✟8✟

169 33 0
                                    


Po odzyskaniu świadomości Jungkook zauważył, że leży na łóżku w jakimś dużym, nieznajomym pokoju. Sam nie wiedział, jak długo pogrążony był we śnie. Po chwili wstał i podszedł do dużego okna. Na dworze było już zupełnie ciemno, a na niebie widniały gwiazdy. Od razu przypomniał sobie, że zemdlał zaraz po przekroczeniu progu zamku. W takim razie uprzejmy właściciel posiadłości musiał się nim zająć... Cały czas sprawiał tylko problemy. Ale na szczęście on sam czuł się lepiej, a jego cień trochę się uspokoił. Przynajmniej nie będzie z nim kłopotów.

Jeszcze chwilę przyglądał się ciemnemu niebu, po czym podszedł do drzwi i je otworzył. Wyszedł na nieznajomy mu korytarz i nie wiedział, w którą stronę powinien się skierować. Chciał spotkać się z Taehyungiem. W sumie sam nie wiedział po co. Może chciał, żeby ktoś go wysłuchał? Żeby ktoś mu pomógł, nie odrzucał? Może po tak długim czasie po prostu brakowało mu czyjejś obecności...

Zaraz po zamknięciu drzwi od komnaty skierował się w lewą stronę. Ciemny, nieoświetlony korytarz był bardzo długi. Co chwila mijał jakieś pozamykane pokoje, które nieco go zaintrygowały. W końcu zawsze te najmroczniejsze sekrety skrywane są w zamkniętych pomieszczeniach. Szedł wolnym krokiem podziwiając pozawieszane na ścianach obrazy i portrety. Z ledwo widocznych podpisów wynikało, że miały one co najmniej kilkadziesiąt lat. Zamek zapewne był równie stary. W końcu po dłuższym czasie zauważył nikłe światło na końcu przejścia. Od razu przyspieszył kroku i już po chwili znalazł się w dużym salonie. Panowała tam nieprzyjemna cisza, a całość wnętrza oświetlał jedynie ogień pochodzący z rozpalonego kominka. W pomieszczeniu były jednie krzesła, stół i kilka foteli. Ogarnął wzrokiem całe pomieszczenie i na fotelu w samym rogu, tuż przy kominku dostrzegł nadal tajemniczą, aczkolwiek znajomą mu osobę. Był to Taehyung we własnej osobie. Nie wyglądało na to, żeby zauważył nowo przybyłego gościa. Jego wzrok skupiony był na tańczących płomieniach i zdecydowanie nad czymś rozmyślał. Wyglądał naprawdę majestatycznie, co Jungkook zauważył dopiero w tamtym momencie. Mógł spokojnie przyjrzeć się jego delikatnym rysom bladej twarzy i drobnej, ale jednak dobrze zbudowanej sylwetce. Różnił się od tych wszystkich osób, które do tamtej pory spotkał Jeon. Było w nim coś tajemniczego, hipnotyzującego. Coś, co go do niego przyciągało.

Nie do końca widział, co powinien ze sobą począć. Zrobił kilka kroków w stronę chłopaka, który jednak nie wykazywał tym większego zainteresowania.

- W końcu się obudziłeś. – Niższego przeszedł dreszcz, gdy usłyszał ten niski i obojętny głos Taehyunga. Chłopak nic więcej nie powiedział, tylko wskazał dłonią, aby gość usiadł na sąsiednim fotelu. Jeon przytaknął głową i zajął wyznaczone mu miejsce. Tae skierował na niego swój wzrok, jednak nie zamierzał nic więcej mówić.

- Dlaczego mi pomogłeś, skoro prosiłem cię o coś zupełnie innego? Przecież miałeś mnie zabić... – Jungkook cały czas czuł na sobie jego palące spojrzenie, jednak nie podniósł swojego wzroku. Wbijał go w podłogę, jakby obawiał się tego, co może usłyszeć.

- Czy ja kiedykolwiek obiecałem ci coś takiego? – Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk jego melodyjnego śmiechu. Wyglądał na naprawdę rozbawionego, jakby jego gość opowiedział właśnie pierwszorzędny żart.

Jeon zastanowił się przez chwilę i w myślach przyznał mu rację. Chociaż w sumie niewiele pamiętał z ich pierwszego spotkania, bo niemalże nie był sobą. Wtedy nad jego ciałem panował złośliwy duch, a on nie do końca potrafił go kontrolować. Przeanalizował wszystko, co udało mu się zapamiętać i faktycznie, prosił o to wampira, ale ten nie dał mu żadnej odpowiedzi. Jedynie zaprowadził go do swojego zamku. W tamtej chwili zupełnie się pogubił i nie miał pojęcia, o co mogło mu chodzić. Przecież nikt tak po prostu nie przyjmuje nieznajomych pod swój dach.

Pokiwał nieznacznie głową i spojrzał na Taehyunga, który znów swój wzrok utkwił w kominku. Wciąż nie wiedział, co powinien powiedzieć, ani co zrobić. Siedzieli przez dłuższą chwilę w ciszy, wpatrując się w płomień pochodzący z kominka. Mimo, że żaden z nich się nie odzywał, ta cisza nie okazała się szczególnie niezręczna. W jakiś sposób nie krępowali się w swoim towarzystwie.

- Jak to się stało? – Taehyung odezwał się, gdy stwierdził, że głucha cisza trwała już zbyt długo.

Jungkook domyślał się, że chodziło o nękającego go ducha. Zastanowił się przez krótką chwilę i zaczął opowiadać chłopakowi swoją historię. Zaczął od swojego spokojnego dzieciństwa, a skończył na odejściu z wioski i kilkuletniej tułaczce. Nadal nie przychodziło mu łatwo mówienie o tych wydarzeniach, ale w obecności wampira zyskał nieco pewności siebie. Nie czuł się jak ktoś inny, gorszy. Wiedział, że ten młodzieniec, którego nie tak dawno poznał, będzie w stanie go zrozumieć. Rozmowa przebiegała im nadzwyczaj dobrze i nim się spostrzegli, na dworze zaczynało świtać. Rozmawiali o wszystkim, co przyszło im do głowy, jednak Tae przez cały ten czas nie powiedział ani słowa o swojej przeszłości.


In the dark |Vkook|Where stories live. Discover now