Rozdział 4 Szaleństwo

113 3 0
                                    

Dwa dni późnij leżę w łóżku skulona. Tak jak myślałam, tak i się stało. Dopadły mnie wyrzuty sumienia, zwłaszcza, że świadomie złamałam mu nos, wiem dokładnie jak zadać cios aby go złamać, uczył mnie tego sam, a teraz tak mu się odwdzięczyłam. Co do Sabinki nie mam wyrzutów sumienia, no może malutkie. Ale na równi jest rozgoryczenie, żal do siebie i konsekwencje mego czynu co do przespania się z Kamilem (Kamlotem).
Nie wiem za co sama siebie w tej chwili nienawidzę, za to co zrobiłam Wiktorowi, czy Kamlotowi. Tyle, że mimo wszystko Wiktor w jakimś stopniu zasłużył na to, a Kamlot już nie. Chociaż i może się z tego cieszył. Ale jednak będzie między nami dziwnie i niezręcznie napięcie, a na dodatek inni na pewno skumają (zrozumieją) o co kaman (chodzi).

Zaraz po stosunku, gdy dotarło do mnie co zrobiłam, ubrałam się i wzięłam ze stolika fajki Kamlota. Nie były one moje, z resztą Ja nie pale. No, tylko w takich chwilach jak ta mam ochotę. Zaraz po tym gdy we mnie (w kondon) ponownie doszedł, odsunęłam się na drugi koniec łóżka, ono niestety nie było zbyt duże. Kamilowi zebrało się na czułości, na co warknęłam aby mnie nie dotykał. A On zaczął, że przed chwilą uprawialiśmy sex, i to dwa razy, najpierw ostry, potem się namiętnie kochaliśmy. Ale dla mnie to nic nie znaczyło, a przede wszystkim, nie powinnam się bzykać z członkiem naszej paczki. To głupie, ale wtedy, chodź wiedziałam, że to bardzo zły pomysł, nie obchodziły mnie konsekwencje. Byłam zbyt zaślepiona emocjami które we mnie były. Gdy kończyłam palić, emocje wzięły górę. Nie chciałam aby widział mnie taką słabą, gdy dochodziłam do łazienki, już szlochałam głośno, i cała się trzęsłam. Po chwili zaczął delikatnie pukać, potem walił we drzwi. Na koniec groził, że jeżeli nie otworzę, to wyważy je. Na początku nie reagowałam, ale gdy już drzwi zaczęły wydawać podejrzane dźwięki pod ciężarem jego ciała, wstałam, i otworzyłam je w chwili gdy ponownie zamierzał w nie z małego rozpędu ramieniem walnąć. Wziął mnie w ramiona, i mocno ściskał, po chwili chciałam się odsunąć, lecz nie pozwolił mi na to.
Szepnął, że to Jego wina, widział w jakim jestem stanie, wiedział, że nie powinien, a jednak nie żałuje tego. Za bardzo mnie pragnął, aby pomyśleć trzeźwo.
A Ja jeszcze bardziej zaczęłam ryczek. Bo to fajny, i dobry chłopak. Zasługuje na dużo więcej niż ma.

Wstałam i poszłam do łazienki, wzięłam bardzo długi prysznic. Weszłam do pokoju, po czym ubrałam się i poszłam usiąść przy oknie. Moją głową zaprzątały myśli o tym, co Ja nawyrabiałam.
Jutro piątek, wyjdę gdzieś w końcu. Ile można użalać się nad sobą, muszę wziąć się w garść. Jest po dziewiętnastej, i nie mam co robić. Po za Wiktorem i chłopakami nie mam nikogo. Hm, już kilka razy chciałam zadzwonić do Wiktora, ale nie mogę być taka słaba, wytrzymam, bez niego też dam radę. Może zadzwonię do Leona? Albo do Jego żony, może On śpi. Kasia jest fajną dziewczyną. A raczej kobietą, mimo, że jest w moim wieku, to ma męża i dziecko 2-letnie. Wybierając numer, waham się, czy to dobry pomysł? Wypada przynajmniej spytać się co tam u Lenio.

~ Halo? - słyszę jak sapie, pewnie coś robiła.
~ Cześć, chciałam się spytać jak tam Leon. Słyszę, że byłaś zajęta, przeszkadzam?
~ Co Ty! Po prostu Kubuś ma swoje nastroje (to jej synek), a teraz chce być w centrum uwagi, przez co narobił nie małego bałaganu. - śmiech Kasi. - A co do Leona, mimo bólu nogi, to po paru dniach już mu się nudzi. Brakuje mu was. Może wpadniesz z Wiktorem?
~ Jeżeli już mu się nudzi, to znaczy, że nie jest tak źle jak myślałam. - słyszę jakieś mruknięcie. - A co Ty na to abym sama wpadła?
~ No dobrze. A coś się stało? Zawsze przychodziłaś z Wiktorem.
~ Nic takiego, po prostu jest zajęty. To co? Mogę być na dwudziestą?

O prawie dwudziestej jestem w taxi, i cała w nerwach poprawiam sukienkę. Czy to był dobry pomysł? Na pewno dobrym pomysłem nie było ubranie sukienki. Po pierwsze: Jest już jesień, mimo, że jest dość ciepła, to jednak nie na tyle, aby ubierać taką sukienkę. Po drugie: Takiego rodzaju sukienka, może Kasia czuć się źle. Ma duży dekolt, na szczęście wzięłam arafatkę, zawsze biorę coś takiego, nigdy nic nie wiadomo.
Dojeżdżając, byłam już jak kłębek nerwów. Zapłaciłam, wysiadłam, i podeszłam pod blok, po czym nacisnęłam na domofonie guzik z ich nazwiskiem.

Porwany przez dziewczynęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz