Siedzę od dziesięciu minut i czekam na przyjście Leona. Jest już po 13, spóźnia się, może zapomniał, a może wrócił do swojej dziewczyny. Gdy tylko słyszę dzwonek do drzwi odrazu biegnę je otworzyć. O mało co się nie przewróciłam. Otwieram je i jestem zszkowana tak stoi tam Leon, ale w garniturze. Jest w nim jestem bardziej przystojniejszy i pociągający. Powstrzymuję się aby tylko się na niego nie rzucić.
V: Wejdź.
Zapraszam go do środka.
V: Wyglądasz jak jakiś milioner, garnitur, okulary przeciwsłoneczne..
L: Wracam z pracy, nie miałem czasu jechać do domu i się przebrać, wolałem najpierw przyjechać do Ciebie.
V: Tak?
L: Czemu chciałaś się spotkać?
V: Bo zapomniałam jak świetnie całujesz i chciałabym żebyś odświeżył mi pamięć.
Podchodzę do niego i zarzucam mu ręce na kark. Przybliżam swoją twarz do jego i delikatnie muskam go ustami. Po chwili czuję jak obejmuje mnie rękoma i przyciąga bliżej. Złącza nasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Wykorzystuję moment i pogłębiam pocałunek. On skorzystuje i wkrada się językiem. Natychmiast dołączam swój. Nasze języki idealnie że sobą współgrają. Kieruje się z Leonem na łóżko po czym siadam na nim okrakiem. Czuję jego usta na mojej szyi. Jest to cholernie podniecające. Wplatam moje ręce w jego włosy, i czuję jak jego dłonie krążą po moich pośladkach. Czuję jak po mojej kobiecości przechodzą ciarki i dreszcze. Staram się to wykorzystać i wykonuję ruch biodrami przez co czuję jego nabrzmiałego członka. Po chwili zdejmuję jego marynarkę i odpinam mu guziczki od koszuli. Sama zdejmuję moją bluzkę i pozostaję w staniku.
Wracam do umięśnionego torsu bruneta i jestem zszkowana nieźle przypakował. Pragnę go tu i teraz. Chcę go poczuć w sobie. Kiedy zaczynam odpinac mu pasek od spodni i rozpinać rozporek słyszę jak ktoś dobija się do drzwi. Puka i dzwoni. Zaprzestaje z brunetem i patrzymy na siebie przerażeni i znów słyszymy jak ktoś dzwoni do drzwi. Schodzę z Leona i rzucam mu jego rzeczy, aby jak najszybciej się ubrał. Sama w pośpiechu ubieram bluzkę i staram wyrównać oddech.
V: Szybko do łazienki.
L: Kto to? Umawialas się z kimś jeszcze?
V: Nie, szybko chowaj się, a ja idę otworzyć.
Poprawiam włosy i otwieram drzwi. Ludmiła? SERIO? Przerwałaś mi bardzo namiętne chwile. Nie wybaczę Ci tego, nigdy.
Ludmiła: Ile można walić i dzwonić? Co robiłaś?
Pieprzyłam się z Verdasem.
Violetta: Przepraszam, ale czytałam książkę i jakoś mi się zasnęło trochę. Coś się stało? Bo wiesz jestem bardzo zmęczona.
Ludmiła: Ah, Viola przestań. Chciałam cię wyciągnąć na zakupy.
Idź sama, ale nie.. to znaczy że Leon może się wydostać z mieszkania jak pójdziemy. Może to dobry pomysł, tak świetny.
Violetta: Wiesz co? Jednak czuję się na siłach możemy iść. Chodźmy.
Ludmiła: Nie, najpierw muszę do łazienki.
Co? Po cholerę do łazienki? Przecież tam jest VERDAS.
Violetta: Po co?
Podnoszę głos.
Ludmiła: Muszę poprawić makijaż.
Violetta: Po co? Wyglądasz pięknie, make-up masz super, chodzmy już póki się nie rozmyśliłam.
Ludmiła: No dobrze, skoro tak mówisz.
Ciągnę ją do wyjścia. Specjalnie nie zakluczam, aby Leon mógł wyjść.
Ludmiła: Zostawiasz otwarte?
Och, Ludmi serio musiałaś zauważyć? Czasami mam Cię ochotę zabić, to jest ta chwila.
Violetta: No tak.
Zakluczam drzwi i wychodzimy na zewnątrz.
Violetta: Kurde zapomniałam telefonu, wrócę szybko po niego, zaczekaj tutaj.
Ludmiła: Dobrze, ale szybko.
Ach ale ze mnie jest jednak spryciula. Zostawiłam telefon by wrócić do Leona i go wypuścić.
Leon: Myślałem że mnie tu do wieczora zamknęłaś.
Violetta: Chodź szybko, tylko zostań tu na schodach i wyjdź kiedy będziemy już w bezpiecznej odległości.
Leon przytakuje głową i cicho się śmieje.
Violetta: Dobra idę, bo ona czeka na dole.
Podchodzę i całuję go na pożegnanie w usta.
Violetta: Odezwę się potem, pa;)
Leon: Do usłyszenia;)
CZYTASZ
wciąż się kochamy ×leonetta×
FanficKiedyś żywili do siebie bardzo silne uczucia, kochali się ponad wszystko. Jednak coś lub ktoś ich rozdzieliło. Co będzie jeśli znowu się spotkają? Czy to prawda,że stara miłość nie rdzewieje? Nawet jeśli to, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rz...