Rozdział 28.

1.6K 208 50
                                    

No co za idiota!

Westchnęłam ciężko i podniosłam się z fotela. Wokół panował spokój, bo każdy przygotowywał się do startu lotu. Za kilka minut powinniśmy zacząć wylatywać z Kanady, ale ja miałam inne plany.

- Przepraszam, - poczułam uścisk na ramieniu, więc obróciłam się do młodej dziewczyny ubranej w strój z logiem lini samolotowych - musi pani usiąść, za chwilę zaczynamy lot.

- Ale ja muszę wyjść. Mój...

- Niestety, ale nie możemy pomóc. Proszę usiąść i zapiąć się pasami. - Uśmiechnęła się sztucznie i siłą wepchnęła mnie do fotela.

Czułam, jak moje serce przyspiesza z nerwów. Musiałam wziąć kilka wdechów, bo w końcu jestem w ciąży.

Kobieto, jesteś w ciąży!

Popatrzyłam na swój brzuszek i uśmiechnęłam się zadowolona z mojego pomysłu.

- Okey, fasolko. Musimy być dobrymi aktorami. - Przejechałam dłonią po podbrzuszu i zdenerwowana rozejrzałam się po pomieszczeniu.

- Za dwie minuty zaczynamy kołować. Proszę zapiąć pasy. - Kobiecy głos rozszedł się po głośnikach i można było usłyszeć zapięcia w fotelach.

- Dajesz mała, robimy to dla tatusia.

Boże, pomóż.

*****
Początek maratonu! 1/3 :)

Pięćset wiadomości: Nowe rozdanie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz