Idąc słoneczną Taris zazwyczaj mijasz tłumy ludzi: dzieciaki bawiące się z młodymi przedstawicielami ras humanoidalnych, mon caramari, Twi'lekków; dorosłych pograżających się w rozmowach; niedoścignionych przestępców i złoczyńców czyhających w mroka...
Kiedy Rey weszła na pokład Sokoła Millennium wraz z rannym Finnem, od razu poczuła się nieswojo.
Czuła, jak przed laty był tutaj Jedi. Widziała oczami wyobraźni, a zarazem Mocą, ile trudu poświęcił, aby z pozornego rebelianta stać się kimś, pokojowym rycerzem walczącym o wyższe cele, ceniącym ponad życie dobro drugiej osoby.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Oh, jak ich teraz jest mało... został tylko i wyłącznie mistrz Luke.
I to on tutaj czynił swoje pierwsze kroki pod czujnym okiem swojego mentora, Obi-Wana Kenobiego... Ohh, jak ona by chciała mieć takiego nauczyciela... istny człowiek-legenda.
*
Poczuła woń niedawno spawanych kabli hipernapędu przez Chewbaccę, tego wspaniałego Wookiego ze zniewolonego Kassyku. Planety, o którą walczył każdy Wookie, każdy rozsądny człowiek - taki jak mistrz Yoda... a także i Han Solo.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Han. To jego jej tu brakowało.
Czuła wewnątrz siebie jakąś pustkę. Nie pamiętała matki. Nie pamiętała ojca. Ale za to dobrze pamiętała Hana...
...i słowa Kylo:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.