Rozdział 2 Problemy

153 4 0
                                    

Ukradkiem wymknęłam się z naszej miejscówki, musiałam wyjść się ogarnąć. I psychicznie i fizycznie, przebiorę się w jakieś podobne szorty, i chłopcy nawet nie zauważą. Ale zapewne Wiktor zauważy, on zawsze wie, nie udało nigdy mi się go oszukać. Wbiegłam na pierwsze piętro i otworzyłam mieszkanie w którym mieszkam z Wiktorem. Ale czuję że już nie długo to się zmieni, wyprowadzi się, czuje to. Na samą myśl przechodzą mnie dreszcze, i zalewa mnie strach, sama sobie nie poradzę, wiem o tym.
Odkąd uciekliśmy, to On się mną cały czas opiekował, to Wiktor starał zapewnić nam pożywienie i dach nad głową. Ale w pierwszych 2 latach nie jedną noc spędziliśmy, nie mając dachu nad głową. To on dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, i rok po roku dodawał mi sił i odwagi, uczył jak nie okazywać słabości, jak być twardym, to Wiktor od sześciu lat jest cały czas przy mnie. I mimo, że potrafię już o siebie zadbać, to jednak nie wyobrażam sobie aby się wyprowadził, i abym musiała żyć sama, na własną rękę.
Zapalam światło w kuchni, i idę do lodówki. Hm, gdy ją otworzyłam, prawie świeciła pustkami. Zostały dwa piwa, sok, mleko, kawałek spleśniałego sera, końcówka pasztetu, i ta ohydna czarnina, blee. Zrezygnowałam z przekąszenia czegoś, wyjęłam piwo i je otworzyłam. Idąc do mojego pokoju, zobaczyłam, że drzwi od sypialni Wiktora są otwarte. Hm, dziwne, Wiktor zawsze zamyka drzwi. Może się śpieszył? Weszłam do swojego pokoju i podeszłam do szafy nie zapalając nawet światła. Niebiesko-fioletowe światło wystarczająco oświetlało moją garderobę. Ten cholerny neon świecił wprost w moje okno, wiele razy przez niego miałam problem z zasypianiem. W końcu wyszperałam podobne szorty i poszłam do łazienki. Zdejmowałam już szorty, ale zadzwonił mój telefon.

~ Gdzie Ty cholera jesteś? Za pół godziny przyjeżdżają chłopaki.

~ Nigdzie, za jakieś 20 minut będę, pa!

Rozłączyłam się, i robiłam to na czym skończyłam. Po 10 minutach, wyszłam ubrana w podobne szorty i odświeżona. Wzięłam telefon, piwo i chciałam już wychodzić, ale usłyszałam szaszor. Odwróciłam się i rozejrzałam się wokoło. Odgłos dochodził z pokoju któregoś. Gdy znalazłam się przy drzwiach mojego pokoju, nagle poczułam, że ktoś mnie chwyta w pasie, i całuje w szyję.

- Witaj Lolita, stęskniłaś się? Bo Ja bardzo.- Uszło ze mnie powietrze z ulgi, to tylko Rysiek.
- Cholera! Rysiek mało zawału przez Ciebie nie dostałam! - odwróciłam się i cofnęłam o krok. - Co Ty tu robisz? Jak tu wszedłeś?
- Przyszedłem do Ciebie, przez okno tamtego pokoju. Bardzo za Tobą tęskniłem Balbina, nawet nie wiesz ja bardzo. - cholera, natręt jeden.

Poznałam go na imprezie, trochę się upiłam, poszliśmy do niego i uprawialiśmy seks. Potem jeszcze przez dwa tygodnie z nim chodziłam do łóżka, ale w końcu powiedziałam mu, że wszystko na tym się kończy, że Ja się nie angażuje, w sumie to pierwszego dnia już mu to powiedziałam. Ale gdy wyjechałam z miasteczka do domu, Rysiek dzwonił i dzwonił, najpierw były prośby, błagania, a potem groźby. Począwszy od tej, że się zabije i to będzie moja wina, kończąc na tym, że gdy mnie znajdzie to pożałuję tego. W końcu zmieniłam numer.

- Jak mnie znalazłeś?
- Zajęło mi to dwa miechy, ale w końcu mam Cię.
- Rysiu, Ty mnie nie masz, nikt mnie nie ma. Lubię Cię, (może kiedyś, ale teraz już nie) ale na tym się to kończy. - nagle przyszpila mnie do ściany, co trochę mnie to wystraszyło.
- Lolita, nie prawda! Nie kończy, to się dopiero zaczyna, kocham Cię, i Ty w końcu mnie też pokochasz. - całuje moją szyję, mimo sytuacji, przyśpiesza mi puls.

To, że się nie angażuje, nie oznacza jeszcze, że nie lubię seksu. A ostatnim facetem z którym byłam jest właśnie Rysiek, i tak się składa, że byłam z nim najdłużej bo potrafił mnie rozpalić jak nikt inny. Ale nie było czasu teraz na to, i wiedziałam, że gdybym teraz poszła z nim do łóżka, to spędziłabym upojną noc, tylko przy Ryśku darłam się z rozkoszy, ale potem jeszcze bardziej się nakręci i nie da mi spokoju. Muszę go spławić. Odsuwam jego przystojną twarz od mojej szyi, i staram się ogarnąć, bo zaczął płonąć we mnie ogień.

Porwany przez dziewczynęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz