Powrót

64 9 0
                                    

Mami nigdy sobie nie wybaczy. Tego była pewna. Dzień w którym pogodzi się z tą wiadomością będzie dniem, w którym już nie będzie człowiekiem.

Brązowooka dziewczynka zaczęła się wlec bez wyrazu zaraz jak w miejscu gdzie leżał Haruki wyrosło potężne drzewo. Odeszła, jej oczy bez wyrazu nie skupiały się ani trochę na obrazie przed nią.

Na jej rękach znajdowała się krew przybranego brata. Taką nienawiść jaką czuła teraz do siebie, czuła wcześniej do swojego biologicznego ojca.

Potykała się i upadała jednak dalej brnęła naprzód. Z każdym upadkiem mimo tego że przybywało jej sińców i ran, podnosiła się bez śladu świadomości bólu.

Dopiero gdy potknęła się i stoczyła się z wzgórza otrząsnęła się chwilowo. Bolała ja broda, którą uderzyła w kamień, bolały ją łokcie i kolana, które były poobcierane, bolały ją przedramiona na których widniały siniaki. Ale najbardziej bolało ją serce, w którym siedziało poczucie winy, obrzydzenia i nienawiści.

Nie miała pojęcia jak to zrobiła, ale podświadomie ruszyła w stronę Konohy. Z wszystkich możliwych dróg obrała dokładnie taką, która prowadziła do miejsca, w którym jest osoba, która o niej myśli.

W którym jest dom.

Jestem bardzo złą autorką ; - ; przepraszam!!

Cyrkowa WłasnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz