2

1.1K 58 15
                                    

Nareszcie! Koniec lekcji.Nie, że nie lubię się uczyć.Mozna powiedzieć, że to uwielbiam,ale na myśl że zaraz spotkam się że Stiles'em...jestem tak szczęśliwa,lecz moje szczęście psuje McCall,spozniony już o 10 minut! Szkoda, że jest wilkołakiem bo chętnie zrobilabymu krzywdę.Czekając na Scotta zauważyłam niebieską toyotę.Mój samochód.No tak...Przez to,że Stiles wraca kompletnie zapomnialam o tym, że miałyśmy z mamą dzisiejszy dzień spędzić razem.
-Mamo wybacz ale dziś nie dam rady.Stiles wraca do Beacon Hills i chciałabym odebrać go z lotniska razem ze Scott'em- na końcu zdania prychnelam,gdyż zauważyłam Pana Spóźnialskiego wychodzącego ze szkoły.
-Lydia spokojnie.Scott dzwonil do mnie czy podwiozlabym was na lotnisko. Wiedział, że pożyczyłam twój samochód,a pizzę możemy przełożyć na jutro.-odparla z uśmiechem moja mama,a ja rzuciłam się jej na szyję.

15 minut później

Ja, Scott i moja mama czekamy na holu wypatrując Stiles'a. Samolot miał wylądować 20 minut temu,lecz z powodu złej pogody lot się przedłużył. Po 10 minitach, które ciągnęły mi się w nieskończoność nareszcie ujrzałam go. Wyglądał tak samo jak przed ostatnim spotkaniem. Podziwiając go nie zauważyłam idącej dziewczyny obok niego. Trzymali się za ręce. Czułam rosnąca we mnie zazdrość.
-Lydia, Scott!-Wykrzyczal Stiles i podbiegł do nas puszczając rękę dziewczyny.
Byłam zdziwiona, gdy podszedł najpierw do mnie i przytulił mnie, pozbawiając tlenu. To samo zrobił ze Scott'em,a do mojej mamy powiedział zwykle "Dzień dobry".
-Ehm,ehm.- zakaszlala brunetka stojąca obok Stiles'a, zwracając na siebie uwagę.
-A tak. Kochani to moja dziewczyna Malia.- oznajmił Stiles na jednym wdechu.
Dziewczyna?! Powtarzałam to słowo już chyba z setny raz.
-Hej,Lyds wszystko w porządku?-zapytal Stiles z czułością w głosie.
-Tak,tak zastanawiam się tylko skąd pochodzi Mela, ponieważ raczej nie z Polski.- skłamałam
-Malia!- warknela dziewczyna.
-Nie ważne.- nie obchodziło mnie jak ta lafirynda ma na imię.
-Emm...No tak. Malia mieszkała w Beacon Hills,ale ze względu na sprawy rodzinne przeprowadziła się do Polski.- wyjaśnił Stiles.Ahh jaki on ma słodki głos.
Wracamy już do samochodu aż zdałam sobie sprawę, że nie ma z nami ojca Stiles'a.
-Ehm Stiles,może nie powinnam pytać ale gdzie jest twój ojciec?
-Wiesz Lyds, mój ojciec jest posterunkowym i musial zostać ze względu na jakieś papierki, ale w przyszłym tygodniu przylatuje i znów jest komendantem w Beacon Hills.- wyjaśnił krótko i już wiedziałam,że nie chce wracać do tego tematu.

-A więc Stiles jesteśmy pod twoim domem.-powiedziala moja matka.Byly to jej pierwsze siedem słów od momentu wyjścia z lotniska. Stiles ładnie podziękował i pociągnął Małpe? A no tak Malie w stronę wejścia.
Cóż przynajmniej będę chodziła z nim do klasy, a nie z tą Malia.

Stiles POV'S

O mój Boże! Widziałem Lydie! Nadal jest taka piękna jak ostatnio. Czuje, że moje uczucia wobec niej nie wygasły,a co więcej - nasiliły sie.
-Stiles do cholery odpowiesz w końcu na moje pytanie?- wykrzyczala Malia widocznie zirytowana.
-Ehm wybacz Malia...- nie zdążyłem dokończyć gdyż dostałem SMS'a od Scott'a.

Scott:Słuchaj Stiles,weź Malie i za 30 minut pod klinika.Mam nadzieję, że nie zapomniałeś do niej drogi 😂

Do Scott: Hahaha

-Malia, zbieramy się i jedziemy do kliniki. Ważna sprawa jest,musimy jechać.
-A raczysz sie w końcu odezwać do mnie i odpowiesz na moje pytanie?- no tak cala Malia.
-A więc słucham? Co jest takie ważne?
-Juz nic-burknela- Jedziemy?
Aha zaczął się typowy foch. Znając Malie szybko minie,nie mam się czym przejmować.

Lydia POV'S

Już 10 minut czekaliśmy na "gołąbeczków".Ale to słowo debilnie brzmi. Chyba muszę wyznać Stiles'owi co do niego czuje.
-Lydia,chyba powinnaś powiedzieć Stiles'owi, że go kochasz.Nie mogę patrzeć jak cierpisz przez tego kojotołaka.- Oznajmił Scott, jakby czytał mi w myślach.
-Nie wiem Scotty, nie chce rozwalić ich związku, a poza tym...-Nie dokończyłam,gdyż usłyszałam otwierające się drzwi do kliniki weterynaryjnej.

-Hej wszystkim - przywitał się jak zawsze wesoło Stiles,trzymając znów te ochydną dziewczynę za rękę...grr.
Siema bro- przywitał się etnuzjastucznie Scott,a ja burknelam tylko ciche "Hej"
-A więc Malio masz nam coś do powiedzenia?- rzekł Scott
-Co? O co niby chodzi? Dopiero tutaj wróciłam, a już jestem o coś posadzana?- warknela co jest typowe dla niej.
-Hmm może to, że jesteś kojotołakiem?
Małpe, przepraszam Malie ale co poradzę jak "Małpa" tak do niej pasuje, zatkało. Dlaczego akurat musieli wejść Derek,Liam,Isaac,Hayden oraz Kira. Chciałbym dłużej podziwiać jej zdruzgotana minę.
-Scott dlaczego nas wezwaleś? I gdzie Deaton?- zapytał jak sądzę Derek po jego zmerzłym,strasznym tonie głosu i nie pomyliłam się.
- A więc w Beacon Hills jest nowa istota nadprzyrodzona,a mianowicie kojotołak.- wskazał na Malie.-a Deaton jest we Francji, z racji tego że na razie miasto jest bezpieczne zrobił sobie wakacje.
-A więc jest nowa istota nadprzyrodzona no i fajnie. A teraz wybaczcie ale idę odrabiać zadanie.Nie chce mieć na pieńku z Harrisem.- cały Liam.
Każdy uznal,że spotkanie zostało skończone i rozszedł się do domu,no może oprócz Dereka bo raczej jego dom, to raczej nie dom. Chyba wiadomo o co chodzi.
Zostaliśmy tylko ja, Scott,Stiles i ta Malia. Jak ja jej nie nawidze.
-A więc...-Zaczal Stiles- może idziemy na pizzę?- zasugerował z uśmiechem.
-Jasne!- powiedzieliśmy razem ze Scott'em i zaczęliśmy rechotać.
-Stili ja nie dam rady. Muszę jechać do domu. Zobaczymy się jutro w szkole. Baw się dobrze.-i wyszła.
-No to jak jedziemy?- zapytałam z entuzjazmem, a chłopcy tylko przytakneli.

__________________________________

Hej, część i czołem. Kto czyta ten rozdział niech zostawi po sobie ślad w postaci komentarza czy pisać dalej bądź gwiazdki. Wszystkim którzy tutaj dotarli i są ze mna- DZIĘKUJĘ

          POZDRAWIAM
Stilinskaa24

Nie zapomnę o Tobie |Stydia [ ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz