#08#

22 2 2
                                    

Od kiedy zobaczyłem blondynke w warsztacie nie mogłem się na niczym skupić. A kiedy usłyszałem jej szloch i zoczaczyłem tą smutną minkę to poprostu łamałem sie w środku. Czułem jak to moje lodowate serce, topnieje. Po jej wyjściu słychać było głuchą cisze.

- Ej stary, co ty jej nagadałeś - spojrzałem na niego niepewnie. Wziąłem kubek z kawą do ręki, siorbnąłem łyka, odłożyłem na blat o który się opierałem i spojrzałem wyczekująco na kumpla.

- Eh nic ważnego. Po prostu... po prostu przypomniała jej się bardzo smutna sytuacja...

- I przez to płakała kilkanascie minut? - przerwałem mu w połowe zdania.

- Taaaa... dokładnie tak - odpowiedział trochę zrezygnowany. Przetarł dłońmi twarz i zerknął na zegarek widzący na ścianie - Na dzisiaj koniec, widzimy się we wtorek.

- Dobrze, ale ja jeszcze zostane popracowac nad moim samochodem.

- Niech bedzie, pamiętaj aby zamknąć warsztat dokładnie i uaktywnij alarm - powiedział i poszedł się umyć i przebrać. Praca przy samochodach jest o tyle uciążliwa, że musisz się codziennie myć, aby nie wyglądać jak górnik, który wyszedł z kopalni i aby nie śmierdzieć jak benzyna. Chociaż ja lubie zapach benzyny to zdaje sobie sprawi, że nie wszystkim on odpowiada.

Po kilku godzinach pracy uznałem, że koniec na dzisiaj majsterkowania. Ruszyłem pod prysznic. Zmyłem cały syf z siebie, ubrałem się tradycyjnie w czarne rurki, biały Tshirt, czarne matowe Martensy i skórzaną kurtkę. Ręką odgarnąłem brązowe loki z czoła i założyłem czarne okulary. Zamknąłem cały warsztat, uruchomiłem alarm i ruszyłem w strone czarnego SUVa. Stojąc przy aucie, odpaliłem papierosa. Zaciągnąłem się mocno i oparłem sie plecami o samochód. Zerknąłem na zegarek na ręce. 15:11. Potarłem oczy ręką, znowu zaciągnąłem się nikotynową trucizną. Zaśmiałem się cicho na myśl, że to gówno może zabić. Do głowy przypłynęła mi postać blondynki. Zainrygowała mnie ta mała. Pokręciłem głową ze zrezygnowaniem i spojrzałem w niebo. Mruknąłem cicho do siebie gdzie ty kurwa jestes?! i jak na zawołanie zjawił sie mój kumpel.

- Siema Hazz.

- Hej Lou. Czy ty zawsze się musisz spóźniać? - zapytałem z lekkim wyrzutem.

- Nie, ale dla ciebie zawsze - odpowiedział z chytrym uśmiechem

- Oh doprawdy? Dzięki za to zajebiste wyróżnienie - mruknąłem z sarkazmem cząstując go używką.

- Dla ciebie wszystko - powiedział odpalając papierosa. - A tobie jak idzie Cowboy'u* z nowiutką pracą?  Jeszcze cię nie wypierdolili na zbity pysk?

- Ah zamknij się - machnąłem ręką w celu, aby mi odpuścił.

- Dobra mniejsza o to... imprezkę robie.

- Aha i co mnie do tego?

- To, że robię ją u ciebie -powiedział jakby to była najoczywistrza rzecz na całym świecie.

- Chyba cię teraz do reszty pojebało.

- No stary, fajnie będzie. Alko, laski wszystko czego dusza pragnie.

- Niech tylko zobaczę następnego dnia syf, którego nie posprzątasz to jesteś martwy - mruknąłem przydeptując peta.

- Czyli się zgadzasz. O KURWA TY SIĘ ZGADZASZ. MORDO TU MOJA DZIĘKUJĘ - wydarł mordę na całego i zaczął skakać jak pojebany.

- Tak tak, tylko zamknij się już

- Poznasz moją cudowna przyjaciółkę - gadał jak rozmarzony dureń.

- Dobra, ale już się zamknij.

- Ha ha ha, dobra stary będe spadał. Obowiązki wzywają. Trzymaj się - po czym przybiliśmy sobie męską piątke i już go nie było. Nie czekając dużej wsiadłem do samochodu. Włączyłem moja ulubioną składankę. Przypomniałem sobie o zakupach i dziennku. Spojrzałem na miejsce pasarzera, gdzie leżał dziennk. Wziąłem go do rąk, otworzyłem na jednej ze środkowych stron, a tam widniał napis.

438. Nadaj życiu sens.

Dziwne... czemu tylko na jednej stronie jest jedno zdanie? Co oznacza 438? Dlaczego akurat to zdanie, a nie inne? Mam tysiące pytań odnośnie tego dziennika. Przekartkowałem go w jedną drugą stronę. Na jednej stronie były same liczby, a na lista filmów, gdzie nie gdzie wprowadzony był jakiś cytat, kilkanaście opisów słów, kilka pomysłów na historię. Zamknąłem go, przetarłem palcami oczy i spojrzałem na mój zegarek który wskazywał godzine 19:27. Świetnie. Jeszcze zakupy i do domu. Odpaliłem auto wrzuciłem bieg i ruszyłem do sklepu.


*********#*********

*Jude zawsze tak nazywa pieszczotliwie Harrego, bo kiedy był człowiekiem (bo jak wiemy obecnie nie jest) pracował na farmie.
Miśki, mam nadzieje, że się podoba taki zwrot akcji na fantastyczny. Napiszcie co o tym sądzicie. Jak się nie spodoba wersja fantastyczna to zmienie na zwykłą.

Urocza xoxo

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 19, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

《Te Oczy... 》||H.S.♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz