• 6 •

1.2K 139 25
                                    

Mijał kolejny tydzień pracy. Alexander właśnie domykał sprawę nad dwoma nastolatkami, którzy rozprowadzali marihuane pomiędzy kolegami i koleżankami w szkole. Nagle rozdzwonił się jego telefon. Skończył pakowanie wszystkich informacji do kartonowego pudła i sięgnął na biurko by odebrać.

- Tak? - unieruchomił telefon pomiędzy ramieniem, a głową by uwolnić ręce i dokończyć swoją pracę.

- Alex mam do ciebie prośbę! - Kimberly wystrzeliła jak z procy. - Jestem okropnie zajęta, inaczej załatwiłabym to sama...

- Do rzeczy Kimmy - brunet uwielbiał tak nazywać przyjaciółkę, chociażby dlatego, że ją to okropnie irytowało.

- Bennet nie mam czasu na twoje docinki! - policjant parsknął śmiechem, gdy uzyskał pożądaną reakcje kobiety. - Mógłbyś podrzucić Charlotte na dzisiejsze ognisko nad jeziorem?

W tym momencie mężczyzna przerwał dotychczasową czynność i chwycił telefon do ręki.

- Co?! - zdołał wykrztusić.

To nie tak, że Alex nie miał ochoty wykonać prośby Kimberly, ani że nie lubił brunetki. Wręcz przeciwnie. Od próbnych przymiarek u przyjaciół nie potrafił wymyślić pretekstu, by ją zobaczyć.

- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Impreza zaczyna się o dziewiętnastej, bądźcie na czas proszę - po tym blondynka rozłączyła się, a brązowooki nie miał czasu na zebranie myśli, żeby jej odpowiedzieć.

Przynajmniej teraz miał powód by spotkać się z Blackwood.

~*~

Punkt osiemnasta brunet zajechał pod kamienice w której mieszkała Charlotte. Mężczyzna nie wiedział jak zareaguje na niego dziewczyna. Kimberly prawdopodobnie poinformowała znajomą kto po nią przyjedzie. Ale nie mógł mieć pewności. Szybko pokonał odległość schodów do drzwi i z lekkim wahaniem nacisnął dzwonek. Oparł się ręką o framugę i wyczekiwał, aż brunetka otworzy.

Nie kazała mu długo czekać. Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła ona. Ubrana w zwiewną sukienkę w kwiatki sięgającej nieco ponad kolano w odcieniach fioletu, błękitu i bieli. W ręce trzymała kremowy sweterek.

- Och... To ty? - zdziwiła się i momentalnie zdenerwowała, gdy zobaczyła policjanta.

Czyli jednak Kimberly nie dała znać brunetce.

- Nie wyglądasz na zadowoloną z tego faktu - odpowiedział uśmiechnięty Alex.

Był niesamowicie szczęśliwy, że w końcu ją zobaczył. Natomiast Charlie zdenerwował fakt, że mężczyzna za każdym razem szczerzy się w jej kierunku głupkowato.

- Kim miała po mnie kogoś wysłać. Nie spodziewałam się tu ciebie - kobieta zaczęła zastanawiać się czy nie lepiej byłoby zamknąć Bennetowi drzwi przed nosem.

Chwyciła mocniej klamkę od drzwi i spojrzała za siebie wgłąb mieszkania.

- Jedziesz? Czy rezygnujesz z przyjęcia tylko dlatego, że ja mam cię tam zawieźć? - Alex postanowił zaczepić brunetkę i nie poprzestawał na uśmiechaniu się. - Kimberly raczej zrobiłoby się smutno, ale cóż... - mężczyzna wyprostował się i zaczął odwracać wiedząc, że kobieta nie zrezygnuje.

Skąd o tym wiedział ? To proste.

Widział po jej gestach, że nie ma ochoty na spędzenie tego wieczoru samotnie, co wywnioskował po jej spojrzeniu w stronę mieszkania. Po za tym była gotowa, ubrana, umalowana. Nie po to szykowała się na ten wieczór, by sobie odpuścić, w końcu to kobieta.

Personal AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz