Rozdział: Kim jesteś?

2.2K 153 9
                                    

W dalszym ciągu przyglądałam się iskrzącym błyskotkom udając jednocześnie, że nie słyszę jak za moimi plecami obgadują mnie na całego.
- Alex... Księżyc cię wybrał... - usłyszałam ponownie ten ciężki głoś Świętego.
- Ja... Zdaję sobie sprawę... Ale ja się chyba nie nadaję... - odrzekłam, mimo że moim marzeniem było zostać Strażnikiem, ale nie czułam się na siłach - nie wiem dlaczego Księżyc postanowił wybrać właśnie mnie, nie robiłam w życiu nic szczególnego...
- Już nie bądź taka skromna! - skierował się do mnie Jack - co tydzień chodziłaś do schroniska opiekować się zwierzętami, w każdej wolnej chwili chodziłaś do domu dziecka, wszystkie twoje zabawki oddałaś właśnie biednym dzieciom... To wciąż mało? - zapytał przejętym tonem.
- No nie...  Ale... Czekaj! Skąd wiesz co robiłam w wolnych chwilach? - zaskoczona zadałam mu pytanie.
- Właśnie?! - poprał mnie Mikołaj.
Widać było, że chłopak się zakłopotał, rozejrzał się i sprytnie wybrnął z sytuacji mówiąc:
- Może zwołamy resztę?
Święty spojrzał na niego krzywo, a ja uśmiechnęłam się i zarumieniłam.
- Masz racje... - wysoki mężczyzna zadbał o to, żeby wszyscy się zebrali, ale w tym czasie pozwolił nam się przejść. Jack znał to miejsce doskonale, więc oprowadził mnie i wyjaśnił po krótce, co robi się każdym z pomieszczeń. Głównie były to miejsca, gdzie produkuje się zabawki, ale jedno z nich całkiem różniło się od pozostałych. Do środka wchodziło się białymi dużymi drzwiami, na przeciwko było ogromne okno, z którego można zobaczyć najwyższe szczyty. W kącie pokoju stało dwuosobowe łóżko z pościelą w jasnym odcieniu szarości. Sypialnia nie była duża, ale bardzo przytulna. Ściany pokrywała farba koloru bezchmurnego nieba. A meble były w starym stylu.
- Oto moje królestwo! - usłyszałam głos chłopaka za moimi plecami.
- Strażnicy też śpią? - pytałam.
- No oczywiście! My jesteśmy jak ludzie... Z tym, że sama wiesz... - uśmiechnął się niewinnie - A jak już mówimy o potrzebach... To nie jesteś głodna?
- W sumie zastanawiało mnie to dlaczego czuję głód, ale myślałam, że to taki objaw - zaśmiałam się głośno - Tak, zjedzmy coś! - dodałam radośnie.
- Oczywiście, poproszę panią za mną - wskazał na wyjście - a jak będziesz chciała to tu wrócimy.
- Przytulnie tutaj i nie pogardzę odpoczynkiem na tym, zdaje się wygodnym łóżku - wyszczerzyłam się i w podskokach wybiegłam z pokoju. Usłyszałam tylko cichy śmiech Jacka, który szedł tuż za mną.
Weszliśmy z powrotem do głównej siedziby Mikołaja, nie był jednak sam.
- To jest Alex! - wykonał gest ręką w moim kierunku. Nagle poczułam ma sobie wzrok kilku osób. Piaskowego Ludka, który z miłym uśmiechem zasalutował na przywitanie. Wróżkę Zębuszkę, która szybko do mnie podleciała i zajrzała do ust.
- Jakie śliczne trzonowce! W ogóle jesteś śliczna! - posłała mi życzliwy uśmiech.
- Jestem Zająć Wielkanocny! - uśmiechnął się szelmowsko - chyba się dogadamy... - mruknął pod nosem.
- Ona jest już zajęta Zając! - przerwał mu Jack. Spojrzałam na niego krzywo, nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, zaskoczył mnie, a przy okazji zawstydził przy  nowo poznanych osobach. Przez krótką chwile nikt nie odezwał się ani słowem.
- Mógłbym cię prosić? - przerwał tą niezręczną ciszę Święty Mikołaj.
- Ta... Tak - zadrżał mi głos, zaniepokoił mnie ton jakim to powiedział.
Weszliśmy do biura Mikołaja, zatrzasnął za nami drzwi. Zdenerwowałam się, aż poczułam jak drżą mi dłonie.
- Dobra! A teraz do rzeczy? Co zrobiłaś, że jesteś wybrana?! I kim ty właściwie jesteś? - warknął, patrząc mi się w oczy.
- A - Ale ja nie wiem! - wystraszyłam się przez co podniosłam głos - nie krzycz na mnie... - prosiłam cicho.
- Przepraszam... Tylko musi być jakiś powód tego, że zostałaś wybrana, ostatnim razem to Czarny Pan... - tłumaczył.
- Wiem...
- Zdenerwowałem się... - chyba zrobiło mu się głupio, że na mnie nakrzyczał. Ale byłam w stanie zrozumieć jego zachowanie, ostatnim razem prawie stracili jednego ze Strażników.
- To powiesz mi, co takie zrobiłaś? - poprosił.
- Słyszałeś co mówił Jack? To prawda... Zajmowałam się tymi dzieciakami, opiekowałam zwierzętami - ciągnęłam - nie wiedziałam, że to wystarczy... - dodałam cicho.
- Tak! Tak Alex! Wystarczy... Byłaś niezwykłą nastolatką... - przytaknął - prawdę mówiąc wiedziałem co robiłaś - zaśmiał się - Jack mi mówił wszystko na bierząco! Prędzej, czy później i tak byłabyś Strażnikiem - spojrzał na mnie z przekonywującym uśmiechem.
- Powie mi ktoś wreszcie, dlaczego Jack tak bardzo się mną interesuje? - zapytałam poirytowana zmierzając w stronę drzwi.
- Sam ci kiedyś powie - śmiał się dokładnie tak, jak w reklamach Coca Coli.
Wróciłam do głównej sali.
- Ja muszę się zmywać! Mam dużo pracy! Przygotowania do Wielkanocy - rzucił Zająć o tupną w podłogę, w której nagle pojawił się wielki tunel.
- To cześć! - powiedziałam z uśmiechem.
- Też muszę uciekać, noc się zbliża, a ja mam wtedy najwięcej pracy - krzyknęła Zębuszka i zniknęła w mgnieniu oka.
A Piaskowy Ludek, jak to on, pomachał i rozpłynął się w powietrzu.
- Dobra dzieciaki! Sam muszę już iść, mam jeszcze kilka spraw do obgadania z elfami. A twoim pokojem zajmiemy się jutro Alex, Jack się tobą zajmie - mrugnął do mnie i zniknął za drzwiami biura.
- Byłaś głodna... - mruknął szelmowsko niebieskooki opierając się o swoją laskę.
- Owszem - uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie.
Jack stał jednak niewzruszony i powiedział:
- Kuchnia w tamtą stronę - wskazał kciukiem całkiem inny kierunek, niż ten, do którego zmierzałam.
- Tak, tak! Chciałam iść właśnie w tamtą stronę - puściłam głupawy uśmiech i pobiegłam do kuchni. Widziałam jak Jack zrywa się i kiwa przecząco głową z uśmiechem.
Śnieżno włosy przygotował naleśniki z lodami... Bo z czym innym?
- To mój specjał, smacznego - uśmiechnął się.
Jedliśmy przez chwile w ciszy, ale moja ciekawość wzięła górę i wreszcie zapytałam:
- Powiesz mi w końcu... Dlaczego tak bardzo się mną interesujesz? - puściłam mu delikatny uśmiech.
- Wiesz... Po prostu ciekawiłaś mnie, no i... jesteś prześliczna! - wyznał.
- Przestań... Nie przesadzaj - parsknęłam śmiechem.
Rozmawialiśmy jeszcze przez pewien czas, ale zrobiłam się senna i poprosiłam go, czy mógłby mi zorganizować jakieś miejsce na nockę.
- Jeśli nie byłby to dla ciebie problem to... Możesz spać ze mną - zaproponował nieśmiało.
- Kuszące! Dobra, ale jak się do ciebie przytulę przez sen to mam nadzieję, że się nie obrazisz - rzuciłam.
- Zdecydowanie nie! - zaśmiał się i złapał mnie za rękę ciągnąć do pokoju.
Weszliśmy do pomieszczenia.
- Ale wiesz... Jest coś jeszcze, nie mam w czym spać - podciągnęłam sukienkę dwoma palcami.
- Nie ma sprawy, mogę ci dać moją koszulkę - mówił bez wahania. Podał mi ją i się odwrócił, jakby wiedział, że chciałam go o to poprosić. Zrzuciłam sukienkę i jak się okazało nie miałam pod nią biustonosza, szybko przełożyłam przez głowę biała koszulkę, która sięgała mi za pośladki. Przejrzałam się w lustrze pierwszy raz odkąd... Utonęłam.
- Chyba nie jest źle, ale nie ważne, najważniejsze by było wygodnie! - moje słowa ściągnęły wzrok chłopaka, który miałam wrażenie pożerał mnie wzrokiem. Chyba domyślam się dlaczego tak bardzo się dla mnie stara.
- Nie jest... Znaczy... Nie ważne - zawstydził się - nie ważne jak to brzmi, wskakuj do łóżka - wybrnął z sytuacji w zabawny sposób.
- Dobrze, już nie denerwuj się tak - zadrwiłam z niego.
Położyliśmy się, on po jednej stronie ja z drugiej.
- To dobranoc - szturchnęłam go w ramie, patrzą w oczy.
- Dobranoc - zbliżył się do mnie i złożył mi delikatny pocałunek w czoło.
- A za co to? - pytałam zdziwiona.
- Żeby Piaskowy Ludek pilnował twoich snów - odparł szeptem.
Chwilę po tych słowach, zasnęłam wtulona w miękką pościel.

Tak troszkę mi przykro... Nie widzę zainteresowania tą serią... Ale co tam? Nie piszę tego dla "fejmu", tylko po to, żeby dać upust moim pomysłom i całej wyobraźni. Lubię pisać! Piszę dla Was, ale przede wszystkim dla siebie. (Nie ma to brzmieć egoistycznie!)
Buziaki xx Aleksandra ;**

Promise me, that you believeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz