Mami POV
Położyłam się pod drzewem i spojrzałam w gwieździste niebo. Być może jakiś zwierzak spotka mnie na swej drodze i zdecyduje się zabić żałosną istotę ludzką, która samotnie przesypia chłodną noc.
Zacisnęłam pięści na trawie wyrywając kilka źdźbeł i odetchnęłam patrząc właściwie na nic. Moje oczy patrzyły lecz nie widziały.
Zasnęłam będąc tak jak zawsze żałosna i obrzydliwa.
~ Następnego ranka ~
Obudziłam się rano, jednak nie pod drzewem ale w łóżku. Poczułam chłód chwytający za moje serce, gdy wpadłam w panikę.
N-nie chcę by ktoś znowu umarł...
Nie chcę zabijać!
Third POV
Mami leżała w szpitalnym łóżku. Została znaleziona przez Shinobi z wioski liścia, o którym porozmawiamy później. Ciemnowłosa wylądowała w szpitalu że względu na liczne siniaki i to że ledwo zipiała. Dziewczynka odespała dwa dni.
Była wygłodzona i odwodniona, drżała z zimna i miała gorączkę.
Jednak nikt nie spodziewał się stanów lękowych.
W przypadku Mami Senju... Były to mordercze epizody.
Mówię to z perspektywy czasu przeszłego, ale pielęgniarki na oddziale właśnie mają przeżyć jeden z pierwszych epizodów ciemnowłosej.
Brązowe oczy podobne do migdałów biegały po pomieszczeniu i dziewczynka usiadła i przytuliła swoje nogi do klatki piersiowej. Dziecko zaczęło bujać się do przodu i do tyłu.
~ kilka minut później ~
Po pomieszczeniu latały strzykawki, tabletki i różne, kolorowe, klejące substancje. Mami nie miała zamiaru pozwolić wszczepić sobie "lekarstwa".
Zebrał się niemały tłum by przytrzymać brązowooką.
Po uśpieniu dziewczynki wszyscy odsapnęli z ulgą.
~
Kakashi był przygnębiony. Odkąd jego przyjaciółka, która prędko stała się mu bliska jak siostra, odeszła był taki.
Nie chciał wychodzić z domu, nie żeby wcześniej było jakoś inaczej, ale za każdym razem myślał, o tym że Senju zaraz by podała jakąś niewiarygodną nazwę kwiata i tysiąc zastosowań, którego by mijał codziennie sądząc że zwykły chwast.
Do tego z jaką łatwością okięzywała zwierzęta takie jak koty i psy. Albo jak szybko potrafiła biegać, albo jeszcze jaka silna była w większości przepychanek to on kończył przyszpilony do podłogi.
Za to on uczył ją czytać i pisać. Próbował pomagać innym ją zaakceptować i jej zaakceptować innych.
Ostatnie kilkanaście tygodni było piękne, ale teraz smutno było mu o tym myśleć. Do tego jeszcze tata coś przed nim chował. Nie podobało mu się to, ale starał się nie przejmować. Na pewno da sobie radę. To przecież jego tata.
Niewątpliwie jest to że da sobie radę.
CZYTASZ
Cyrkowa Własność
RomanceMając 5 lat poznałam kogoś kogo nie zapomniałam do końca mojego życia. Mając 4 lata zostałam zabrana od mojej 'rodziny'. Mając 3 lata zostałam po raz pierwszy uderzona, potem zaczęło się koło, które... trwa do teraz. Nazywają mnie tutaj Pierrotem. P...