Istnieje jakieś... jakieś uczucie tkwiące w jego klatce piersiowej. Jest pełen lęku, tak bardzo pełen lęku. Chce doczołgać się do jakiegoś miejsca gdzie nikt nie będzie mógł go dotknąć, chce się schować przed wszystkim, pragnie zapaść się pod ziemie by nikt nie mógł go znaleźć, on chce, on chce, on chce...Oh, jak on cholernie chce.
Na Boga, nawet nie wiesz co jest kurwa z tobą nie tak. Dlaczego nie możesz być normalny? Dlaczego nie możesz być szczęśliwy?
On nie wie kim jest.
Wie tylko, że to rwące, chwytające... uczucie w jego piersi nie odejdzie, a to wystarczy żeby chcieć wyczołgać się z siebie. Cholera, ale on nie chce tylko wyjść ze swojej skóry, on chce pozbyć się własnego ciała.
Kim on jest? Kto to wie? Czy w ogóle ktokolwiek to wie? Wątpi w to. Tak cholernie mocno w to wątpi. On jest marnotrawstwem życia. Jednym wielkim marnotrawstwem.
Z dnia na dzień marnieje coraz bardziej, wie to, posiada przecież lustro. Jego ciało zamienia się w muszle. Przynajmniej ta jedna rzecz będzie pasować do tego jak czuje się w środku.
CZYTASZ
but believe me i'm fine
FanfictionJosh wierzył że jest okay. Nawet jeśli nie było. Polskie tłumaczenie ~ http://archiveofourown.org/works/2838581?view_adult=true