12.

336 15 11
                                    

Trzy miesiące później. 

To już jutro.. jutro wracam do miasta, mojego miasta. Moja najlepsza przyjaciółka ma jutro urodziny i z tej okazji urządza małą imprezę dla najbliższych znajomych, a to oznacza że będzie tam mój były kochanek. Nie chcę nawet już używać jego imienia. Przez ten czas tak bardzo starałam się o nim zapomnieć, wyrzucić go z głowy i serca. Nie sądziłam, że będzie to takie trudne.. Gdy pomyślę o tym, jak bardzo mnie zranił to do moich oczu napływają łzy. Tak cholernie staram się z niego wyleczyć, ale nic nie pomaga nawet randki z  innymi facetami. Jestem głupia, bo cały czas o nim myślę, skoro wiem, że już jest po ślubie i urodziło mu się dziecko. Idealna rodzinka... Od wyjazdu często miewał sny o nim, o nas.. o tym co mogłoby by się wydarzyć w przyszłości, że bylibyśmy ze sobą tak bardzo szczęśliwi, ale nie on musiał wybrać ją.. tą głupią idiotkę. Nie wiem co zrobię jak go zobaczę, a raczej ich. To wiadome, że przyjdzie z nią, przecież są małżeństwem. Wiem, że nie mogę dać mu tej satysfakcji, pokazać że jestem słaba, że tak bardzo, ale to bardzo za nim tęsknię, brakuje mi go. Ale nie mogę się złamać, nie po tym co mi zrobił. Najlepszym rozwiązaniem będzie jeśli będę go ingnorowała, przez całe przyjęcie. Może powinnam zabrać kogoś ze sobą aby mu dopiec? by zobaczył co stracił. Ale nie, pojadę tam sama. Dam radę. Wierzę w siebie.

                                                                                                   ××× 

Przyjęcie. Szczerze to myślałam, że będzie gorzej. Tylko jedna ale to ważna rzecz mnie dziwi, Leon nie pojawił się. Becky również. Może ze względu na dziecko postanowili zostać w domu? wiem że nie powinno mnie to w ogóle obchodzić,ale po prostu chcę więcej, czemu nie pojawił się na urodzinach przyjaciółki? Co było ważniejszego? No tak, Becky, jak mogłabym zapomnieć? Powinnam teraz skakać z radości że go nie ma, że nie muszę go oglądać, ale z jednej strony ciekawa jestem czy coś się zmienił, czy choć trochę za mną tęsknił? Czy ma wyrzuty sumienia po tym jak mnie rzucił? Tyle pytań, ale żadnej konkretnej odpowiedzi.

Ludmiła: Vilu poznaj to mój kuzyn Jack. 

Patrzę na chłopaka i jednyne co mogę powiedzieć to wooow. Jest przystojny, wysoki, brunet.. podobają mi się bruneci. 

Jack: Jack. Miło mi Cię poznać

Podaję mu dłoń. 

Violetta: Violetta. 

Jack: Jak się bawisz? 

Violetta: Fantastycznie. 

Jack: Zatańczysz? 

Patrzę na niego przez chwilę i po chwili lekko przytakuję głową. 

Violetta: Taa, jasne. 

Chwytam jego rękę i idziemy wzdłuż tańczących ludzi. Nie wiem dlaczego, ale właśnie w tym momencie pomyślałam o Leonie. Bo to od tańca, na imprezie u Ludmiły znów coś między nami zaiskrzyło, ciekawe czy gdyby tutaj był i byśmy tańczyli to znów by była między nami ta chemia. 


                                                                                                        ×××

Słysząc dzwonek do drzwi, idę natychmiastowo otworzyć. Jestem ciekawa kto to, bo z nikim się nie umawialam. Gdy otwieram, to po chwili tego żałuję. Przed drzwiami stoi osoba, której najmniej bym się spodziewała. 

Nie rozumiem po co on tu przylazł? Becky mu nie dała? 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie rozumiem po co on tu przylazł? Becky mu nie dała? 

Leon: Mogę wejść? 

Chodziaż rozum mówi nie, to przepuszczam go w drzwiach. Czuję że będę tego żałowała, ale chcę go wysłuchać, chce wiedzieć po co przyszedł. 

Violetta: Czego chcesz? 

Leon: Porozmawiać. 

Violetta: Lepiej wracaj do żony i dziecka. 

Leon: Becky nie została moją żoną. 

Co? Nie czekaj! Czy ja Dobrze usłyszałam? Becky nie jest jego żoną. Dlaczego? Choć tak Bardzo Chcę wiedzieć dlaczego się ożenił, nie mogę go o to zapytać. Wyglądało to by tak, że mnie to obchodzi, a przecież mam to gdzieś, jego i tą całą Becky. 

Leon: Powiesz coś? 

Violetta: Nie obchodzi mnie to.  

Leon: Żałuję, że Cię wtedy zostawiłem. 

Violetta: To już nie istotne. Stało się. To przeszłość. 

Leon: Wiem, że nie chcesz mnie widzieć, rozmawiać, ale.. 

Violetta: Ale co? 

Naszą rozmowę przerywa pukanie do drzwi. Idę otworzyć, z jednej strony cieszę się z wizyty tego gościa a z drugiej czuję że to nieodpowiedni moment, ale jednak mimo wszystko wpuszczam go do środka. 

Violetta: Jack poznaj to Leon, Leon Jack. 

Podają sobie ręce. Verdas mierzy poważnym wzrokiem bruneta. Żaden się nie odzywa tylko patrzy raz na sobie raz na mnie. Panuje niezręczna atmosfera. 

Leon: Pójdę już. Pogadamy innym razem. 

Mówi do mnie złośliwie. A to świadczy o jednym. JEST ZAZDROSNY! 

Odprowadzam go wzrokiem. Kiedy widzę że zrobiło mu się smutno, to czuję usick w okolicach serca. Nie chcę znów się rozczarować, nie chcę za szybko mu wybaczać, to jeszcze za szybko. Potrzebuję czasu. 

Jack: Kto to był? 

Violetta: Nikt ważny. 

wciąż się kochamy ×leonetta×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz