..::V::.. Koniec treningów. Misja klasy A!

4.7K 354 42
                                    

Już od kilku dni terowała z Sasuke Pióra Feniksa. Ćwiczenia dały duże efekty, bo mały Sasuke potrafił stworzyć nawet kilkanaście sporych kul ognia i ukryć w nich kunai. Kakate była zadowolona z postępów chłopaka.

-Czego mnie teraz nauczysz, Kakate-san? – zapytał rozochocony Sasuke, gdy Kakate oświadczyła mu, że teraz wystarczy już tylko ćwiczyć Pióra Feniksa dla samej wprawy. – Nowe jutsu?

-Wybacz, Sasuke-kun – szepnęła cicho. – Od jutra będę mieć misje, więc prawdopodobnie przed jakiś czas nie będziemy ćwiczyć.

-Ale… – zaczął Sasuke.

Kakate przytuliła go do siebie mocno.

-Przepraszam, Sasuke-kun – wyszeptała mu wprost do ucha. – Czasami przydaje się odpoczynek od treningów. Poza tym musze nazbierać trochę pieniędzy na misjach. Kakashi już mnie nazywa darmozjadem. Obiecuję, że niedługo znów zaczniemy coś ćwiczyć.

Naburmuszył się trochę, ale widocznie zrozumiał jej słowa.

-Pokażesz mi jakieś jutsu? – zapytał.

-No, dobrze – uśmiechnęła się. – Jaki żywioł?

-Katon! – zawołał.

-Aleś ty napalony na ten ogień – zaśmiała się.

Złożyła kilka pieczęci i ułożyła rękę przed sobą tak, jakby chciała posłać komuś całusa. Delikatnie dmuchnęła na rękę.

-Ale nic się nie stało – zaczął zdziwiony Sasuke.

-Jeszcze – zamruczała. Ułożyła przed twarzą jedną rękę, złożoną w pieczęć tygrysa. – Katon!

Powietrze przed nią eksplodowało i w przód wyleciał potężny płomień. Sasuke krzyknął z radości.

-Tak, nauczę cię tego, Sasuke-kun – uprzedziła jego pytanie. – Już niedługo.

Skinął głową. Kakate odprowadziła go pod jego dom i sama pognała do biura Hokage.

-Mamy misje klasy A lub S – powiedział Sarutobi, gdy dziewczyna zapytała go o jakieś zadania. – Na te z S zostanie ci przydzielony niewielki oddział. Na te z A pójdziesz sama lub z góra jednym innym shinobi.

-Wolę te z A – zadecydowała.

-No dobrze – zamruczał. – Jutro o siódmej bądź pod główną bramą Konoha. Tam będzie czekał na ciebie już twój partner. Będzie znał wszystkie szczegóły misji, więc ci wytłumaczy, na czym będzie poległo zadanie. Idziecie do Taki-guarde.

-Hai! – krzyknęła radośnie.

Wyszła z gabinetu i dopiero w połowie drogi zdała sobie sprawę, że nie zapytała, jak ma nazywać się jej partner.

„Eee, tam. Nieważne – pomyślała radośnie. – Nie będzie tak źle. Ważne, że idę na misję. Wreszcie!”

W domu uprzedziła Kakashi’ego, że na kilka dni rusza na misję. Hatake mruknął coś znad swojej książki. Kakate przewróciła oczami i poszła spakować się na misję. Nie brała plecaka, sprawdziła jedynie stan kunai i shurikenów oraz naostrzyła swoją katanę. Wzięła gorącą kąpiel i położyła się wcześnie spać.

Punkt szósta zerwała się z łóżka. Szybko umyła się i ubrała. Wychodząc z domu naciągnęła na twarz maskę. Spojrzała na zegarek i wolnym krokiem skierowała się do głównej bramy. Już z daleka widziała wysoką postać, opartą o mur. Podeszła bliżej i o mało co nie zawróciła do Sasrutobi’ego, by powiedzieć mu, że rezygnuje z misji.

-Kakate-san? – na miejscu zatrzymał ją nieco zaskoczony głos Itachi’ego.

-Itachi-san… – zaśmiała się. – Czekasz na kogoś?

-Pewnie na ciebie – odpowiedział. – Mamy razem iść na misję rangi A do Taki-guarde, nieprawdaż?

Zaklnęła cicho pod nosem. Czemu cały świat sprzeciwił się jej myślom. Dlaczego akurat Uchiha? TEN Uchiha?

-Tak, Taki-guarde – rzuciła radośnie, przeklinając w myślach Sarutobi’ego. – Idziemy?

Skinął głową i razem przeszli przez bramę.

-Hej, Kakate-san! – dziewczyna usłyszała głos Kotetsu, strzegącego bramy wraz z Izumo. – A ty gdzie?

-Na misję – jęknęła. Po chwili jednak jej głos przybrał radosny ton. – Wyrwać się trochę z Konoha! Tydzień tutaj to za dużo na mnie! Ale wiecie co? Czuję, że za murami będzie jeszcze gorzej!

Zaśmiali się, doskonale łapiąc aluzję obecności Uchihy. Kakate pomachała im na pożegnanie i zrównała krok z Itachi’m. Milczeli przez całą drogę i Kakate nie zdziwiła by się, gdyby przemilczeli nawet całą misję. Pod wieczór mieli już za sobą połowę drogi do Taki-guarde. Zatrzymali się na niewielkiej polanie leśnej. Itachi rozpalił niewielkie ognisko, a Kakate szybko przyrządziła posiłek z zapasów Uchihy. Ściągnęła maskę, by zjeść kolację i wtedy poczuła na sobie wzrok Itachi’ego. Podniosła oczy i jej spojrzenie skrzyżowało się z czarnymi źrenicami chłopaka.

-Dlaczego mi się przyglądasz, Itachi-san? – zapytała po chwili.

Natychmiast spuścił wzrok.

-Wydaje ci się – rzucił oschle.

Wzruszyła ramionami. Cały Itachi. Dałby się zabić, byleby tylko nie przyznać się do tego, że przed chwilą się w nią wpatrywał. Kakate lubiła spojrzenie jego czarnych tęczówek, chociaż nie raz denerwowała ją ta obojętność w nich zawarta. Kochała i jednocześnie nienawidziła rzeczowego tonu jego głosu. Często wyobrażała sobie, jak mógłby wyglądać uśmiechnięty, ale bardzo rzadko jej się to udawało. Nie rozumiała, jak człowiek może być tak wiecznie ponury i beznamiętny. Kakate przypatrywała się Itachi’emu dobrych kilka minut, aż z zamyślenia wydarł ją głos chłopaka.

-Dlaczego mi się przyglądasz, Kakate-san?

Automatycznie spuściła wzrok.

-Wydaje ci się – rzuciła oschle.

Dopiero po kilku minutach zdała sobie sprawę, że powtórzyła dokładnie sytuację, kiedy to Itachi przyglądał się jej. Zaśmiała się sama do siebie, chowając głowę po płaszczem. Po chwili zasnęła.

Hatake Kakate - Historie KatD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz