobnieniu nauczył się nad tym panować.
- Może chociaż powiedz mi, jak masz na imię zanim cię zabiję. – Nie potrafił wymyśleć żadnej sensownej odpowiedzi, dlatego postanowił uniknąć udzielania odpowiedzi na zadane przez nadal nieznajomego chłopaka w bardzo wysublimowany i adekwatny do sytuacji sposób. Postanowił, że chociaż dowie się o nim czegoś więcej. Kto wie... może nawet będzie w stanie pomóc mu w jakiś inny sposób?
- Jeon Jungkook... - Powiedział słabym, zmęczonym głosem. Z każdą chwilą zaczynał tracić wiarę w to, że nowo poznany wampir go zabije. Czy to znaczyło, że przez kolejne lata nie będzie mógł zaznać spokoju? Na samą myśl o tym jego oczy znów zaszły łzami. – Błagam, ocal mnie od tych mąk. Chociaż w sumie... - Przerwał na chwilę i po chwili skrył twarz w swoich dłoniach szlochając cicho. – Dlaczego cię o to proszę? Przecież nawet nie wiem kim ty jesteś.
- Taehyung. – Odparł szybko i krótko. Wiedział, że sprawia wrażenie zimnej, nieczułej osoby, ale tak naprawdę w środku bił się sam ze sobą swoimi myślami. Gdyby spełnił prośbę chłopaka, to jego sumienie nie dawałby mu spokoju. Właśnie, sumienie. Nawet on posiadał coś takiego. Czasami nawet nad tym ubolewał, bo gdyby go nie posiadał, to niektóre rzeczy przychodziłyby mu o wiele łatwiej i nie musiałby się potem zadręczać. – Lepiej wstań... I chodź za mną. – Nie dodał nic więcej, tylko zaczął iść w kierunku swojego zamku. Musiał przyznać, że to było najlepsze wyjście z tamtej dość dziwnej i niecodziennej sytuacji. Może gdyby Jungkook opowiedział mu swoją historię, to mógłby znaleźć jakieś dobre rozwiązanie. Ah, chyba będzie musiał zabawić się w psychologa, ale nie mógł tak po prostu zostawić tego bezbronnego dzieciaka.
Na szczęście Jeon nie zadawał żadnych pytań i posłusznie, choć trochę ułomnie podążył za Taehyungiem w kierunku jego zamku. Znajdował się on na niedużym wzgórzu, z dala od cywilizacji. Przed budynkiem znajdował się duży ogród. Można było dostrzec w nim wiele rodzajów kwiatów, jednakże kierując się wyznaczoną drogą, można było zauważyć, że mimo wszystko przeważają tam czerwone róże. W samym centrum ogrodu usytuowana była duża, przykuwająca wzrok fontanna, przy której stała altanka. Okazały budynek miał białe obramowania okienne i przypominał neoklasyczny pałac. Budowli został nadany styl nawiązujący do architektury francuskiej. Pomimo tego cały budynek sprawiał wrażenie ponurego i opuszczonego.
Gdy tylko przekroczyli próg zamku Jungkook zabrał głos.
- Dlaczego? – Jego zwięzłe, aczkolwiek konkretne pytanie nie zyskało odpowiedzi. Chłopak naprawdę chciał wiedzieć, dlaczego Taehyung go tam zaprowadził. Przecież prosił go, aby go zabić, więc dlaczego? Dlaczego to wszystko musiało być takie skomplikowane? Dlaczego akurat jemu to wszystko się przytrafiało? Pomimo długiego zastanawiania się nad tymi pytaniami, nie potrafił udzielić na nie odpowiedzi. Widocznie los się na niego uwziął i robił sobie z niego żarty. Ale on miał już tego wszystkiego dość. Ponadto ciągły ból całego ciała nie dawał mu spokoju. Czuł, jakby jego wnętrzności miały za chwilę spłonąć, a serce bolało go niemiłosiernie. Obraz przed jego oczami zaczął się coraz bardziej rozmywać a on powoli czuł, że traci kontakt z rzeczywistością. Jak miał potoczyć się jego los? Czy w końcu zostanie uwolniony? Tego nie wiedział, ale jednego był pewien. Kiedy się obudzi, wszystko na pewno się zmieni.
YOU ARE READING
In the dark |Vkook|
FanficHistoria dwóch "innych", których wszyscy się obawiali. Taehyung, który wbrew swojej woli stał się wampirem i Jungkook opętany przez złego ducha. Czy coś ich połączy?