• 3 •

1.6K 152 14
                                    

Alex uwielbiał leniwe poranki. Rzadko kiedy mógł poleżeć w łóżku dłużej. Po zakończonym śledztwie, sierżant dał mu popołudniową zmianę na patrolu. Benett był detektywem i działał w wywiadzie, ale zdarzało mu się wykonywać obowiązki zwykłego policjanta.

Przeciągnął się ostatni raz i podniósł się do pozycji siedzącej. Stopy wystawały mu spod kołdry. Przetarł oko, przeczesał włosy i postanowił wstać. W mieszkaniu słychać było tylko odgłosy jego stóp na panelach kolejno w jego sypialni, a następnie w pokoju dziennym, gdzie znajdowała się także kuchnia. Alex mieszkał sam, nie umawiał się z nikim, ponieważ brakowało mu czasu i nie potrafiłby się zająć kimś tak jakby chciał.

Nastawił wodę na kawę i zajrzał do lodówki. Niestety przywitała go biel i światło. No tak, rzadko bywał w mieszkaniu, jadał na mieście lub na posterunku. Zrezygnowany zamknął lodówkę i wyłączył czajnik który powoli zaczynał nagrzewać wodę.

Postanowił wziąć prysznic i wyjść na śniadanie ze swoim przyjacielem, a zarazem partnerem w pracy. Ubrał mundur, co nie było jego zwyczajem, na codzień bowiem ubierał się zwyczajnie, potrzebował jedynie broni i odznaki, która mówiłaby o tym jaką pracę wykonuje. Dziś jednak zabrał cały osprzęt który należało mieć przy sobie na patrolu. Oprócz tego chwycił swój telefon, portfel oraz pilotki, ponieważ dziś wiosenne słońce dawało się we znaki. Zerknął ostatni raz na mieszkanie i zamknął drzwi.

Umówił się z Jakiem w kawiarni niedaleko posterunku. Ale, żeby tam dotrzeć musiał wsiąść do Range Rovera. O braku śniadania z rana przypomniało mu burczenie w brzuchu na drugich z kolei światłach. Korciło go, aby włączyć sygnały w swoim samochodzie, ale nie mógł tego robić z własnego widzi mi się. Na szczęście dalsza droga minęła bez większych problemów.

W kawiarni jak zwykle zamówili ulubione śniadanie w postaci jajek sadzonych z bekonem i grzankami, oraz omlet z owocami. Do picia poprosili dużą i mocną czarną kawę. Jake'a znał odkąd wstąpił do akademii policyjnej. Od tego momentu stali się naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Byli bardzo podobni, jednak w każdej znajomości muszą być jakieś defekty. Różnili się tym, że Ross miał narzeczoną od kilku miesięcy i zamierzali pobrać się za miesiąc.

- I jak znalazłeś już sobie kogoś na mój ślub? - Jake nie dawał przyjacielowi spokoju, chciał by znalazł sobie kogoś jak on.

Wiedział, że Alexander jest całkowicie pochłonięty pracą, ale mimo to nie zamierzał poprzestawać i cały czas podsyłał mu przyjaciółki swojej ukochanej.

- Stary, już ci mówiłem daj spokój. Nie mam na to czasu - Benett był zdenerwowany, że jego przyjaciel ponownie zaczął ten temat. Nie miał ochoty znowu wysłuchiwać na jego temat narzekań typu "Znajdź sobie dziewczynę", "Powinieneś się ustabilizować". I tak w kółko.

- Nie potrzebuje twojej pomocy w tej sprawie - wkurzony burknął na swojego przyjaciela, postanowił nie przejmować się i  zaczął pałaszować śniadanie.

- Tak właśnie widzę. To chociaż umówiłbyś się z Amber, błagam - Alex zakrztusił się kolejnym kęsem jajecznicy, który przed chwilą powędrował do jego ust. Złapał szybko za filiżankę z kawą i upił spory łyk.

- Oszalałeś?! - wycharczał i ponownie napił się, a następnie poklepał po klatce piersiowej.

- O co ci chodzi? Ona nie może przestać o tobie gadać. Za każdym razem jak przychodzi do Kim, gada jak najęta jaki to jesteś przystojny i jak to by chciała zatopić w tobie swoje pazurki - Jake naśladował głos byłej dziewczyny Alexa. Natomiast brunet o mal ponownie się nie zakrztusił, gdy zaczął się śmiać.

Z Amber był przez kilka miesięcy, trwało to tak krótko ze względu na to, że Benett zaczynał swoją pracę w wywiadzie i nie miał dla niej czasu, a Amber potrzebowała dużo, naprawdę dużo uwagi.

- Ty się dobrze czujesz? Napewno kelnerka nie dosypała ci czegoś do tej kawy? Sam wiesz jaka Amber jest pusta i co z tego, że ma całkiem niezły tyłek. To nie dziewczyna dla mnie - mężczyzna oparł się i zaczął rozmasowywać obolały kark.

- No błagam cię Alex, twoja mama chyba by padła ze szczęścia - blondyn próbował zachęcić przyjaciela.

- Chodź chłopie, jedziemy na przejażdżkę po mieście - Benett wstał i przechodząc obok poklepał go po ramieniu, tym samym zachęcając do wstania.

Postanowił przerwać te rozmowę, ponieważ jak zwykle dążyła ona do niczego, wolał oddać się pracy. Wsiedli, więc do jego Range Rovera i ruszyli przez miasto. Włączył radio, by jego koledzy mogli informować go o tym czy coś się dzieje w pobliżu. Jake oczywiście nadal próbował podejmować temat jego ślubu i pojawienia się na nim bruneta z dziewczyną, oczywiście na marne.

Po godzinie jazdy Ross dostał telefon od narzeczonej, by przyjechał pod wskazany adres, ponieważ musi mu kogoś przedstawić. Dotyczyło to jego ślubu, więc pomimo patrolu wolał podjechać do danego miejsca. Okazało się, że kobieta znajdowała się obok Central Parku, a dokładnie na 5th Ave w Hotelu Plaza. Akurat krążyli w tamtych rejonach.

Jake wysiadł z samochodu, kiedy zobaczył Kim stojącą przy wejściu do hotelu. Obok niej stała brunetka obładowana segregatorami. Alex również wysiadł, by przywitać się z narzeczoną przyjaciela.

- Co tam słońce?

- Jake, to jest Charlotte Blackwood, zajmie się organizacją naszego wesela.

Personal AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz