Rozdział III

1.8K 100 206
                                    

— Paniczu, czy ja... — urwałam. Wróciłam wzrokiem na buty i z powrotem na chłopaka — Chciałabym pochować rodziców. — To zdanie wypowiedziałam pewniej.

— Wiem, że znajomi mamy i taty już wiedzą o ich śmierci. Ale chciałabym nie robić wielkiego pogrzebu. Wolę pogrzebać ich w tajemnicy przed innymi. Ewentualnie można przekazać informację o ich miejscu spoczynku.

— Jasne, to zrozumiałe. Jutro nie mam wiele pracy, dlatego możemy to załatwić zanim ciała się rozłożą.

— Dobrze, dziękuję. — Wstałam. — Dobranoc. 

 Usłyszałam za sobą jeszcze odpowiedź i wyszłam.

Wróciłam do pokoju, gdzie już czekała na mnie Mey-Rin, by przygotować mnie do snu. Podeszłam i unikając rozmowy dałam się przebrać.

*

Nie mogłam zasnąć. Wciąż myślałam o rodzicach. Na samą myśl o tym, że następnego dnia będę musiała oglądać ich zwłoki robiło mi się niedobrze i czułam łzy pod powiekami. Próbowałam sobie też przypomnieć, co dokładnie zdarzyło się tamtej nocy, iż doprowadziło mamę i tatę do śmierci. Zresztą, nie tylko ich. Za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć! Pamiętałam nic innego niż to, jak widziałam ich martwe ciała i biegłam przez las. Zaraz, ,,biegłam"... To znaczy... Że przed czymś uciekałam...?

Moje myśli zwiały do czegoś innego. A raczej kogoś. Mianowicie pomyślałam o Cielu. Słyszałam o tamtej katastrofie. W tamtej chwili dokładnie go zrozumiałam. Zresztą, od razu widać w jego oczach tę zimne nastawienie do świata. Życie jest niesprawiedliwe...

Rano obudził mnie Sebastian z tacą, na której czekało pięknie prezentujące się śniadanie. Naleśniki z truskawkami polane syropem, bułeczki maślane i herbata. Wzięłam filiżankę, przyłożyłam do warg, po czym wzięłam małego łyczka.

— Mmm... Earl grey, moja ulubiona. — Wzięłam jeszcze łyka i zajęłam się sprzątaniem z talerzy.

— Smakuje panience? — Sebastian zajął się szykowaniem dla mnie ciuchów.

— Bardzo. — Wytarłam elegancko usta serwetką. — Dziękuję.

Lokaj spojrzał na mnie zdziwiony. Czyżby pierwszy raz usłyszał jak ktoś mu dziękuje?

— Nie ma za co, to mój obowiązek. — Skłonił się lekko. — Rozumiem że żółty kolor sukni nie odpowiada?

— O nie. Za bardzo jaskrawy. Nie lubię rzucać się w oczy.

— Rozumiem, czyli ta czerwień też nie będzie się nadawać.

Mowa była o pozostałych dwóch wczorajszych sukniach. Nie lubię ubierać się w żadne z tych kolorów.

Sebastian podszedł do szafy i wyciągnął z niej granatowo-czarną kreację.

— Może to panience odpowiada?

— Jest śliczna.

— Rozumiem. To ubieramy.

Pomógł przy poszczególnych, cięższych częściach ubioru, czyli szczególnie przy gorsecie. Oczywiście muszą być zawiązywane z tyłu! Na końcu rozczesał mi włosy i spiął w kok w kształcie róży. Z moich cienkich, sięgających trochę dalej niż do ramion włosom koloru jasnego brązu praktycznie nic nie da się zrobić. Nie mówiąc już o koku! A ten po prostu wziął szczotkę, wsuwki i już! Przyznam, byłam pod pozytywnym wrażeniem.

— Panicz mi przekazał, abym cię oprowadził zaraz po śniadaniu po rezydencji. Podobno po obiedzie udamy się do miasta, a później do panienki starej rezydencji.

Odmienić los | Kuroshitsuji | Ciel x OC|✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz