Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Miałam ochotę otworzyć te drzwi i uciec gdzie pieprz rośnie, bez względu na prędkość karocy. Ze znudzoną miną wpatrywałam się w krajobraz za oknem, opierając policzek o dłoń. Zauważyłam kątem oka, że Ciel mi się przyglądał. Co mu odbiło? Przecież w sukni na bal wyglądałam tak samo jak wcześniej. Odrzuciłam kosmyk włosów za ramie i spojrzałam na niego zakładając ręce na piersi.
— Nie burmusz się już tak. Na tym balu nie musi być tak źle, jak ci się wydaje.
— Będzie. Ja to wiem — przewróciłam oczyma — gdyż byłam już na wielu balach i na żadnym nie było ani zabawnie, ani ciekawie.
— Na żadnym balu nie jest zabawnie.
— No tak, ale nie mogę się na nich dobrze bawić! Nic w tym fajnego.
— Wiem. Ja też nie widzę w tym przyjemności, ale czasem trzeba uczestniczyć na takim balu. Reputacja przede wszystkim.
— Ja już straciłam reputacje — uznałam i nagle coś mi się przypomniało. Spojrzałam na chłopca znacząco.
— Spokojnie. Na balu jesteś moją nauczycielką gry na pianinie, która przyjechała zza granicy. Nikt cię nie pozna w tej masce.
Podał mi błękitne pudełko z czarną wstążką. Szybko je otworzyłam, a moim oczom ukazała się piękna, szafirowa maska, ozdobiona czarną koronką i granatowymi piórami.
Przejechałam palcami po piórach, uśmiechając się do siebie lekko.
— I jak? — wzdrygnęłam się lekko słysząc pytanie.
— Śliczna, dziękuję.
— Zapomniałem ci powiedzieć, że to bal maskowy. Lizzy zawsze wtrącała swoje pomysły, co do organizacji balu przez swoich rodziców. Zawsze co innego. Raz każdy musiał mieć na sobie coś różowego — przypomniało mi się kolejne nieprzyjemne zdarzenie, gdy Elizabeth łaziła za mną krok w krok, nie mogąc ustać z podziwu mojej różowej opaski do włosów! — innym razem goście dostali przypinki z misiami, a jeszcze innym niezbędnym elementem ubioru była biała róża. Płeć piękna za lewym uchem, a mężczyźni w kieszonce od garnituru. Bez niej nie można było się pokazać w holu...
— Ciekawe, co jeszcze przyjdzie jej do głowy — westchnęłam.
*
— Wow... — szepnęłam do siebie pod rezydencją Mildford. — Zdaje mi się, czy ona jest większa? — dodałam głośniej.
— Co roku zostają dobudowane kolejne części tejże willi — usłyszałam za sobą głos Sebastiana.
— I tak widziałem większe — wtrącił Ciel. — A teraz chodźmy, bo Lizzy zabije mnie za choćby minutę spóźnienia... — westchnął.
Przytaknęłam i podążyłam tuż za nim. Oddychałam głęboko, jakby zbierając zapasy powietrza wiedząc, że za chwilę dorwie mnie potworna duchota w środku. Kiedy lokaj hrabi otworzył drzwi weszłam pierwsza, ubolewając nad tym, że to panie idą przodem, bo od razu zwróciłam uwagę blond włosowego wulkanu radości. Od razu podbiegła w naszą stronę oczywiście rzucając się na Ciela, dusząc go.
— L-Lizzy, nie mogę oddychać! — wydyszał.
— Cieelll! Już myślałam, że nie przyjedziesz — to drugie zdanie wypowiedziała takim głosem, jakby zaraz miała się rozpłakać.
— Dlaczego miałbym się nie zjawić na balu mojej narzeczonej? — Gdy to usłyszałam poczułam lekkie ukłucie w klatce piersiowej.
— Awwwww! Na szczęście! Już zaraz zabawa się rozkręci! Zobaczysz, będzie ci się podobać. Wszystko przygotowałam. Na stole na przekąski jest szarlotka i ciasto z truskawkami specjalnie dla ciebie! W dodatku na każdym parapecie stoi wazon z białymi różami, takie jak lubisz! — powstrzymywałam się od śmiechu. Chodź przyznam, że to nawet słodkie, że tak się dla niego starała.
CZYTASZ
Odmienić los | Kuroshitsuji | Ciel x OC|✔
FanficPodczas czytania możesz wcielić się w postać trzynastoletniej Nel Richardson, która przypadkiem znalazła się w rezydencji Phantomhive. Od pamiętnego dnia trzynastych urodzin jej życie zmieniło się diametralnie. Jednak sama nie do końca pamięta całko...