Rozdział VII

1.2K 81 141
                                    

Poczułam nieprzyjemne promienie słońca pod powiekami, co wybudziło mnie ze snu. W rezydencji Mildford'ów mieliśmy zostać na noc. Jednak coś mi nie odpowiadało. Dlaczego w mojej sypiali roznosił się zapach siana i koni? Zaintrygowana faktem otworzyłam oczy podnosząc się. 

Rozejrzałam się dookoła z niemałym zdziwieniem. Wiedząc, że spędziłam noc w stajni z Cielem na sianie zaczęła mnie martwić. To nie tak miało być! Zamknęłam oczy tylko na chwilę, a odpłynęłam. Poczułam zdezorientowanie i niemałą złość do chłopaka. Dlaczego mnie nie obudził? Co jeszcze, podążył moim śladem!

  — Panienko, wygodnie to tak wypoczywać na stercie siana? — Głos Sebastiana mnie wystraszył. Ten zaśmiał się tylko na to.

Ciel zaczął się wiercić. Nastała cisza, gdy się podniósł. Jego mina była bezcenna. 

  — Paniczu, mam powiedzieć panience Elizabeth, że dzieli panicz te jakże... nietypowe łoże z inną panną?

Oboje spaliliśmy buraka. Patrzyłam na Michaelisa z namalowanym na twarzy zdziwieniem i nutką wrogości w oczach za głupią uwagę. Następnie spojrzałam na granatowowłosego chłopaka siedzącego obok mnie. Chyba powstrzymywał się przy mnie, aby nie wybuchnąć. Wstał, a ja nie spuszczałam z niego wzroku. 

  — Sebastianie... 

 To było trochę przerażające. Jego ton głosu i przymusowe zachowywanie spokoju znaczy. Jego czerwone policzki podzieliły się kolorem z resztą twarzy, ale te rumieńce spowodowała już złość.

  — Nic nie mów, tylko przygotuj mnie i Nel do śniadania — wycedził przez zęby. 

  — Śniadanie dawno się skończyło — odpowiedział czarnowłosy. —  Szukałem panicza cały ranek!

Ciel zgrzytnął zębami. Nie wiem, czy martwiła go ta sytuacja, czy może bardziej fakt, że będzie musiał wymyślić wymówkę jego nieobecności dla Lizzy i jej rodziców. Poczułam lekkie poczucie winy, ale zachowałam ciszę.

*

Następne parę dni to nic szczególnego w moim życiu. Ah, nie. Któregoś popołudnia nastąpiła moja pierwsza lekcja gry na pianinie jako nauczycielka. Myślałam, że pójdzie gorzej. Choć okazało się, że siedząc obok tego chłopaka udało mi się jednak nie poplątać ważnych reguł, czy chociażby słów. Zaczęłam od podstaw. Chłopak szybko się uczył, co mnie zadowoliło. Martwiłam się, czy aby czasem nie tłumaczę źle, jednak Phantomhive pochwalił mnie, mówiąc, że nie posiadał lekcji z lepszą nauczycielką. Nie chodziło tu oczywiście tylko o sposób tłumaczenia, tylko też o to, że przy mnie można było zadawać głupie, choć intrygujące pytania, czy chociażby nie bać się ochrzanu za źle wykonany krok. Krótko mówiąc, czuć się swobodnie z powodu obecności osoby w niemal równym wieku. Byłam w końcu prawie pół roku starsza. Nawet zaczął zwracać się do mnie normalnie, niż oficjalnie nazwiskiem. Ja nadal przestrzegałam dawnych reguł, z powodu niepewności, czy to odpowiednie. Ten jednak nie zwrócił na to szczególnej uwagi. 

*

Następnej nocy nie mogłam zasnąć, a gdy już mi się to udało opętał mnie najgorszy koszmar, jaki w życiu miałam. 

Siedziałam na fotelu w swoim pokoju, w swojej rezydencji. W moim domu. W moim czystym, bezpiecznym...

Sekundowy zawał. Ktoś krzyczał. Przeraźliwy wrzask spowodował ciarki na moich plecach. Odłożyłam książkę, wybiegłam na korytarz zostawiając otwarte drzwi. Gorset i fałdy sukni strasznie mi przeszkadzały w biegu, ale nie przejmowałam się tym. Musiałam wiedzieć, co się stało. Ten krzyk. On należał do mamy?! Nie chciałam, żeby sprawdziły się moje najgorsze przypuszczenia.

Odmienić los | Kuroshitsuji | Ciel x OC|✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz