Rozdział 6

290 25 3
                                    

Po paru kolejkach na twarzach gościły im promieniste uśmiechy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po paru kolejkach na twarzach gościły im promieniste uśmiechy. Nick, pomyślał, że to dobry pomysł, by właśnie w tym momencie zacząć rozmowę. Nadal bał się, jak zareagują na jego pomysł. Czy jest sens porywać się na rzeczy wprost niemożliwe do wykonania?
- Słuchajcie! - powiedział głośniej, by przebić się do ich uszów. Jednak jego towarzysze rozmawiali głośniej. Lis zebrał się w sobie ponownie i odchrząknął. Wstał gwałtownie od stołu uderzając dłońmi o stół. Dopiero to zaowocowało uwagą przyjaciół. Nick zadowolony sięgnął na środek sporego, okrągłego stołu po przyniesione przez kelnerkę paluszki jakiś czas temu. Ponownie usiadł i od razu zabrał głos, póki jeszcze miał okazję:
- Ej, czy nie sądzicie, że powinniśmy zrobić coś dla innych zwierząt? - spytał się ostrożnie.
Feniek wybałuszył oczy po czym głośno się roześmiał. Śmiał się tak mocno, aż mu pociekły łzy. Wycierając je spojrzał na Honey i Pazuriana, którzy patrzyli się na niego skonsternowani.
- No co? - zapytał się lis pustynny. Widząc, że nie śmieszy to tej dwójki, zwrócił się bezpośrednio do Nicka:
- Ty? Społeczeństwo? Wolne żarty! Ostatnio zachowywałeś się jakbyś chciał się wszystkich pozbyć. Kiedy ty wpadłeś na ten pomysł? 

Nick patrzył na niego ostrym wzrokiem i jadł spokojnie paluszka. Wiedział, że tak będzie. Mógł inaczej zacząć ten temat. Chociaż Badger i Clawhauser się zainteresowali. Rudzielec westchnął, zamknął oczy i rozłożył się wygodniej na miękkim siedzeniu. Zaczął opowiadać wszystko od początku. Jak w ogóle przyszło mu to do głowy i, że zależy mu na tym, choć sam nie wie dlaczego. Gdy skończył otworzył oczy. Zdziwił się. Wszyscy patrzyli na niego z uwagą i niewyobrażalną powagą, nawet sceptyczny Feniek. Nick nie wiedział jak zinterpretować to zachowanie. Czuł się niekomfortowo. Przetarł łapą kark i przerwał głuchą ciszę:
- Powiedzcie mi... - mówił wolno z niepewnością w oczach - Czy może ktoś w końcu, w tym mieście, mógłby wyjść z inicjatywą i pomysłem? Albo to ja staję się szaleńcem?
- Szalony byłeś zawsze – uśmiechnęła się smutno Honey bawiąc się pustą szklanką po piwie. Była głęboko zamyślona - Ale byłoby... pięknie , gdyby się udało– dodała cicho.
- Nick, ale jak chcesz to zrobić? - odezwał się Feniek.
- Jeszcze nie wiem – odpowiedział szczerze Nick.
- Ja wiem! - na twarz Pazuriana wpełzł szeroki uśmiech, niczym u dziecka, któremu ktoś dał lizaka za darmo.
- Słuchamy – powiedziała reszta.
- Co uwielbiają wszystkie maluchy i gdzie można bawić się bez ograniczeń? - zapytał ich gepard szczerząc się.
Patrzyli na niego nie rozumiejąc pytania. Clawhauser zmienił ton głosu na niezadowolony i mówił dalej:
- Co wy, nie wiecie?
Przyjaciele popatrzyli po sobie i wzruszyli ramionami. Pazurian przetarł dłonią twarz po czym powiedział głośno :
- Park rozrywki!

Wszyscy ponownie zlustrowali puszystego wzrokiem. Nick patrzył na niego zdziwiony. To nie byłby zły pomysł... Otrząsnął się z myśli i skinął na kelnerkę z sztucznym uśmiechem. Ta podeszła z nowymi szklankami. Gdy tylko znalazły się na stole zamiast tych pustych, lis wypróżnił łapczywie pół piwa. Liczył, że alkohol pomoże mu poskładać myśli. Wszyscy patrzyli na niego z wyczekiwaniem, nikt nie tknął trunku. Bajer odłożył naczynie i spojrzał na przyjaciół, którzy wyglądali jakby obawiali się, nie wiadomo czego. Rudzielec zaśmiał się:
- Coście tacy spięci? - szturchnął Feńka, który siedział najbliżej. Po czym podniósł ponownie szklankę do góry - To najlepszy pomysł, jaki słyszałem.
Pazurian popatrzył na Nicka, po czym rozpromienił się. Gęsta atmosfera nagle znikła, a przyjaciele odprężyli się. Zaskakując wszystkich, Feniek wstał i stojąc na krześle wzniósł toast.
- Za marzenia... Za nas wszystkich! - mówił uroczyście.
Nick nie mógł uwierzyć w słowa, które usłyszał i tylko patrzył się tępo i z głupim uśmiechem na wspólnika. Postawił naczynie na stole bojąc się, że rozleje zawartość.
- Pij, bo ci wywietrzeje... - zakpił Feniek, widząc, że Bajer nie wie co zrobić.
Rudzielec widząc, że nie musi nic więcej mówić spojrzał tylko na przyjaciół. Pazurian rozpromieniony czekał na jego reakcję. Honey, która nie rozglądała się panicznie po pomieszczeniu, (jak to zwykle miała w zwyczaju, gdy widziała inne zwierzęta, a już w szczególności owce) była w pełni pochłonięta wspaniałym gestem Feńka. A sam lis pustynny uśmiechał się do Nicka zaskakująco mniej szyderczo niż zazwyczaj. Bajer czuł jak pieką go oczy ze wzruszenia. Zamknął je i wygiął wargi w szczery uśmiech. Rozczuliło to Badger i Clawhausera, a niski lis tylko przewrócił oczami. Rudzielec ogarnął się i wzniósł szklankę w górę. Wszyscy powtórzyli ten gest, a w lokalu rozległ się brzdęk szkła.

Before Zootopia - The Wild Times StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz