..::III::.. Ślub z Uchihą?!... O.o

5.3K 366 131
                                    

Kakate wróciła do domu. W salonie zauważyła Kakashi’ego, który, zapomniawszy o całym świecie, czytał swoje „Icha Icha Paradisu”. Kakate zajrzała do kuchni. Jak zwykle. Nawet gdyby Kakashi zdychał z głodu nie opuściłby swojej książeczki. Kakate szybko przyrządziła talerz naleśników i postawiła je na stole. Poszła do salonu i złapawszy Kakashi’ego za brzeg bluzy, zaprowadziła go do kuchni.

-Jeszcze jeden rozdział… – jęknął.

Wyrwała mu książkę z ręki i posadziła przy stole. Podsunęła mu pod nos talerz naleśników. Kakashi zabrał się do jedzenia.

-Masz stawić się jutro u Hokage – rzucił szarowłosy.

-O której? – zapytała.

-O dziewiątej – powiedział Kakashi. – A co? Już masz randkę?

-Mhm… – zgodziła się, przełykając kawałek naleśnika. – Z Uchihą.

Spojrzał na nią autentycznie zaszokowany.

-Eee… Kakate… – zaczął. – Z tym Uchihą?

-No tak, z tym – ciągnęła. – Wiesz, już chodzimy ze sobą.

Kakashi zakrztusił się kawałkiem naleśnika.

-Już? – zapytał. – Przecież wy się nienawidzicie.

-Ależ, Kakashi! – zawołała, doskonale wiedząc o kogo chodzi bratu. – My się kochamy. On kocha mnie, ja kocham jego!

-Eee… Kakate… – zaczął znowu. – Kiedy ty pokochałaś Itachi’ego?

Wypluła część obiadu, którą miała akurat w ustach.

-Co do tego ma Itachi? – zawołała.

-No… Kochasz go i z nim chodzisz… – zauważył Kakashi.

-Z tym kretynem?! – zawołała. – W życiu!

Rzucił jej trochę zdezorientowane spojrzenie.

-To o kogo ci…? – zaczął.

-Chodzę z Sasuke – mruknęła Kakate.

Tym razem to Kakashi wypluł swoją część posiłku. Po chwili zamruczał coś niechętnie. Kakate uśmiechnęła się do niego złośliwie.

Następnego dnia punkt dziewiąta stanęła w gabinecie Trzeciego Hokage.

-Dobrze, że już wróciłaś – zauważył z uśmiechem Sarutobi. – Masz ochotę na misję?

-Dzisiaj? – zapytała.

-Nie, nie – odpowiedział szybko. – Odpoczniesz kilka dni i coś dla ciebie znajdę. Wezwę cię jakby co.

-Arigato, Hokage-sama.

Pożegnała się z Sarutobi’m i wyszła z gabinetu. Spojrzała na zegarek – dziesiąta. Szybko pobiegła na polanę treningową. Na miejscu zaczęła sama ćwiczyć. Zaczęła od tradycyjnego rzucania kunai i shuriken, potem pobawiła się chwilę Katonami i jutsu wodnymi. Na koniec spróbowała na jednym z drzew swoje jutsu – Chiregan. Pień złamał się na pół pod naporem ogromnej siły. Zadowolona z siebie Kakate usiadła pod innym, całym drzewem i oparła się o jego pień.

-Kakate-san! – usłyszała radosny głos Sasuke.

Podniosła się i pomachała młodemu Uchice. Sasuke podbiegł do niej zasapany.

-Już jestem, Kakate-san – rzucił uradowany.

-No i dobrze, Sasuke-kun – zaczęła Kakate. – To co będziemy trenować?

-Pokażesz mi swoje jutsu? – zapytał. – Te, których się nauczyłaś?

Skinęła głową i razem stanęli na środku polany.

-Technika nazywa się Pióra Feniksa i jest jedną z ognistych jutsu – wyjaśniła Kakate. – Patrz uważnie, bo mam zamiar cię tego nauczyć, Sasuke-kun.

Wykonała kilka pieczęci i wypuściła z ust kilka kul ognia. Płomienie przeleciały przez polanę i wypaliły się, ukazując ukryte w środku kunai. Ostrza po chwili wbiły się w drzewo.

-Sugoi! – krzyknął Sasuke. – Musisz mnie tego nauczyć, Kakate-san!

-I to lubię! – zawołała Kakate. – No to zaczynamy, Sasuke-kun!

Pokazała chłopakowi kombinację pieczęci, którą bez problemu zapamiętał.

-Wyobraź sobie, że tworzysz kulę ognia, tyle że mniejszą i stwórz ich kilka – poleciała. – Na kunai ukryte w środku jeszcze przyjdzie pora.

Sasuke skinął głową i dokładnie odtworzył szereg pieczęci, potrzebnych do uaktywnienia jutsu. Wypuścił z ust trochę ognia, który w rezultacie splątał się i poleciał w przód. Sasuke spojrzał zrezygnowany na Kakate.

-Bo i ja od razu to umiałam, wiesz! – zawołała. – Po jednym razie to nawet sam Trzeci Hokage nie dałby rady zrobić to idealnie. Ćwicz, Sasuke-kun!

Skinął ochoczo głową i zabrał się za trening. Po kilkunastu próbach przy udziale wskazówek od Kakate, zdołał wytworzyć na raz trzy kule ognia. Kakate widziała, że chłopak jest już zmęczony.

-Starczy ci na dziś, Sasuke-kun – zakończyła trening. – Chodź, odprowadzę cię do domu, bo i tak pewnie twój ukochany braciszek tu lezie.

Sasuke skinął głową i za namową Kakate, wskoczył dziewczynie na plecy. Pogwizdując cicho, ruszyła z młodym Uchihą na plecach. Po drodze, tak jak się spodziewała, spotkali Itachi’ego. Chłopak zapewne wracał wprost z misji, gdyż nawet nie zdążył zdjąć stroju ANBU. Maska wisiała u jego boku, a on sam miał na ramieniu niedużą ranę ciętą, z której leniwie sączyła się jasnoczerwona krew.

-Itachi Nee-chan, jesteś ranny! – zauważył Sasuke, zeskakując z pleców Kakate.

-O nie! – wrzasnęła dziewczyna. – Itachi Nee-chan jest rany! On umiera! Ratujcie Itachi’ego! Chłopak musi żyć, choćby nawet dlatego, że mój Sasuke-kun go lubi! Itachi! Nie umieraj! Nie zostawiaj swojej przyszłej szwagierki! I swojego brata, który się kiedyś ze mną ożeni!

Itachi spojrzał na nią beznamiętnie i westchnął ciężko.

-A kiedy ślub? – zapytał.

-Ślub? – powtórzyła, podchodząc do niego. – A no tak! Ślub! Sasuke-kun, kiedy bierzemy ślub?

-Jutro – zawołał. – Nie! Teraz!

-Zaraz – poprawiła go z uśmiechem.

Złożyła kilka pieczęci i wokół jej ręki pojawiła się zielona, lecznicza forma chakry. Przyłożyła rękę do ramienia Itachi’ego. Chłopak spojrzał na nią i drgną lekko. Zmarszczyła nieznacznie brwi, po chwili kręcą głową. Musiała sobie coś ubzdurać. Przecież Itachi nie zadrżałby od jej dotyku.

-Udzielisz nam ślubu, Itachi-san? – zapytała niewinnie, gdy rana była już uleczona.

-Jasne – rzucił, ocierając krew. – Żyjcie długo i szczęśliwie z gromadą dzieci. Jesteście już małżeństwem.

Kakate krzyknęła radośnie i przytuliła do siebie Sasuke. Ściągnęła maskę i mocno ucałowała chłopaka w policzek.

-I teraz jesteśmy małżeństwem na mocy słowa Itachi’ego-san! – powiedziała uroczyście, naciągając maskę z powrotem na twarz. – Chodź, Sasuke-kun!

Chłopak z powrotem wskoczył na jej plecy. Kakate skierowała się uliczką w całkiem przeciwną stronę niż ta, gdzie znajdowały się domy klanu Uchiha.

Hatake Kakate - Historie KatD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz