Światło zapaliło się, a ja mogłam ujrzeć człowieka stojącego przede mną. Lecz pierwszym co ujrzałam nie była jego twarz, tylko ostrze noża kuchennego przecinające ze świstem powietrze. Owe ostrze zatrzymało się tuż przy mojej szyi, aż poczułam zimną stal, muskającą mą skórę.
Wstrzymałam oddech, aby pozostać w bezruchu i w końcu spojrzałam w oczy osobie będącej zdolną do poderżnięcia mi gardła jednym mocnym ruchem ręki. Dwie niewielkie czarne kropki otoczone niewielkimi żyłkami o barwie szkarłatu wpatrywały się we mnie w niemałym szoku.
Cofnęłam się o krok, nie spuszczając oczu z ostrza, które przed kilkoma sekundami mogło odebrać mi życie.
Nie odezwałam się ani słowem, gdyż uważałam to za całkowicie zbędne. Wolałam poczekać, aż on sam to zrobi. Chciałam zobaczyć jego reakcje na nasze spotkanie i ocenić czy będzie skory do pomocy z problemem, który w tym momencie grasował gdzieś po budynku.
— Rosallie... — Bardzo dobrze widziałam, iż był zszokowany. Nie musiałam się nawet wysilać, by to dostrzec. Jego rozdziawione resztki ust, lekko drgające źrenice oraz sztywno wyprostowana postura mówiły same za siebie jak wielkie było jego zdziwienie. Wciąż trzymał nóż na tej samej wysokości co wcześniej. Wyglądało to tak, jakby chciał poderżnąć gardło powietrzu. Stał w miejscu, nie wykonując jakiegokolwiek ruchu. Czy naprawdę takim szokiem może być zobaczenie mnie w jakimś nie do końca opuszczonym domu?
Mijały długie sekundy, a chłopak ciągle stał w miejscu i nie odzywał się. Postanowiłam wykorzystać jego zdezorientowanie. Zbliżyłam się do niego, uważając na ostrze, które nadal trzymane było na wysokości mego gardła,
— Musisz mi pomóc — powiedziałam wprost do jego ucha. Po usłyszeniu tych słów opuścił dłoń, w której trzymał swoją broń i obróciła się twarzą w moją stronę.
— O co chodzi? — zapytał. Tym razem jego wzrok nie wydawał się zdziwiony, tylko niezwykle poważny.
— Gdzieś tutaj przechadza się wkurwiony Rake, chcący rozerwać mnie na kawałki — odpowiedziałam. Zauważyłam, iż niegdyś śnieżnobiała bluza nastolatka nie była poplamiona świeżą krwią. Brudziły ją natomiast widocznie stare, zaschnięte kropki o kolorze szkarłatu. Oznaczało to, że czarnowłosy dawno nie zabijał, a był to pewnego rodzaju problem. Nie wiedziałam jak długo Jeff nie wyładowywał emocji na innym człowieku. Nie znałam poziomu zniszczenia jego psychiki i nie mogłam przewidzieć, kiedy nastąpi napad szału połączony z nieposkromioną chęcią zabijania. Jedyną osobą, którą widziałam w "stanie potwora" była Sally, jednak ona zabijała naprawdę rzadko.
— Zaraz wrócę — mruknął, wychodząc z pokoju.
— Gdzie idziesz? — Wiedziałam gdzie, lecz musiałam mieć całkowitą pewność.
— Pozbyć się wkurwionych śmieci. — W jego głosie usłyszałam nutkę rozbawienia. Po wyjściu czarnowłosego w pomieszczeniu zapanowała cisza. Nareszcie mogłam rozejrzeć się po pokoju, w którym byłam. Jedyną rzeczą, która, co i tak dziwne, odrobinę przykuła moją uwagę, był stalowy stół. Leżało na nim mnóstwo broni wszelakiego rodzaju. Na dodatek wszystkie wyglądały na nieużywane.
Podeszłam do stołu, dokładnie oglądając wszystkie, jak to mówili niektórzy mieszkańcy hotelu, "zabawki".
— Nie mam nawet czym się bronić — przeszło mi przez myśl. Podniosłam czarny scyzoryk, po czym zaczęłam go oglądać ze wszystkich stron. Potrzebowałam czegoś niewielkiego, poręcznego oraz skutecznego, a nożyk, który trzymałam w tym momencie był wprost idealny. Schowałam ostrze i włożyłam narzędzie do kieszeni spodni.
![](https://img.wattpad.com/cover/86098678-288-k68883.jpg)
CZYTASZ
Moja pustka || Historia... Rosallie?
Fanfiction"Jeff" - niegdyś imię to sprawiało, iż jej serce biło szybciej, oddech przyspieszał, a na czole pojawiały się kropelki zimnego potu. To ono powodowało, że tak wiele uczuć pojawiało się nagle wewnątrz niej. Emocje były dość znaczącą częścią jej człow...