Leżałam przykryta kołdrą do pasa. Nie wykonywałam żadnego, chociażby najmniejszego ruchu, a jedyne co robiłam, to gapienie się tępym wzrokiem w sufit, przy czym nawet nie mrugałam. Czekałam spokojnie aż mój pokój rozjaśni się. Wyczekiwałam chwili, w której słońce zaczęłoby wychylać się zza horyzontu i powoli rzucałoby swe ciepłe promienie na powierzchnie ziemi. Moment ten nadchodził dość długo, mimo to ja nie czułam nudy bądź większej chęci do zrobienia czegoś innego poza leżeniem oraz czekaniem.
Jak zwykle nie towarzyszyło mi żadne, nawet jedno uczucie. Moich dawnych emocji wciąż we mnie nie było i raczej nie zapowiadało się na to, żeby w najbliższym czasie, któraś z nich do mnie powróciła. Nie było i nie będzie mi to potrzebne, gdyż mój obecny stan całkowicie mi odpowiadał. Ta obojętność do wszystkiego wokół sprawiała, iż ból psychiczny był dla mnie obcy. Wciąż pamiętałam, gdy po śmierci wujka z mych oczu ciągle wypływały łzy rozpaczy oraz nienawiści do samej siebie, a także winowajcy, którym był Zalgo. W pamięci zapadł mi szczególnie niekontrolowany atak na demona. Tamtego dnia z moich pleców po raz pierwszy wyrosły tajemnicze, ogromne skrzydła i rogi. Teraz nie mogłam ich "przywołać", tylko dlaczego? Choć to i tak nie miało najmniejszego znaczenia. Nie były mi aż tak potrzebne do samoobrony. Na razie wystarczał mi mój nowy scyzoryk, a także zapalniczka. Zresztą Jeff'owi z jakiegoś powodu chyba zależało na tym, by utrzymać mnie przy życiu, więc przy okazji miałam własną, darmową obstawę.
W pewnym momencie jasne promienie dostające się do pomieszczenia przez okno, zaczęły świecić wprost na moją twarz. Odruchowo przymknęłam powieki, lecz po chwili ponownie je uchyliłam. Spojrzałam w stronę zegara, którego wskazówki wskazywały godzinę szóstą rano. Wstałam z łóżka, a następnie wraz z wyciągniętymi z szafy ubraniami, skierowałam się w stronę łazienki. Na korytarzu nie zastałam nikogo. Przynajmniej nie było żadnych kolejek, a ja mogłam się w spokoju ogarnąć.
Weszłam do pomieszczenia, po czym chlusnęłam sobie zimną wodą, a przynajmniej to mogłam wnioskować po ustawieniu kranu, bo przez chłód swojej skóry w ogóle nie czułam jej temperatury.
Spojrzałam w stronę swojego odbicia uwięzionego w nieco zakurzonym lustrze. W moim wzroku jak zwykle nie dało się ujrzeć żadnych emocji. Można było nawet rzec, iż był na wpół martwy, jakby należał do trupa. Był do wzrok, który nie patrzył w żadnym określonym kierunku tylko w jakiś nieokreślony punkt przed sobą.
Wyczesałam swoje długie, kruczoczarne włosy, które mimo że nie wykonywałam żadnych ruchów w nocy, poplątały się nieznacznie. Upięłam je w wysokiego kucyka, żeby mi nie przeszkadzały. Następnie wyszczotkowałam zęby i przebrałam się w przygotowane wcześniej ubrania.
Wychodząc z łazienki zauważyłam, idącą w moją stronę Jane. Jak zwykle miała swoją maskę, przez co nie mogłam ujrzeć wyrazu jej twarzy. Jednak chyba niezbyt zszokowała ją moja obecność. Szła wolnym, dostojnym krokiem. Jej czarne, długie loki podskakiwały lekko przy chociażby najmniejszym ruchu. Swoim sposobem bycia idealnie reprezentowała kobietę niemalże idealną... lecz między niemalże, a całkowicie jest dość duża różnica, niczym wyrwa, w którą dziewczyna wpadła i na razie nie zapowiadało się, żeby choć próbowała się z niej wydostać. Jej chęć zabijania z pewnością wykluczała ją z grupy kobiet pożądanych przez większość mężczyzn egzystujących na świecie.
Wygląd także raczej odpychał aniżeli przyciągał. Jej maska o dużych, pustych, czarnych oczach, choć trafniejszym określeniem byłyby po prostu oczodoły, wąskie usta tego samego koloru, wyglądające jakby pomalowane były szminką oraz czarna suknia sprawiały, iż Jane wyglądała jak zjawa. Bądź co bądź kształty miała idealne. Idealne zważając na wymagania wielu dzisiejszych osobników płci męskiej.
![](https://img.wattpad.com/cover/86098678-288-k68883.jpg)
CZYTASZ
Moja pustka || Historia... Rosallie?
Fanfiction"Jeff" - niegdyś imię to sprawiało, iż jej serce biło szybciej, oddech przyspieszał, a na czole pojawiały się kropelki zimnego potu. To ono powodowało, że tak wiele uczuć pojawiało się nagle wewnątrz niej. Emocje były dość znaczącą częścią jej człow...