4 - Port Royal

3.5K 233 25
                                    

Zacumowaliście do portu i po kolei zeszliście ze statku. Daliście mężczyźnie na molo szelinga i weszliście do miasta. Port Royal było dokładnie takie, jakie zapamiętałaś, kiedy byłaś tu ostatnim razem. Pierwsze co zrobiłaś, to weszłaś do knajpy i zamówiłaś sobie coś do jedzenia. Will i Elizabeth dosiedli się do ciebie, ale nie byli już tacy weseli jak jeszcze godzinę temu.
- Możemy porozmawiać? - brzmiała bardzo poważnie.
- Tak... ale coś się stało?
- Chodzi o Jacka. Nie chcieliśmy poruszać tego tematu na statku bo mógłby się czegoś domyślić.
- Nie rozumiem.
- Jack może być niebezpieczny i nieobliczalny. Może zabić dla tego czego chce. Musisz na siebie uważać i nie dać mu sobą manipulować. To, że jest kapitanem nie daje mu prawa, żeby tobą pomiatać. Znaj swoje prawa i swoją wartość. A już na pewno niczego z nim nie ustalaj. Jest najbardziej nieuczciwym piratem jakiego znam.
- Dobrze. Nie dam mu sobą pomiatać, ale dlaczego mówicie mi to dopiero teraz?

- Bo miałaś podjąć decyzję o zostaniu na Czarnej Perle. Gdybyś przeniosła się do nas, nie było by tematu, ale skoro tak się sprawy potoczyły... Musieliśmy cię ostrzec. Znasz z pewnością plotki na temat Jacka?
- Znam i to nie jedną. Nie są za ciekawe, ale myślałam, że to zwykłe wymysły osób, które nie mamy do czynienia z piratami.
- Te plotki to zaledwie część tego jaki jest. Nikt go nie zna, przypuszczam, że nawet on sam nie wie do końca do czego jest zdolny. Ale zobaczymy. Może będziesz miała na niego dobry wpływ.
Kiedy skończyłaś jeść, atmosfera nieco się poprawiła, jednak cały czas miałaś w głowie ich słowa. Gdy robiło się już ciemniej wyszliście z knajpy i poszliście się przejść. Mieliście w planach wrócić na statek za około godzinę. Rozdzieliliście się. Will z Elizabeth poszli się przejść bliżej morza, a ty błądziłaś po mieście szukając miejsca, gdzie mogłaś kupić rum. Postanowiłaś zapytać o drogę mężczyznę, który stał oparty o słup i sączył ten trunek.
- Przepraszam, nie wiesz może gdzie mogę kupić rum?
Popatrzył na ciebie od góry do dołu i uśmiechnął się pokazując zęby.

- A po co takiej delikatnej panience rum?
- To nie dla mnie.
- Jasne, jasne. Uliczką prosto i przy kowalu w lewo. Trzeci budynek po prawej. Może cię odprowadzić? Nie powinnaś tak sama chodzić po mieście o tej porze.
Złapał cię za rękę, jednak szybko się uwolniłaś z uścisku. Popatrzyłaś na niego krzywo i odpowiedziałaś ponurym tonem.
- Obejdzie się.
Poszłaś w miejsce wyznaczone przez nieznajomego. Gdy weszłaś do środka nie mogłaś dopchać się do lady. Po krótkiej przepychance między pijanymi ludźmi siedziałaś na krześle przy sprzedawcy.
- Co podać młoda damo? - rzekł mężczyzna. Był już lekko upity.
Rozglądnęłaś się po półkach. Stał na nich tylko i wyłącznie rum.
- Rum, jak można się domyślać.
- Naturalnie. Ile?
- Em... 8, 10 butelek.
Popatrzył na ciebie jak na wariatkę. Z resztą nie tylko on.
Zapłaciłaś i wyszłaś z rękami naładowanymi butelkami. Na szczęście gdy wychodziłaś dostrzegłaś Willa i Elizabeth.
- Hej! Pomożecie?
Podeszli do ciebie i zabrali po 3 butelki.
- Chyba możemy już wracać. Jack pewnie odchodzi od zmysłów.
W drodze powrotnej mijaliście mężczyznę, którego pytałaś o bar.
- No no, widzę, że nie próżnowałaś maleńka. - zaczął machać do Elizabeth - Hej, blondyneczko! Może mnie nie pamiętasz, ale jesteś mi coś winna! Nie odpuszczę ci tego! Gdziekolwiek byś nie była, znajdę cię!
Will patrzył się na niego, tak jakby chciał go zabić wzrokiem, ale najwyraźniej mu to nie wystarczało. Położył butelki na ziemi i podbiegł do niego. Elizabeth próbowała go zatrzymać, ale na próżno.

Popatrzyłaś się na przyjaciółkę. Chciałaś wiedzieć o co chodzi. Z twarzy Elizabeth widziałaś, że jest równie przestraszona i zaskoczona jak ty. Zaczęłaś myśleć, że może tylko sobie coś wymyślił. Nie wiedziałaś tylko dlaczego Will tak zareagował. Mógł przecież po prostu zostawić to bez słowa i go zignorować. Wszystkim oszczędziło by to nieprzyjemności. Ale może skoro tak postąpił to ma coś wspólnego z tą sprawą. Podbiegłaś do niego i starałaś się go uspokoić, żeby nie zrobił nic głupiego.

- Will!

Kapitan zatrzymał się i popatrzył krzywo na mężczyznę. Powoli odwrócił się w waszą stronę i zrobił kilka kroków naprzód.

- Ale z ciebie pantoflarz!

Will zacisnął pięści.

- Przynajmniej nie jest zaplutym menelem. - odpowiedziałaś, a Will nie odwracając się podszedł do Elizabeth i złapał ją w talii. Dziewczyna w dalszym ciągu patrzyła na mężczyznę, starając się przypomnieć sobie skąd go zna i skąd on zna ją. Udaliście się na statek w napiętej atmosferze. Po wejściu na Holendra kapitan nagle spoważniał.

- Elizabeth, możemy porozmawiać? Victoria, ustaw kurs na północny-wschód. Melduj mi, gdyby coś się działo.

- Oczywiście.

Will zszedł pod pokład, a twoja przyjaciółka udała się za nim.

Skierowałaś statek na wyznaczony kurs i usiadłaś na relingu. Długo wpatrywałaś się w morze, czekając, aż skończą rozmawiać.

Nagle usłyszałaś krzyk Jacka. Zerwałaś się i przerzuciłaś linę na Czarną Perłę. Ledwo postawiłaś stopę na pokładzie, kiedy podbiegł do ciebie Sparrow.

- Ej, ej!

- Co się stało?

- Mówiłem, że bez rumu masz nie wracać.

- Mi również miło cię widzieć... Butelki są na Holendrze. Nie dam rady ich przenieść. Poproszę o to Willa, jak skończy rozmawiać z Elizabeth.

- Mam nadzieję, że to nie potrwa długo. Ale dopóki nie skończą, masz zadanie do wykonania.

Pobiegł swoim pijanym krokiem na mostek kapitański i podał ci wiadro z wodą.

- Moja koza stoi tam - pokazał palcem i stronę dzioba statku. Uśmiechnął się i nachylił do twojego ucha. - Uważaj, ma delikatny tyłek.

- Jasna sprawa... - powiedziałaś przez zęby i uśmiechając się przymusowo. Jack odszedł zadowolony nucąc jakąś melodie. Po paru minutach na pokładzie Czarnej Perły stał Will z butelkami rumu w rękach.

- Jak dobrze cie widzieć!

- Mnie czy rum?

- O Will! Nie zauważyłem cię.

- Domyśliłem się.

Jack zabrał od niego wszystkie butelki i stanął obok.

- Gdzie Elizabeth?

- Została na Holendrze. Powiedziała, że nie najlepiej się czuję. - odwrócił się i pokazał ręką na statek, jednak gdy się odwracał uderzył Jacka, a wszystkie butelki wypadły za burtę.

- Mój rum!!!

Przygoda pachnie rumemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz