- Co Elizabeth tutaj robi!? - zapytała zdenerwowana.
- Nie możesz jej kontrolować całe życie - powiedziałem ze śmiechem. Bawiła mnie jej głupota i nieporadność.
- Ale teraz mogę! Cały plan pójdzie w łeb, jeśli się dowie!
- Już chyba się udał. Will zakochał się w Tobie, więc śmiem stwierdzić, że to już koniec - dodała Katheryn.
- To Angelika ma stwierdzić kiedy koniec. Nie Ty.
- Wow, ale nasza Viktoria zrobiła się pyskata. A jak już mówimy o zakochaniu, to Jack wydaję się niebezpiecznie rozkojarzony. Znasz tego przyczynę, prawda? - zaśmiała się Katheryn.
- Może daliście mu za mało rumu. Zresztą na pewno nie uśmiecha mu się siedzenie tutaj.
- Oj, myślę, że dopóki siedzi tu z tobą, to będzie zadowolony.
Zaśmiała się sarkastycznie i wyprostowała.
- Czy Wy siebie słyszycie? - zaczęła Viktoria. - Sparrow nie jest w stanie pokochać nikogo innego, tylko siebie. I właśnie dlatego był ten cały cyrk, już nie pamiętacie!? Po to było to wszystko!
- Doskonale pamiętamy, dlatego, jakbyś była tak łaskawa nie wykrzykuj tego na całe gardło, w porządku? - rzekła Katheryn i wyszła z komnaty. Chyba wiem nawet po co i bardzo mi się podoba ten pomysł. Niech się to już skończy.
- Elizabeth ma głęboki sen. Jestem pewna, że się nie obudzi - odpowiedziała pewnie Viktoria. Zaczyna mnie denerwować ta jej bezkresna pewność siebie i chamstwo. Nie dziwię się, że Jack coś do niej poczuł. Szkoda tylko, że nie zdaje sobie z tego zupełnie sprawy. Może wtedy dałoby się coś na tym ugrać. Jednak muszę przyznać, że spisała się.
Po kilkunastu minutach kłócenia się z Viktorią do środka z powrotem weszła Katheryn razem z Willem. Dziewczyna widząc go, od razu zerwała się na równe nogi.
- Viktoria? Co się tutaj dzieje? - zapytał ją zdezorientowany i podszedł do niej.
- Może zostawmy ich samych - zaśmiała się Katheryn, wskazując mi drzwi.
- Nic, wszystko w porządku - zapewniła mężczyznę Viktoria. Od razu wiedziałem, że Katheryn tak tego nie zostawi.
- Mam nadzieję, że opowiesz Willowi jak świetnie się bawiłaś, podczas wypełniania naszego planu - odparła moja towarzyszka, na co się zaśmiałem. Szczególnie zbierało mi się na śmiechy kiedy zobaczyłem przerażoną minę Viktorii.
TWOIMI OCZAMI
W momencie, w którym wyszli z sali, zostawiając was samych, czułaś, że to koniec. Nie dasz rady wytłumaczyć się z tego, w co byłaś od początku zamieszana. Will patrzył na ciebie wyczekująco, podczas, gdy ty starałaś się wymyślić coś sensownego, po czym mężczyzna nie odwróci się od ciebie.
- O co chodzi? Jaki plan!
No to świetnie, teraz już niczego nie wymyślę.
- Will, obiecuję, że powiem ci wszystko, ale błagam wysłuchaj mnie do końca.
Mężczyzna popatrzył na ciebie nieco zmieszany, w ogóle nie mając pojęcia co może od ciebie usłyszeć, lecz z pewnością pomyślał się, że nic przyjemnego to nie będzie.
- Emm... W porządku - odparł do chwili.
- Więc, na pewno kojarzysz Angelikę, prawda? - zaczęłaś i spojrzałaś na niego, aby doczekać się odpowiedzi. Will tylko niepewnie przytaknął. - Widziała kilka miesięcy temu jak Elizabeth całowała się z Jackiem. Z tego co mi mówiła, ale znam ją aż za dobrze, więc nie mam podstaw do tego, aby jej nie wierzyć. Zdenerwowała ją ta sytuacja i... Ona... - zaczęłaś się coraz bardziej jąkać, bo nie wiedziałaś jak do końca przekazał Willowi tą informację i wszystko wyjaśnić. Nie chciałaś stracić takiego przyjaciela, jak on.
- Viktoria - powiedział. - Mów o co chodzi.
- Ona... Wynajęła... Katheryn i Matthew, żeby... Żeby przygotowali to wszystko.
Nie chciałaś mówić, że też miałaś w tym swój udział.
- Wszystko? To znaczy?
Wzięłaś głęboki oddech, aby trochę się uspokoić, bo widziałaś, że Will jest już zdenerwowany.
- Porwanie Elizabeth, mnie i ciebie. To, że trafiłam z tobą do jednej celi, tortury i... Ten... Pocałunek...
Na ostatnie słowa Will prawie podskoczył. Wbił w Ciebie wzrok i zapewne błagał w duchu, żeby było to kłamstwo. Nie mogłaś na niego patrzeć, czułaś się okropnie. Opuściłaś wzrok i czekałaś na dalszy rozwój wydarzeń.
- Żartujesz? To wszystko było udawane? Okłamywałaś mnie cały ten czas!?
- Proszę Cię, wysłuchaj mnie do końca - odparłaś spokojnym tonem, starając się uspokoić nieco Willa.
- Poczekaj. To, że zjawiłaś się na statku... Nie chciałaś odszukać przyjaciółki, prawda? To część tego planu?
- Tak...
- Nie wierzę - powiedział cicho i odwrócił się tyłem do ciebie, po czym złapał się za głowę.
- Will, ja..
- Po co było to wszystko!? - krzyknął.
- Po tym, jak Angelika dowiedziała się o pocałunku Jacka i Elizabeth, chciała się na niej zemścić i kazała mi cię uwieść, żebyś od niej odszedł i żeby poczuła to samo co Angelika w tamtej chwili - mówiłaś ze wzrokiem wbitym w swoje buty. Nie byłaś w stanie patrzeć mu w oczy.
Will zasłonił twarz rękoma i usiadł na krześle. Długo nie mogłaś się odezwać.
- To nie znaczy, że tego chciałam, Will... Zależy mi na tobie i...
- Zależy ci na mnie!? - przerwał ci gwałtownie, wstał i podszedł do ciebie, zatrzymując się zaledwie kilka centymetrów od twojej twarzy. - Nawet w takiej chwili nie możesz przestać kłamać w żywe oczy!? Zostawiłem dla ciebie Elizabeth! Zniszczyłaś mi życie, rozumiesz!?
Przez kilka minut w komnacie panowała grobowa cisza, którą przerywał jedynie twój głęboki oddech i kroki mężczyzny.
- Skąd tak dobrze znasz Angelikę? - zapytał.
- Ona jest moją siostrą...
CZYTASZ
Przygoda pachnie rumem
Fiksi Penggemar- Jeszcze wiele musisz się nauczyć o życiu na tym statku. - Na przykład? - Jest kilka zasad, ale przynajmniej część powinnaś znać. Pierwsza bardzo ważna zasada: Każda butelka z rumem należy do mnie. - powiedział, po czym wyrwał ci ją z rąk. - Druga:...