Poczułem jak jego słowa przygniatają moje serce, moje sumienie. Miałem wrażenie, że jestem winien wszystkiego, co się wydarzyło, poczynając od pękniętego lodu i smutku, którego przysporzyłem rodzinie. Mogłem tego uniknąć.
Gdy tylko Dark Jack zaczął oddalać się z Alex, nabrałem energii, bo jego manipulacja przestawała działać. Chciałem skoczyć mu do gardła, ale Zając w porę mnie zatrzymał. Może miał rację, bo nikt nie wie, jak całe zajście mogłoby się zakończyć.
Ufałem Alex... Tak mocno, ale mnie zdradziła. Zdradziła mnie i resztę Strażników. Nie chciałem jej więcej widzieć. Całą drogę do siedziby siedziałem bez słowa. Po dotarciu, od razu zamknąłem się w pokoju, nie pozwalając na kontakt ze sobą.
- Nikt poza mną, Alex i Dark Jack'iem nie wie, co się wydarzyło. Z naszej trójki i tak, to ja wiem najmniej. Nie pamiętam nic, poza moim majaczeniem - szeptałem sam do siebie z podkulonymi do brody kolanami - właściwie to, że Alex mnie zdradziła to pochopny wniosek, ale gdyby było inaczej zostałaby przy mnie - szedłem w zaparte, nie umiałem zmienić toku myślenia. Chciałem pozbyć się tego urojenia, ale czułem się przekonany w swoich racjach.Usłyszałem delikatne pukanie do drzwi. Mimo, że nie miałem ochoty na interakcję to nie mogłem siedzieć cały czas samotnie.
- Otwarte! - oznajmiłem i oparłem głowę o ścianę.
Dalej pociągnął się dźwięk lekko skrzypiących drzwi i bezdźwięczne wchodzenie do pokoju bardzo niskiej postaci, wyższej jednak od elfa Mikołaja.
- Piaskowy? - zapytałem i podniosłem wzrok w kierunku postaci.
Ten jedynie uśmiechnął się i usiadł obok, zaczął wbijać we mnie swój proszący, a nawet zmuszający do zwierzeń wzrok.
- Co mam ci powiedzieć? - pytałem - Jestem na nią wściekły! Byłaby obok, gdyby nie dała się omamić! - ciągnąłem.
Piaskowy przerwał mi stanowczym wzrokiem. Sugerował mi ewidentnie coś kompletnie przeciwnego do moich przekonań.
- A myślisz, że było inaczej? - zapytałem ironicznie.
Przewrócił oczami i zaczął twierdząco kiwać głową. Nad sobą ułożył napis „Jesteś idiotą".
- Dzięki! To bardzo budujące, wiesz? - rzuciłem opryskliwie - A co innego mogłoby się wydarzyć? Alex odeszła, żeby ratować mi tyłek? - zapytałem sarkastycznie patrząc prosto na niego. Ten na moje słowa podskoczył entuzjastycznie i pokiwał głową.
- Chyba sobie żartujesz! - nie chciałem dać sobie tego wyperswadować. Piasek patrzył na mnie wciąż swoim drażniącym wzrokiem - no dobra - kalkulowałem - ale jak? Dlaczego? - moje pytania były bezsensowne, zadawałem je komuś, kto tak samo jak ja, nie znał odpowiedzi.Piaskowy Ludek był o tyle magicznym stworzeniem, że przy nim wszystkie wnioski przychodziły same. To właśnie on wbił mi do głowy to, co tak naprawdę miało miejsce.
Jeszcze raz spojrzałem mu w oczy.
- Przecież to oczywiste - obserwował mnie - jak mogłem być taki głupi?
W odpowiedzi zaśmiał się nie udając nawet, że nie przyznaje mi racji.
- Zbyt duży natłok emocji, ale dość tego, nie możemy stać w miejscu i czekać na cud - wstałem ostrożnie, zacząłem się zastanawiać, tworzyć w głowie wzór planu.
- Zebranie - uciąłem krótko i ruszyłem w stronę drzwi, za plecami usłyszałem tylko brzdęk radosnego dzwoneczka Piaska.- Zauważyłem pewną zależność - gdy tylko Dark nabiera fizycznego dystansu między nami, wszelkie obawy i wątpliwości, co do samego siebie odchodzą. Pozostaje jednak, dziwne samopoczucie na pare godzin po konfrontacji, podobnie było z Zębuszką - zauważyłem, na co reszta zareagowała tylko skinieniem głowy.
- Skoro działa to w ten sposób, musimy zająć się nim na odległość - powiedział dedukcyjnie Zając.
- To właśnie mam na myśli - przytaknąłem.
- To niegłupie, ale wciąż pozostaje wiele niewiadomych - zaczął Mikołaj - mamy zachować dystans, dobrze, chyba da się zrobić, ale trzeba być gotowym na odwet. Nie mamy również pojęcia, co ma na celu Dark - ostatni raz Mikołaj był tak przejęty, chyba w poprzednim stuleciu. Ciężko zachować w takiej sytuacji trzeźwe myślenie. Ten sam problem dotknął każdego z nas.
- Co faktycznie czułeś, gdy Dark opanowywał twoje myśli, Jack? - zapytała nagle Zębuszka - dzieląc się doświadczeniem, możemy wyciągnąć niezbędne do planu ataku wnioski.
Zębuszka zawsze miała głowę do intryg. Najmilsza osoba z naszej grupy, ale posiada umysł, którego tajniki zna tylko ona, Alex była podobna... Równie zawzięta.
- Te wspomnienia bolą - stwierdziłem - byłem poza kontrolą. Coś jakby ktoś wpisywał mi w myśli hasła, które nie przyszły by mi do głowy, wizje temu towarzyszące - zagryzłem zęby, poczułem w tej samej chwili dłoń Zębuszki na swoim ramieniu.
- Nigdy nie przyszłoby ci do głowy to, co widziałeś w tamtej chwili, prawda? - zapytała właściwie stwierdzając fakt, tylko ona mogła mnie w tej kwestii zrozumieć.
- To wszystko było jak - zawahałem się - zły sen - nie miałem wpływu na żadną cześć mojego ciała - poczułem jak do oczu napierają mi łzy.
Wróżka wzięła mnie w ramiona. Uczucie, które mi towarzyszyło porównałbym, do uczuć chłopca, którego potwory spod łóżka nie dają spokojnie zasnąć. Zębuszka zawsze była dla mnie opoką, traktowała mnie jak syna. Kochałem ją jak matkę.
- Dziękuję - wyszeptałem jej do ucha, gdy ta głaszcząc mnie po plecach, koiła mój niepokój.Musieliśmy odbić Alex. To było nasze główne zdanie. Unicestwienie Dark'a schodziło na dalszy plan.
- Czeka nas sporo pracy - napomniał Mikołaj chyląc się nad swoim biurkiem - proszę was, by każdy obmyślił strategię działania. Nie wiemy, co dzieje się z Alex, musimy zrobić to jak najszybciej. Rano chcę mieć wasze raporty. Zrozumiano? - powiedział rozważnie. Święty wyglądał po prostu źle. Zmartwienie było widać wymalowane na jego twarzy oraz gorycz, która go przepełnia.
Każdy wraz z nakazem otrzymanym od Mikołaja ruszył w swoim kierunku. Rozeszliśmy się w ciszy. Nie było czasu na chwilę zawahania.Usiadłem na łóżku. Ciężko było mi rozglądać się wokół siebie, każdy skrawek pomieszczenia to wspomnienie z nią związane. Alex była jak paradoksalnie ciepły promyk słońca w zimowy poranek, zawsze budziła się z uśmiechem.
- Nie mogę jej stracić - położyłem się na łóżku. Natłok myśli i wariantów, jakie moglibyśmy obrać do stoczenia walki z tą bestią, mnożyły się. Niby to dobrze, ale każdy kolejny wykluczał poprzedni. Nie mogłem zasnąć, ale w duszy czułem, że Alex jest cała i zdrowa.
- Wyjdziemy z tego aniołku, bądź dzielna - szepnąłem z nadzieją, że to usłyszy.
Obracałem się z boku na bok, aż wreszcie znalazłem, w pewnej myśli ukojenie.
Zasnąłem.Kochani,
Myślałam, że dłużej zajmie mi wrzucenie kolejnego rozdziału. Jesteście wielcy, dziękuję xoxo
Alex - chan ❤️

CZYTASZ
Promise me, that you believe
Hayran KurguKiedy skończyłam siedemnaście lat, niestety nie miałam okazji skorzystać z tego co podarował mi Bóg... Z życia. Pamietam to jak dziś, chciałabym opowiedzieć to bliskim, ale nie zdążyłam się z nimi nawet pożegnać. Tamten sobotni wieczór całkiem zmien...