Rozdział 9

253 20 3
                                    


Judy weszła zadowolona do budynku ZPD

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Judy weszła zadowolona do budynku ZPD. Gdy znalazła się w ogromnym holu od razu poczuła dodatkowy zastrzyk energii. Podeszła do biurka przy którym siedział recepcjonista. Obalał teorię, że wszyscy recepcjoniści muszą być mili. Ten koń uważał, że trzeba być stanowczym... i na tym jego filozofia się kończyła. Z sztucznym uśmiechem przywitała się z posterunkowym Bucklandem. Ten lakonicznie odpowiedział dodając sucho o spotkaniu w sali. Funkcjonariuszka przypomniała sobie, że odprawa została przesunięta na wcześniejszą godzinę. Spojrzała jeszcze tylko ona zegarek i ruszyła sprintem przez cały hol. Miała 4 minuty na dotarcie na 2 piętro i odpowiedniego pomieszczenia.

Zdążyła wlecieć do sali. Wokół policjanci dyskutowali głośno. Gdy wskakiwała właśnie na swoje miejsce w pierwszym rzędzie ustawionych ławek w drzwiach pojawił się komendant. Zapanowała cisza. Bogo rozejrzał się podejrzliwie po czym podszedł do mównicy i rozłożył na niej papiery. Wyciągnął swoje okulary i wsunął je na nos.
- Oto plan na dzisiaj - powiedział donośnie, choć już nie musiał.
Judy siedziała coraz bardzie nerwowo bujając nogami. Chciała jak najszybciej dowiedzieć się co ją czeka. Komendant przydzielał grupom funkcjonariuszy zadania. Jedni dostali patrol, drudzy zbadanie pewnego podejrzanego miejsca. Gdy ostatnia para wychodziła ze swoim plikiem dokumentów z zawartymi potrzebnymi informacjami poczuła się wyjątkowo nieswojo. Opuściła zmartwiona uszy. Czyżby o niej zapomniał? Przecież wykazała się. Powinna robić coś więcej, a na pewno nie pominąłby jej w trakcie odprawy. Myślała coraz ciężej, zaczęła się gorączkować.
- Posterunkowa Hopps - zaczął komendant. Judy wyprostowała się jak struna. Spojrzała na swojego przełożonego. - Dla ciebie zostało przesłuchanie pewnego zwierzęcia. Już się z nim spotkałaś. Czeka na ciebie w sali przesłuchań. Powodzenia.
Mówił to tak spokojnie, że nie mogła aż uwierzyć w jego słowa. Brzmiały tak nierealnie w jego ustach. Po chwili rozpromieniła się.
- Już idę, panie komendancie - zeskoczyła z krzesła.

Przed spotkaniem z tym ssakiem Judy musiała odebrać dokumenty i akta sprawy. Zrobiła krótki wdech i wydech. Stanęła przed biurkiem wiecznie obrażonego recepcjonisty.
- Hej! - powiedziała dość głośno, by ten ją usłyszał.
- Czego? - powiedział przemiło posterunkowy Buckland.
- Eehh... Potrzebuję dokumentów do sprawy niejakiego Dana - powiedziała lekko speszona.
Wielki koń spojrzał na nią obojętnym wzrokiem. Po zlustrowaniu jej wyciągnął rękę do sterty papierów. Rzucił jej teczkę po czym bez słowa wrócił do pracy. Judy podziękowała jeszcze cicho po czym od razu poszła w stronę sali przesłuchań. Była całą podekscytowana. Niepewność spotkała ją w trakcie wchodzenia do pomieszczenia. Choć ćwiczyła to w Akademii, jednak wiedziała, że teraz nie będzie tak łatwo. Przełknęła ślinę i przekręciła klamkę. Pomieszczenie było dość ciemne. Wiedziała, że na jednaj ścianie jest umieszczone grube lustro weneckie. Czułą się lepiej ze świadomością, że ktoś tam był i pilnował przebiegu rozmowy. W sali był jeszcze stół, dwa krzesła i lampka. Było to za mało jak na tak duży pokój. Na jednym z krzeseł siedział on. Hopps rozpoznała go od razu. To właśnie jemu przerwała atak terrorystyczny.

Before Zootopia - The Wild Times StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz