SłodkiAdrienUnicorn💜: Dzień dobry rine
¿rine?: Dzien dobry Adrien
SłodkiAdrienUnicorn💜: Co u cb?
¿rine?: Zjadła bym lody
SłodkiAdrienUnicorn💜: Lubisz lody?
¿rine?: TAK
¿rine?: Chyba każdy lubi lody
SłodkiAdrienUnicorn💜: 😏
¿rine?: ?
SłodkiAdrienUnicorn💜: Jesteś dziś nie formie
SłodkiAdrienUnicorn💜: Wytłumaczę ci
SłodkiAdrienUnicorn💜: 👫 ➡ 💏 ➡ 💖 ➡ 👖👔👕👚👗👙✖ ➡ 👧🍦🍌🚶🛐➡ 💑👉👌 ➡ 👶➡ 👨👩👧 ➡ 🤗
¿rine?: Kocham Cię
SłodkiAdrienUnicorn💜: Co?
SłodkiAdrienUnicorn💜: 😱😵😮😯😶😐😳
SłodkiAdrienUnicorn💜: O.o
SłodkiAdrienUnicorn💜: Halo!
SłodkiAdrienUnicorn💜: Jesteś tam?
SłodkiAdrienUnicorn💜: Umarłaś?
SłodkiAdrienUnicorn💜: Jeśli tak to cię wskrzeszam
¿rine?: .
SłodkiAdrienUnicorn💜: Kropka
SłodkiAdrienUnicorn💜: Tylko na tyle cię stać?
SłodkiAdrienUnicorn💜: Przynajmniej wiem, że żyjesz
¿rine?: .
SłodkiAdrienUnicorn💜: Pff
¿rine?: .
SłodkiAdrienUnicorn💜: Hej
SłodkiAdrienUnicorn💜: Co się dzieje?
SłodkiAdrienUnicorn💜: 🤔
SłodkiAdrienUnicorn💜: Martwię się 😧
¿rine?: .SłodkiAdrienUnicorn💜 zmienił nazwę użytkownika ¿rine? na Kropka.
Kropka: Adrien
Kropka: Wiem ze się martwis
Kropka: Jsten choat i xmencaona i nie libie teko
Kropka: Maeinnete tez jest hola
SłodkiAdrienUnicorn💜: Och...
SłodkiAdrienUnicorn💜: Przykro mi
SłodkiAdrienUnicorn💜: Ja również nie lubię być chory, bo jest sam
SłodkiAdrienUnicorn💜: Chętnie bym do ciebie przyszedł, ale sama wiesz, że nie mogę
SłodkiAdrienUnicorn💜: 1. Tato
SłodkiAdrienUnicorn💜: 2. Nie wiem kim jesteś i gdzie mieszkasz
SłodkiAdrienUnicorn💜: Wgl przepraszam, że zawracam Ci głowę
SłodkiAdrienUnicorn💜: Chciałem ci opowiedzieć o wczorajszym wyjściu z Mari
SłodkiAdrienUnicorn💜: Szlak, to moja wina
SłodkiAdrienUnicorn💜: Przeze mnie jest chora
SłodkiAdrienUnicorn💜: Ty pewnie też wczoraj wyszłaś i złapała Cie ta ulewa
Kropka: Idz
SłodkiAdrienUnicorn💜: Powiedziałem coś nie tak?
Kropka: Do Mar
SłodkiAdrienUnicorn💜: Och, jasne
SłodkiAdrienUnicorn💜: Już wychodzę
SłodkiAdrienUnicorn💜: Napisz jak już będzie lepiej
SłodkiAdrienUnicorn💜: Pa 😘
Kropka: KCpaSłodkiAdrienUnicorn💜 offline
Kropka offline'Pora, aby użyć przejścia.'
***
- Dzień dobry Adrien. - przywitała mnie ochoczo mama Mari.
- Dzień dobry Pani. Słyszałem, że Mari jest chora, przyszedłem ją odwiedzić i przyniosłem dla niej parę rzeczy.
- Niestety to prawda. - powiedziała zasmucona, po czym dodała - Lepiej jeśli pójdziesz, możesz się zarzić.
- Nie, chcę zostać. Nie boję się choroby. - zawturowałem szybko.
- To bardzo miłe Adrien.
Mówiąc uśmiechnęła się przyjaźnie.
- W takim razie mam pytanie. Czy mógłbyś się zająć Mari tak długo jak to tylko możliwe? Tom pojechał, a ja nie mogłam otworzyć piekarni.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałem szybko - Chętnie zajmę się Marinette.
- Dziękuję chłopcze. Jakbyś był głodny, czy czegokolwiek potrzebował to śmiało bierz co chcesz. Czuj się jak u siebie w domu.'Bierz co chcesz? Hmm... Jedną rzecz bym wziął, a raczej kogoś.'
- Ja idę na dół, a Mari jest u siebie. Jeszcze raz dziękuję. - rzuciła szybko zamykając drzwi.
Kiedy pani domu wyszła ja udałem się na górę z torbą dla Marinette.
Za nim wszedłem, lekko zapukałem w klapę. Usłyszałem jedynie stękniecie, po czy otworzyłem sobie przejście.
- Dzień dobry Mar. Jak się czujesz?
- Hmm? Co? Adrien? Co tu robisz? To sen? - mówiła zaspana.
- Przyszedłem do ciebie, bo jesteś chora i przyniosłem ci torbę, a w niej - mówiąc zacząłem wyciągać rzeczy - mam Nutelle, wafelki i lody. Chociaż to ostanie to raczej dla mnie.
- To jest sen. - powiedziała poważnie.
- Nie. - zaprzeczyłem.
- Udowodnij.
- Jak? - spytałem zdziwiony jej pomysłem.
- Zrób coś, co mogło by się zdarzyć w śnie takiej nastolatki jak ja. Coś po czym ludzie zwykle się budzą albo wiedzą, że coś jest snem. Po za tym jestem chora i to na pewno mi się śni. Nie wiem nawet po co z tobą rozmawiam, jesteś tylko częścią mojego snu.
Przyznam, że trochę mnie zaskoczyła, ale po paru krotnych, nie udanych próbach wytłumaczenia jej, że to nie jest sen, wpadłem tylko na jeden pomysł.
- Mari wyjdź spod kołdry.
O dziwo mnie posłuchała.
- O co chodzi? - spytała zmęczona.
Nie odopwiadedziałem jej na pytanie, ponieważ moje usta gwałtownie przywarły do jej ust. Początkowo była zszokowana i nic nie robiła. Dopiero po chwili jej usta zaczęły wspógrać z moimi. Parę razy przegryzła moją dolną wargę, po czym wydałem jęk rozkoszy, a ja odwdzięczyłem jej się tym samy, dostając te same podniecające jęki. Pocałunek różnił się znacznie od naszego pierwszego. Tamten był delikatny, skromny i krótki. Ten spontaniczny, zachłany i długi.
Naparłem na nią trochę bardziej, co sprawiło, że się osunęła, a ja na niej leżałem.
Kiedy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.
- Czy sen całuje równie dobrze? - spytałem Marinette, która nie wyglądała już na taką za spaną.
- O Boże, to nie był sen. - powiedziała z lekkim przerażeniem.
- Wystarczy Adrien. - dodałem, aby ją rozluźnić.
Niestety moje starania poszły na nic, ponieważ mówiła wszystko co pomyślała.
- Genialnie całujesz. Czy ja to powiedziała na głos?
- Tak. - odopiedziałem
- Jesteś wygodna. - powiedziałem chcąc przerwać ciszę.
- A ty trochę ciężki.
Mówiąc, teatralne rozłożyła ręce i udała jakby naprawdę coś ją wykończyło.
- Mogę zejść. - zaproponowałem
- Nie!
Zaprotestowała gwałtownie i złapała mnie za ręce, pociągając na siebie, kiedy miałem już wstawać.
Po chwili się odezwała.
- Ale mógłbyś przynieść tą torbę z jedzeniem i wrócić tu do mnie.
- Tak jest Moja Pani.
Wstałem, szybko wziąłem jedzenie i wróciłem do Mari.
- Na pewno chcesz żebym na tobie leżał?
- Tak, tylko daj tą czekoladę.
Podałem jej słoik i wafelki, a lody postawiłem na półce. Położyłem się wzdłuż niej, głowę opuściłem na jej brzuch, a rękoma oplątłem ją w talii.
- Wczoraj mówiłeś, że nie będziesz mógł wyjść.
- Hm... Tak, tak, ale wykradłem się.
- Co? - spytała zaskoczona.
- Pstro. Jedz i daj mi leżeć. Mówiłem ci już, że jesteś wygodna?
Dobrze wiedziałem, że już to mówiłem, ale nie chciałem drążyć tematu.
- Tak. Jak długo zamierzasz zostać?
Podniosłem lekko głowę, aby spojrzeć jej w oczy.
- Jak długo mi pozwolisz. - odopwiedziałem
Odstwiła (z lekką trudnością) słodycze na bok i wzięła moją twarz w dłonie.
- Adrien, co robiłeś w domu?
- Em... Wstałem i napisałem do koleżanki, wymknąłem się z domu, poszłem do sklepu, zjadłem po drodze bułkę i przybiegłem do ciebie.
- Co robisz zazwyczaj? - zadała kolejne pytanie.
- Jem, uczę się, czytam, gram, myślę, myję się, nudzę się, leżę, śpię...
- Sam. - powiedziała - wszystko robisz sam.
Odwróciłem wzrork.
Oczy mi się zeszkliły.
Zrobiło mi się smutno.
To była prawda.
Od kiedy nie ma ze mną mamy, jestem zawsze SAM.
Nie mam nikogo.
- Adrien...
Jej głos był przepełniony miłością, a jej dłoń głaskała mnie po głowie.
Zacisnąłem mocniej ręca na jej pasie i wtuliłem w nią moją głowę.
- Już nigdy nie będziesz sam. Obiecuje.
Z oczu wypłynęła mi jedna łza, która zwilżyła kawałek bluzki Marinette.
- Kocham Cię. - wyszeptałem.
Przez dłuższą chwilę leżeliśmy w całkowitej ciszy.
- Powinaś się przespać jest siódma rano. - powiedziałem głośniej.
- Ty też.
Wzięła kołdrę i przykryła nią nas.Milka
Gusus 😘
Troszkę się rozpisałam i mamy tu ok. 1070 słów! Jej! Jest też nie wiele wiadomości, ale wydaje mi się, że jestem zadowolona z tego rozdziału. Nie wiem jednak wam się spodoba, ale raczej tak. 😜
Wgl! Mam nowy TELEFON!!!
Bo okazało się, że mój stary jest martwy i wysłali mu zupełnie nowy, inny model. Miałam Sony Xoperie T3, a dostałam XA jeśli ktoś miał kontakt z tym telefonem i jeśli chce to może mi napisać, czy jest spk i wgl. 🤓Okej do następnego rozdziału moje Dziabolongi. 👊👋🦄
CZYTASZ
Ble Ble Ble | Miraculous
Fiksi PenggemarJestem wyjątkowo głupia. Niestety. Właśnie zakładam lipne konto na fb, aby pisać z Adrienem. Czy to typowy Kik? --------------------------------------------------- Czasami wydaje nam się, że chwile są ulotne. Co jeśli, jednak ktoś jeden moment będzi...