Rozdział VIII

1.1K 69 127
                                    

Po ostatnich wydarzeniach zamknęłam się w pokoju i nie wpuszczałam nikogo. Bałam się. Nie chciałam wychodzić, jeść ani rozmawiać z nikim. Szczególnie z Cielem. Nie mogłam tak po prostu spojrzeć mu w oko. Do tego poznał moją tajemnicę. Dotąd tylko ja i moi rodzice o tym wiedzieli.

Ostatniej nocy nie zmrużyłam oka. Ciągle przez głowę przechodziła mi myśl, że ktoś zakradnie się do mojego pokoju i mnie zamorduje podczas snu. Wierciłam się tak cholernie mocno, że rano zaatakowały mnie zawroty głowy, gdy podniosłam się z łóżka. Niedługo potem ktoś zapukał do drzwi. Nie odpowiedziałam, wiedziałam, że to pewnie Michaelis. Zamiast następnych stuków chwyciłam uchem lekkie westchnięcie.

—Za dwadzieścia minut w salonie obok gabinetu — usłyszałam tylko zrezygnowany, chłopięcy głos.

Zdziwiłam się nielekko. Sam pan domu raczył przyjść do mnie do pokoju, aby przekazać mi, żebym się wstawiła u niego za niecałe pół godziny? Skoro miał mnie za swoją "służącą", to nie miałam zamiaru kwestionować jego rozkazów.

*

Tym razem podeszłam do drzwi bardzo niepewnie i dyskretnie, aby czasem znowu nie usłyszeć czegoś, czego nie powinnam. Zapukałam trzy razy i weszłam nieśmiało. Phantomhive najwyraźniej na mnie czekał, bo stał przy regale przyglądając się jakiemuś zdjęciu przy książkach. Ubrany w swoje codzienne, choć eleganckie ciuchy. Ręce założył z tyłu, sylwetkę miał wyprostowaną i, jak zwykle, opanowaną. Gdy usłyszał otwierające się drzwi odwrócił się w tę stronę.

Stanęłam przy wejściu z opadłą głową. Włosy zasłoniły mi twarz. Czułam walenie serca. Po chwili ciszy usłyszałam stukot obcasów chłopaka. Podniosłam wzrok na hrabiego, który już usiadł na fotelu naprzeciw drugiego pustego. Zaczął się mi przyglądać z zainteresowaniem, a nasz wzrok skrzyżował się ze sobą. Tylko tym razem te jego spojrzenie było inne. Takie puste, zimne... Kiedyś patrzył na mnie w inny sposób. Tak, jak do osoby, z którą ma raczej bliski kontakt, a w tamtej chwili tak, jakby zobaczył mnie pierwszy raz w życiu i próbował przeniknąć przez moje myśli.

Szybko wróciłam do poprzedniej pozycji.

  — Usiądź. — Wskazał na miejsce naprzeciwko przy ławie.

Powoli wykonałam polecenie, stawiając każdy krok z największą dokładnością, jakbym próbowała przejść pole minowe. Usiadłam delikatnie i położyłam dłonie na kolanach. Chłopak nieustannie się na mnie patrzył. Nie rozumiem, jakim cudem go to nie krępowało? Mnie zaczęło to już irytować.

Próbując nie zwracać już na to uwagi przyjrzałam się kartce leżącej na szklanym stoliku. Niby najzwyklejsza, jak list zapisany czarnym tuszem, ale było na niej coś szczególnego.

  — To umowa — odezwał się granatowowłosy uprzedzając moje pytanie, które trochę bałam się zadać — którą jesteś zobowiązana podpisać.
Z moich ust wydostało się tylko ciche "huh?", a ja podniosłam głowę w jego stronę z krzywą miną zdziwienia.

  — Otóż — zaczął zdejmując pięść z policzka — postanowiłem zaproponować ci pewien układ... — urwał na moment podnosząc żyletkę, która leżała obok kartki. — Jesteś naprawę interesująca, Richardson — jego nagła zmiana tematu mnie zaskoczyła — i w związku z tym, że ty znasz moją tajemnicę, a ja twoją, to można powiedzieć, że jesteśmy kwita. Ale ja muszę mieć pewność, że nie przekażesz tego dalej.

  — D-daję słowo! — odezwałam się wreszcie.

  — Nie ufam pustym słówkom, Nel. Ale jeśli podpiszesz tę umowę razem ze mną krwią, będziesz zmuszona nigdy nikomu nie powiedzieć o tym ani słowa. To tyczy się też mnie i twojej tajemnicy. — Oparł łokcie o szklaną powierzchnię i splótł palce u dłoni opierając o nie swój podbródek. Uśmiechnął się przebiegle.

Odmienić los | Kuroshitsuji | Ciel x OC|✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz