13+

794 89 30
                                    

Pov. Michael

Stoję przed drzwiami domu, którego adres podesłał mi Luke. Sam nie mam pojęcia dlaczego zgodziłem się na jego absurdalną i niemoralną propozycję, ale podejrzewam, że w tej sprawie dużo zdziałały namowy moich przyjaciół.
Te wiecznie napalone potwory zaraziły tym i mnie. No cóż, ja przynajmniej mam to na kim wyładować...

Dzwonię dzwonkiem i czekam chwilę. Już po chwili słyszę głośne kroki i drzwi otwiera mi wysoki blondyn, ale nie ten, którego się spodziewałem.

-Cześć - rzuca niebieskooki.

-Umm witaj... jest Luke? - pytam chłopaka, który wygląda na jego statszego brata.

-Pewnie, jak zawsze u siebie - przepuszcza mnie w drzwiach, a ja zdejmuję buty. - Trzecie drzwi na lewo.

Szybko idę w tamtą stronę, ale zatrzymał mnie głos chłopaka.

-Błagam nie bądźcie zbyt głośno, nie mam ochoty tego słuchać...

-Przekażę Luke'owi - chłopak uniósł brwi na moje słowa, ale już nic więcej nie powiedział.

Bez pukania wchodzę do średniej wielkości pomieszczenia. Luke leży na swoim łóżku, robiąc coś na telefonie, a kiedy wszedłem nawet nie uniósł wzroku.

-Jack spieprzaj, czekam na kogoś...

-Oh to może ja wrócę później - mówię i już otwieram drzwi.

-Michael?! - chłopak próbuje wstać tak szybko, że zaplątał się w koc i upadł na podłogę. Oczywiście twarzą w dół.
Podnosi się ostrożnie i staje przede mną - Nie wiedziałem, że przyjdziesz tak wcześnie.

-Nie byliśmy umówieni co do godziny. Miał być 'piątek wieczorem', więc jestem - siadam na łóżku chłopaka.

-Chcesz coś porobić, czy od razu zaczniemy to, po co się spotkaliśmy?

-Jak chcesz - mówię z uśmiechem, a chłopak podchodzi do mnie i pcha tak, abym leżał na łóżku. Wywracam oczami na jego działania, kiedy przyssał się do mojej szyi i daję mu prowadzić. Chwilowo.

Zdejmuję z niego spodnie i koszulę, to samo robiąc z moimi ubraniami, łapię go za ramiona i zmieniam miejscami tak, że to teraz ja leżę na nim.

-Co ty... - jednak nie dałem mu dokończyć, bo ściągam naszą bieliznę i rzucam ją w kąt. Z tego, co pamiętam, już mu mówiłem kto będzie na górze. Obcałowywuję jego tors, zjeżdżając coraz niżej.

-Musisz być cicho Luke. Twój brat o to prosił.

Chwytam leżącą na wierzchu buteleczkę nawilżacza i rozlewam odrobinę substancji na palce. Zdaję sobie sprawę z tego, że to będzie pierwszy raz Luke'a jako pasywa. Muszę być w miarę delikatny.

Chłopak patrzy na mnie niepewnie, ale nie opiera się, kiedy rozchylam jego nogi. W sumie trochę mnie to zdziwiło, zbytnio nie walczył o dominacje, na co miałem skrytą nadzieję.

Wsadzam od razu dwa palce, na co blondyn jęczy cicho, nieprzyzwyczajony do posiadania w tym konkretnym miejscu czegokolwiek. Palcami zaczynam ruszać dopiero po pewnym czasie, kiedy to Luke rozluźnił się i rozciągnął dostatecznie.

Po chwili dodaję trzeciego palca, żeby jak najlepiej przygotować go na coś znacznie większego.

Wyjmuję je z niego i podkładam mu pod brzuch poduszkę, żeby go cokolwiek zamortyzować. Podobno tak jest lepiej.

Rozchylam jeszcze odrobinę jego nogi i wchodzę zdecydowanym, ale powolnym ruchem w jego wnętrze. Jest taki ciepły, ciasny i dobry wokół mnie.

Z moich ust niekontrolowanie wydostało się głośne westrznienie, a Luke zacisnął się na mnie.

-Już - mruknął blondyn i zacisnął dłonie na pościeli. Słysząc to, od razu ruszam.

Moje ruchy są precyzyjne, mocne i głębokie. Staram się co chwilę zmieniać kąt pchnięć, żeby znaleźć specjalny punkt blondyna, a kiedy krzyczy, zaciska się i podkurcza palce u stóp, wiem, że mi się udało.

Parę razu uderzam nieprzerwanie w jeden punkt, a chłopak krzyczy nieustannie, wijąc się pode mną.

-Michael - krzyczy i nietknięty dochodzi na własną poduszkę i brzuch.

Pcham w nim jeszcze pare razy i sam osiągam szczyt, czując się niesamowicie dobrze.

Klepię chłopaka po plecach.

-Teraz wiesz dlaczego chciałem u ciebie- mruczę nadal w nim pozostając. - Jak byś w takim stanie wrócił do domu, hmm?

Guys Don't Like Me »Muke« ✔Where stories live. Discover now