Prolog

14 0 0
                                    

Na Tatooine właśnie zachodziły dwa słońca. Z cienia rzucanego przez pałac wyłoniła się ludzka sylwetka. Był to Harves, Locke Harves. Przemytnik zmierzał właśnie do siedziby Huttów. Przy wejściu Locke'a zatrzymał ochroniarz.
- Kto tu? - zapytał zaspany strażnik.
- To ja Locke, wpuść mnie.
Dopiero teraz ochroniarz poznał przyjaciela swego przełożonego.
- Właź. - oznajmił ponuro strażnik i znów oparł się o ścianę budynku.
Locke przekroczył granicę pomiędzy światłem a mrokiem czającym się wewnątrz pałacu. Od razu skierował się w stronę sali naród, gdzie oczekiwał go Murgott, jego przełożony. "Przełożony... hm, kupa mięcha a nie przełożony" pomyślał Harves. Wiedział jednak że bezpiecznie jest zachować takie myśli dla siebie. Tylko kilka kroków dzieliło go od pomieszczenia, w którym przebywa obecnie jego przyjaciel, jeśli tak można go było nazwać. Locke dotarł do komnaty i wkroczył do niej. Naprzeciwko wejścia znajdowało się podwyższenie a przy nim zasiadało pięciu Huttów. To zgromadzenie nazywane było Radą Pięciu Rodów. Po chwili z zadumy, Locke'a wybudził tubalny głos.
- Jesteś wreszcie! Ile można na ciebie czekać? Czas zaplanować wojnę.

Nowe zagrożenieWhere stories live. Discover now