Rozdział 28 ❤

1.1K 48 3
                                    

Lukas nie dokończył ,bo ktoś nam przerwał. Wiedziałam kto to.
*Leo*
Tak jestem naćpany , ale po ubiorze JoJo wynikało, że idzie gdzieś na spotkanie. Zazwyczaj ubiera się luźno. Kurde. Idę za nią. Wszedłem do domu. Założyłem dresy co u mnie żadkie , bluzę i wyszedłem z mieszkania zamykając je na klucz.
JoJo kieruje się od parku...spotkać się z LUKASEM?!
ALE BAJ DA ŁEJ! ANTEK SAM W DOMU! Wiem gdzie chowa klucze.
*JoJo*
Wiem kto nam przerwał. Był to Leo! Na 100% ja wam mówię!
-Czego ćpunie?! Odwal się ode mnie!-wstałam krzycząc.
-Ja przepraszam panienkę ale ja tylko chciałem zapytać o drogę do najbliżego lekarza.-powiedział do mnie osłabnięty staruszek o lasce. Nonie.
-Ja pana bardzo przepraszam.-powiedziałam i wskazałam na drogę.
-Dziękuje. I chodź na słówko-powiedział staruszek odchodząc na bok. Przeprosiłam Lukasa.
-Tak?zapytałam.
-Nie denerwuj się tak na Leondre. To nie jego pierwszy raz. Czasem wybucha. Ale stara się codziennie mnie odwiedzać. On jest dobrym człowiekiem. Powiedział , że robi to z miłości.-powiedział osłabiony i odszedł.
-Z miłości...-powiedziałam sama do siebie patrząc się w jedno miejsce.
-Już jestteem...więc spotkaliśmy się u z jednego powodu iż?-zapytałam siadając na ławce koło Lukasa.
-Wiem , że wiesz , że (ahahah) Leo...no Leo ćpa.Chcę żebyś mi pomogła.
-Ty też ćpasz?!-wstałam. Czy każdy na tej ziemi ćpa? Może jeszcze przyjdzie Natt?!
-Nie. Usiądź. To o Leo.-gdy to powiedział gwałtownie usiadłam.
-Tak Lukas. Wiem. Mów.
-Więc chcę abyś mi pomogła. Chcę żeby on przestał. Wiem trochę o tym uzależnieniu. Zapaliłem raz przy kumplach żeby nie wyjść na cieniasa. I tak ciągło się przez 2 lata. W końcu pomogła mi moja siostra. Wyciągła mnie z tego.
Byłem agresywny. Kilka razy podniosłem rękę na bliskich. Raz uderzyłem moją dziewczynę...ona miała wtrząs mózgu...byłem u psychologa. Człowiek nie panuje nad emocjami w takich chwilach. Łatwo go wtedy zdenerwować. Miałem w domu tego całe pudło i teraz to sprzedaje. Ale powiedziałem mu , że to ostatni raz...-powiedział. A jeśli tak będzie z Leondre? Jeśli chociaż raz mnie uderzy?
-Jezu Lukas...A jeśli on mnie uderzy?!
- To działa tylko do 2 godzin po zarzyciu. Pewnie już z nim ok , bo byłem u niego z tym nie całe 3godziny temu. Od razu wszedł w  ✌rytuał ✌-powiedział robiąc nawias z rąk.
-Okej pomogę Ci.-powiedziałam. Wymieniliśmy się numerami.
Lukas zapytał mnie czy mógłby u mnie zamieszkać troszkę. Zgodziłam się. Mamy dużo pokoi.
Jesteśmy pod domem. Klucz był w drzwiach na co troszkę spanikowałam. Wpadłam do domu jak popażona. W kuchni nic. W salonie nic. U Seany nic. U mnie.
U mnie w pokoju na moim łóżku siedział Leondre i bawił się z Antkiem. Jezu on miał się dziś nie obudzić. Jest 16. Jest jasno jak cholera. Nie chciałam im przeszkadzać. Cicho zeszłam na dół. Lukas chciał zacząć się śmiać ale zatkałam mu ręką twarz.
-Cicho. Leondre jest na górze. Bawi się z Antkiem.
-Antkiem?-szepnął.
-Długa historia. Idź się rozpakuj. Ja IDE z nimi na spacer.
-Okej.-powiedział i cicho wszedł na górę.
Powtórzyłam jego kroki. Wzięłam dwa wielkie wdechy i weszłam.
-Hejka Antooooo....Leo?!-zapytałam. Wiecie przed chwilą weszłam.
-O hej. Wiem gdzie chowasz klucz. Balem się o małego i wszedłem.-powiedział z troską patrząc na małego.
-No Okej....idę z nim na spacer...idziesz z nami?-zapytałam. Chodź wiem , że nawet jak bym się nie spytała i tak by poszedł.
-Nom.-powiedział w stając z małym na rękach zchodząc na dół. Powtórzyłam jego czynność. Włożył Antosia do wózeczka i wyjechał.
-Kurde. Daj mi go. Ja jestem jego ciotką.-powiedziałam śmiejąc się. Ale nie zapomniałam o tym co mówił Lukas w parku.
-JoJo...sorry..poniosło mnie...zapewne już wiesz...-mówił patrząc na małego uśmiechając się.
-Spoczko. Ale Leo. Ogarnij się z tym.-powiedziałam.
-Spróbuje...
Nagle usłyszałam jakeś babki.
-Zobać Genowefo. Bachora se zrobili.
-No Regino. Nie mają co robić w tych czasach. Naprawdę.
No i Leo zaczął.
-No a co kurki? Chciałoby się takiego seksiaka pod kołderką nie??-Jezu.
-I jaki bezczelny.
- Paczaj Antek-wyjął z wózka młodego.- tak kiedyś będzie wyglądać twoja matka-pokazał na mnie ja się tylko zaśmiałam.
Wtedy stało się coś czego bym się nie spodziewała. Antek powiedział do mnie *Mama* a do Leondre *Tata*. Łza spłynęła mi po policzku.
-Nawet wsparcia nie mają gówniarze.-powiedziały i poszły.
-Kurcze...Leo...on powiedział pierwsze słowa do nas , a nie do prawdziwych rodziców.
-No widzisz. Musimy się pobrać. Bo jesteśmy " Mama i Tata".-lekko uśmiechnęłam się na jego słowa.
********************
- Emm... Jo wiem , że ty miałaś zajmować się Antkiem...ale mogę go wziąć do siebie? Ja nie IDE do sql a ty odpoczniesz...hm?-zapytał patrząc się na mnie.
-Nie wiem Leo...
-No proszę...polubiliśmy się...co nie mały?-spojrzał na Antka na co malutki się zaśmiał.
-Poradzisz sobie?
-Poradzę.
-To weź ale jutro oddajesz. Jak coś potrzeba to wbijaj.
-Okej.
-To może do zobaczenia.
-No pa-zaśmiał się i wziął małego.

Mam plan.
Rozczochram włosy i spróbuje się pobeczeć i powiem Lukasowi , że ukradli mi Antosia.
-Lukas!
-Jezu co ci się stało?!
- Uprowadzili Antka!
-Co?! Gdzie to było?! Chodź.
-Uważaj. Żyłka ci pęknie-zaśmiałam się.-u Leo.
-Och wal się Jo.-zaśmiał się-jest kolacja.
*************
Po skończonej kolacji zrobiłam wieczorną toaletę i klapłam spać.
***********
Hejka! Na wstępie.
DZIĘKUJE ZA DOCHODZĄCE 1K!!💞💞💞
Marika.💚

Słów:876

Hopeful||L.D||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz