..::XVII::.. Pozory, Sasuke, pozory...

4K 302 24
                                    


-Sasuke, chodź – polecił Itachi.

-Już idę, Nii-san… – zaśmiał się chłopak.

Podbiegł do brata i razem z nim ruszył w stronę domu. Itachi w jednej ręce trzymał torbę z zakupami dla matki, natomiast drugą naciągał mu Sasuke. Obaj bracia Uchiha szybko wrócili do domu. Itachi oddał zakupy Mikoto i razem z bratem wyszedł na werandę za domem. Zebrał kilka kunai i shurikenów i usiadł w ogrodzie pod jednym z drzew. Sasuke usadowił się naprzeciw niego, patrząc jak brat starannie ostrzy broń.

-Nii-san, mogę ja? – zapytał.

Itachi spojrzał na niego uważnie. Po chwili podał mu broń i kamień do ostrzenia.

-Tylko uważaj – polecił. – Będzie źle, jeśli się choćby zadrapiesz…

-Mama nic nie powie – zauważył uradowany chłopak.

-Wiem – potwierdził Itachi. – Ale Kakate mnie utłucze. Za młodszego brata to nawet chyba poćwiartuje.

Sasuke uśmiechnął się nieznacznie pod nosem.

-A Kakate Nee-chan ma jutro urodziny – zauważył. – Co jej kupimy?

Itachi uśmiechnął się do brata.

-Nie wiem jeszcze – powiedział. – Ale jeszcze dzisiaj pójdę i coś wybiorę. Od naszej dwójki, dobrze?

Sasuke skinął głową z uśmiechem. Nagle z domu wyszła jakaś postać.

-Itachi-san! – usłyszeli znajomy głos.

Sasuke od razu skrzywił się, a Itachi posłał zdumione spojrzenie ku stojącej na werandzie Hinabi. Hyuuga podeszła do nich ze skruszoną miną.

-Itachi-san, czy moglibyśmy porozmawiać? – zapytała.

-O czym? – zapytał nieco chłodno.

-Ja chciałam… – zaczęła. – …przeprosić.

Sasuke spojrzał na brata, ten jednak wpatrywał się beznamiętnym wzrokiem profesjonalnego shinobi na dziewczynę. Młody Uchiha wstał i bez słowa wszedł do domu, zostawiając brata i Hyuugę samych. Hinabi usiadła obok Itachi’ego na ziemi.

-Itachi-san… – zaczęła. – Ja wiem, że źle zrobiłam i że ty mi pewnie tego nie wybaczysz tak łatwo, ale ja naprawdę nie chciałam wtedy uderzyć Sasuke. Ja… nie wiem, co mnie opętało. Przepraszam… Przyszłam, bo po prostu… chciałam się tylko pogodzić.

-To nic nie zmienia – rzucił chłodno Itachi. – Mówiłem ci, żebyś dała nam spokój. Poza tym, nie mnie powinnaś przeprosić, a Sasuke.

Wstał z ziemi i zebrał cała broń.

-Wybacz, muszę już iść – powiedział. – Chcę jeszcze coś załatwić na mieście.

-Może ci pomóc? – zapytała, także wstając. – Jeśli mogę…

-Nie sądzę – powiedział. – Chcę kupić coś na prezent dla Kakate. To wszystko.

-Ooo… – zamruczała dziewczyna. – Ją też chciałam przeprosić. Zachowywałam się w stosunku do niej jak jakaś kretynka. Może pójdziemy razem?

Niechętnie skinął głową i po chwili razem opuścili dzielnicę Uchiha. Sasuke zbiegł ze swojego pokoju do kuchni i powiadomił matkę, że wychodzi.

Itachi tymczasem wraz z Hinabi przechodzili ulicą Konoha, obserwując wystawy sklepowe.

-Itachi-san… – zaczęła dziewczyna. – Wiesz, martwię się o Sasuke. On… powinien mieć kogoś, komu może zaufać. Ale nie chodzi mi tu o rodzinę, czy brata. Wiele rzeczy nie można powiedzieć rodzinie… Sasuke powinien mieć kogoś, komu może się wygadać.

-Masz całkowitą rację – powiedział na wpół przytomnie.

-Wiesz, Itachi-san… – zaczęła Hinabi. – Sasuke nie bardzo mnie lubi, ale mi naprawdę na nim zależy. Może… jeśli ty byś ze mną był… ja mogłabym znaleźć wspólny język z Sasuke.

Itachi zatrzymał się i spojrzał na Hinabi. Po chwili uśmiechnął się dziwnie.

-Mogłem się tego spodziewać – powiedział. – Hinabi… Nieczęsto rezygnujesz?

-Nie, Itachi-san… – zaprzeczyła szybko. – Nie chodzi mi o to. Po prostu… Sasuke powinien mieć kogoś takiego.

-Zgadzam się z tym – powiedział. – Sasuke potrzebuje się wygadać, potrzebuje opieki innej niż ta, którą może zapewnić mu rodzina.

-Mówisz to tak, jakbyś miał na myśli kogoś konkretnego – zauważyła.

-Bo mam – powiedział.

Hinabi spojrzała na niego z niedowierzaniem.

-Ty sobie ze mnie żartujesz – powiedziała, uśmiechając się złośliwie. – Itachi-kun… Chyba nie masz na myśli tej krzykliwej Hatake?

Itachi czuł, że zaraz czymś rzuci w Hinabi, ale szybko się opanował. Krzykliwa Hatake? Jego Kakate?

Jego Kakate… Pomyślał tak chyba po raz pierwszy i spodobało mu się to. Uśmiechnął się nieznacznie.

-Owszem – powiedział. – Mam na myśli Kakate.

-Nie mogę, ty nie żartujesz! – zaśmiała się. – Itachi-kun…

Pokręcił głową.

-Musze już iść – powiedziała nagle. – Przeproś ode mnie Sasuke.

Zerknął na nią. Tego też mógł się spodziewać. Nie zależało jej na Sasuke, chciała go wykorzystać jako narządzie, dzięki któremu byłaby z Itachi’m. Nagle jego wzrok zatrzymał się na jednym ze sklepów.

-Zupełnie oszalałeś – powiedziała, patrząc za siebie.

-Tak – przyznał. – Oszalałem.

Hinabi zaciągnęła go pod wystawę sklepową.

-Pewnie dostanie jakąś błyskotkę od ciebie – powiedziała.

Wskazała mu największy pierścionek, wysadzany drogimi kamieniami. Itachi roześmiał się.

-Nie – powiedział. – Jestem tylko shinobi, nie kupuję takich rzeczy. Poza tym… i tak by się jej nie spodobał. Wolę jej raczej kupić coś innego…

Wskazał głową na stojący obok sklep z fachową bronią.

-Słodko… – zauważyła.

Wzruszył ramionami. Mogła myśleć, co chciała, nie obchodziło go to. Hyuuga uniosła rękę do góry i dotknęła ręką jego policzka.

-Itachi-kun… – zaczęła. – Życzę ci szczęścia.

-Dziękuję – rzucił, wietrząc podstęp.

Hinabi wspięła się na place i pocałowała namiętnie Itachi’ego w usta. Przyjął pieszczotę obojętnie, wręcz z niesmakiem. Nie czuł ani cienia pożądania, czy przyjemności. Odsunął od siebie dziewczynę. Hinabi zaśmiała się i poprawiła włosy.

-Tylko sprawdzałam – powiedziała.

-Nigdy więcej mnie nie całuj – rzucił chłodno.

Zaśmiała się i odwróciła, kołysząc biodrami. Itachi pokręcił głową.

Tymczasem z drugiej strony ulicy po policzkach jednego młodego Uchihy spłynęły łzy wściekłości, zawodu i rozpaczy. Sasuke odwrócił się i pobiegł tam, gdzie mógł teraz znaleźć pociechę. Do domu Hatake…

Hatake Kakate - Historie KatD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz