- Wiesz kochanie... - niektóre rzeczy ciężko wyjaśnić - ale obiecuję, że kiedyś ci to wytłumaczę...
- Dobrze... - mruknęła cicho.
- Emily! Śniadanie - usłyszeliśmy głos pani Peterson.
- Chyba czas się zmywać - stwierdził jasnowłosy.
Pożegnaliśmy się z dziewczynką i bezszelestnie wydostaliśmy z pokoju.
- Teraz ja prowadzę, dobrze? - uśmiechnęłam się i wzbiłam w powietrze.
- Dobrze?? Ale to bezpieczne? - zwątpił z uśmiechem Jack.
- Zabawny jesteś... - poirytowałam się.
Załapałam go za kaptur i pociągnęłam w swoją stronę.
- No chodź!
Lecieliśmy tak przez kilka minut, aż dotarliśmy do mojego upragnionego miejsca.
- Wiesz Jack... Nie chodzi mi o to, żeby jak najwiecej dzieciaków mnie poznało. Tylko najbardziej chcę, żeby wszyscy ci, z którymi miałam kontakt o mnie pamiętali i żebym w dalszym ciągu mogła czasem się nimi zająć lub przynajmniej porozmawiać - wytłumaczyłam.
- Ah...
- Dlatego chcę teraz odwiedzić dom dziecka - przyspieszyłam i wylądowałam z Jackiem na parapecie.
- Patrz! To jest Zoe, a to Chloé... Są bliźniaczkami - moje policzki wypełniły czerwone rumieńce, a do oczu napłynęły słone łzy... Wytarłam spływające już po policzkach krople i odwróciłam się od chłopaka, ale to i tak nie uszło jego uwadze.
- Ej... Co jest? - zbliżył się do mnie i przytulił do siebie.
- Nic, po prostu ciężko mi się przywyczaić i mam wahania nastrojów, czasem cieszę się z tego kim teraz jestem, a niekiedy... Sam widzisz.
- Nie płacz mała... - przytulił mnie mocniej i swoimi wargami musnął mój mokry policzek - jeszcze będzie wspaniale... Ale uśmiechnij się, proszę - wykrzywił usta w ciepłym uśmiechu.
- Dobrze... - podciągnęłam nosem i otarłam łzy - dla ciebie się uśmiechnę.
Wpatrując się w jego oczy zrozumiałam pewną rzecz.Zakochałam się w nim, wcześniej chyba po prostu nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli.
Spojrzałam przez okno.
- Chyba cię widzą - szturchnęłam chłopaka.
- Tak! - zaśmiał się cicho - Zaraz zobaczą i ciebie! - otworzył okno, przez które weszliśmy do środka.
- Jack... Ty wiesz wszystko, powiesz mi gdzie Alex Sky? - zasmuciła się Natalie, mała blondynka, którą kiedyś się zajmowałam - dowiedzieliśmy się, że... - dziewczynka rozpłakała się na Amen.
- Uspokój się na Nat! - pocieszał Jack - Ona stoi obok mnie...
- Czyli też jest Strażnikiem? - zapytała Zoe, po czym od razu zatrzymała na mnie wzrok.
- Zoe? - zapytałam.
- Alex! - krzyknęła reszta dziewczynek w pokoju i odrazu przybiegły się przytulić.
- Tak... Już jestem i będę zawsze... - przycisnęłam je do siebie - tylko musicie mi coś obiecać - oznajmiłam przyglądając się wszystkim kolorowym tęczówkom - będziecie we mnie wierzyć, zawsze i o każdej porze, dobrze?
- Tak! - odezwały się chórem.
Razem z Jackiem spędziliśmy cały kolejny dzień na odwiedzaniu dzieciaków.
- Nic nie sprawiło mi ostatnio takiej przyjemności - stwierdziłam w drodze powrotnej do siedziby Mikołaja.
- A.. - Jack chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu skończyć.
- Aaa! Cicho! Znam już twoje brudne myśli! - zaśmiałam się.
- E tam! Czepiasz się - zaczął śmiać się razem ze mną.Zatrzymaliśmy się przed samymi drzwiami. Spojrzałam w niebo i przyjrzałam się dokładnie księżycowi.
Nazywam się Alex Sky...
Skąd to wiem?
Bo księżyc mi powiedział...
Więc jeśli kiedyś powie coś tobie...
Uwierz mu...- Dokładnie tak! Kto cię nauczył tych słów? - zaśmiał się Jack wpatrując we mnie uważnie.
- Taki jeden... - puściłam mu oczko - Jestem zmęczona, chodźmy już.
Weszliśmy do środka. Zastaliśmy wszystkich Strażników na naradzie. Byli w świetnym humorze, nie miałam wtedy pojęcia co to znaczy.
- Alex! Jesteś już... - mruknął spoglądając na mnie Zając.
- Chyba pierwsza raz to ja jestem niezauważony - zaskoczył się Jack.
- Chcieliśmy powiedzieć, że jesteśmy z ciebie bardzo dumni... - oznajmił Mikołaj.
- Co takiego zrobiłam?
- 1. Wstrzymujesz z Jackiem 2. W szybki sposób sprawiłaś, że nasza kula świeci tak mocno, jak nigdy dotąd.
- Naprawdę? - odwróciłam się, żeby się upewnić. Miał rację. Świeciła bardzo jasno - Ja... Ale one świecą na całym świecie... A byłam tylko w mojej rodzinnej okolicy.
- Zajęliśmy się tym... - sprostował Święty.
- Ja namalowałem twój wizerunek na jakach i podrzuciłem dzieciakom - pochwalił się Zając.
- Ja za to zostawiłam na szafkach nocnych karteczkę z napisem:Jestem Alex... Spójrz w niebo i uwierz -dodała Wróżka.
Piaskowy ludek wykonał tylko gest, w którym domyśliłam się, że śniło o mnie miliony dzieci.
- Jesteście cudowni... Dziękuję wam, bez was bym nie istniała... Teoretycznie - uśmiechnęłam się.
Mimo, że byłam padnięta, spędziliśmy wieczór w miły towarzystwie. Dowiedziałam się wielu rzeczy, których za życia nie Milan pojęcia. Późnym wieczorem, gdy wszyscy już się rozeszli Mikołaj wypalił:
- Nie zrobiłem ci pokoju! - spanikował.
- Oj tam... Mogę spać u Jacka... - odpowiedziałam pewnie - Znaczy, mogę? - otrząsnęłam się i zapytałam o zgodę, bo nie wypada się wpraszać.
- A w ogóle musisz mieć osobny pokój? - odezwał się niebieskooki swoim szelmowskim tonem.
- Coś tam wykombinujemy - Mikołaj zniszczył marzenia Jacka.
- Ale wiesz, że się nie musisz spieszyć? - jasnowłosy złapał mnie i wziął na ręce jedną ręką trzymając mnie za plecy, a drugą pod kolanami.
Zanim doszedł do pokoju, nawet nie zauważyłam, kiedy odpłynęłam.Przebudziłam się w środku nocy, rozejrzałam się wokół, ale miałam ograniczone ruchy, bo Jack wtulił się we mnie jak w przytulankę, co było bardzo urocze. Po chwili pomacałam się po całym ciele i zorientowałam, że leżałam w łóżku przebrana, a co najgorsze bez biustonosza!
- Ty frajerze! - popchnęłam chłopaka tak, że wylądował na podłodze.
- C - co? Za co to? - oprzytomniał i podniósł się na łokciu.
- Rozebrałeś mnie! O to chodzi! - wściekłam się na niego, wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi.
- 3... 2... 1... - odliczał Jack - 0 - chłopak wskazał palcem na drzwi, a ja cichutko weszłam z powrotem.
- Dobra... Nie gniewam się - przemyślałam to i może Jack nie zrobił dobrze, ale jestem w stanie wybaczyć mu to małe wykroczenie.
- Wiedziałem myszko... - wdrapał się na łóżko - mówiłem ci, że masz fajną figurę? - uśmiechnął się nie otwierając oczu. Zsunął pościel, dostrzegłam wtedy idealny tors niebieskookiego. Dobrze, że było ciemno, a blask księżyca padał tylko na chłopaka, więc to, że zapłonęłam ja i moja wyobraźnia nie zostało zauważone.Chłopak już prawie zasnął, a ja nie mogłam się powstrzyma i złożyłam mu delikatny pocałunek w usta. Były bardzo gorące, co zaskoczyło mnie, w porównaniu do ciała chłopaka, ale ja sama byłam zimna. Lekko przejechałam palcem po jego brzuchu i wyszeptałam w jego miękkie usta:
- Dobranoc Jack...
Położyłam się obok i przytuliłam. Nagle poczułam jak chłopak przerzuca mnie na plecy i namiętnie całuje w usta, napierał swoim ciałem na mnie, a ustami muskał moje odpowiedniczki. Przerwał pocałunek i odpowiedział:
- Dobranoc Alex...Cudownie! Cały rozdział składa się dokładnie dużo słów! ;D Mam nadzieje, że zaczniecie czytać moje wypociny! Motywacja!!
Buziaki xx Aleksandra ;**
CZYTASZ
Promise me, that you believe
Hayran KurguKiedy skończyłam siedemnaście lat, niestety nie miałam okazji skorzystać z tego co podarował mi Bóg... Z życia. Pamietam to jak dziś, chciałabym opowiedzieć to bliskim, ale nie zdążyłam się z nimi nawet pożegnać. Tamten sobotni wieczór całkiem zmien...