Stoi więc przed budynkiem, który nazywać będzie odtąd swoim mieszkaniem. Nowoczesny, wysoki dom przypomina jej o swoich dziecięcych marzeniach. W oddali majaczą wzgórza Hollywood.
Kobieta poprawia swoje okulary przeciwsłoneczne i sięga po dwie, ciężkie walizki. Podchodzi do drzwi i popycha je ramieniem. Wchodzi do środka rozglądając się z zaciekawieniem. Wnętrze domu wygląda lepiej, niż widziała na zdjęciach.
Pomieszczenia są przestronne, jasne ściany, lustra i duże okna potęgują efekt. Wiele marmurowych kolumn i azjatyckich figurek upodabnia go do małego pałacu.Kobieta wchodzi do kuchni, gdzie ciemne blaty kontrastują z elegancką bielą, a w płytkach pod jej bosymi stopami może się przejrzeć. Dalsze podziwianie domu zostawia sobie na później, bo jedyne o czym teraz marzy, to sen.
Przechodzi przez ogromny salon i otwiera drzwi do sypialni. Olbrzymie, dwuosobowe łóżko jest główną częścią tego pomieszczenia. Kobieta zsuwa z nóg dopasowane spodnie, rzuca je na podłogę i zanurza się w miękkiej pościeli. Wdycha jej zapach zamykając oczy.
Czeka, ale sen nie przychodzi.
Cisza.Świdrująca cisza wwierca się do jej uszu raniąc zmysły. Przypomina o przeszłości. Tej bolesnej, o której tak bardzo chciała zapomnieć.
Ona zaciska mocno oczy, ale obrazy w jej głowie napływają bez ustanku. Już nie czuje miękkości materaca, a pościel nie chłodzi przyjemnie jej ciała. Teraz staje się pułapką, z której nie może się uwolnić. Bierze głęboki wdech, ale płuca zdają się skurczać. Krztusi się i kaszle powodując ból gardła. Niekontrolowane drgawki wstrząsają jej ciałem.Skręca się na łóżku, aż w końcu spada na podłogę, a włosy opadają na twarz, zakrywając drżące usta.
Wstaje i chwiejnym krokiem wraca do salonu. Musi znaleźć swoją walizkę. Nie ma czasu, zaraz serce przestanie jej bić.
Szarpie za zamek i wyrzuca ze środka wszystko, aż jej oczom ukazuje się małe, niebieskie opakowanie. Drżącą ręką otwiera wieczko i wsypuje na dłoń dwie, jasne tabletki. Połyka je szybko.
Wraca do łóżka i zakrywa się kołdrą. Po chwili czuje ciepło płynące w jej żyłach. Rozchodzące się po całym organiźmie, gaszące pożar. Teraz jest spokój. Cisza się oddala.
Kobieta ostatni raz zamyka niebieskie oczy i zapada w sen.
W końcu świadomość powraca. Dziewczyna budzi się i rozgląda dookoła. Jest ciemno, chwilę jej zajmuje, żeby przyzwyczaić oczy do mroku. Pociera palcami skronie. Znowu będzie musiała zadzwonić do doktor Shweinduff. Wstaje z łóżka i sprawdza godzinę na telefonie. Jest 18:50.
Idzie w stronę kuchni świecąc sobie pod nogi ekranem komórki.
Znajduje na ścianie włącznik światła i chwilę później pomieszczenie rozświetla się ciepłym światłem.
Kobieta sięga po szklankę i napełnia ją wodą. Pije łapczywie, zimna ciecz przyjemnie chłodzi ściśnięte gardło.
Po chwili dziewczyna wybiera numer do doktor Shweinduff.
- Słucham? - rozbrzmiewa głos po drugiej stronie.
- Tu Evelynn. Ja... znowu miałam atak. - mówi cicho. Obiecała zawsze dzwonić, gdy to się będzie powtarzało.
Kilka lat temu ojciec zapisał ją do psychiatry, kiedy dziewczyna w najzwyklejszych sytuacjach zaczynała panikować. Najgorzej było, gdy musiała zostać sama w domu. Traciła dech i nierzadko kończyło się to omdleniem.
CZYTASZ
Mind issues
RomanceNie ma cienia radości w spotkaniu po latach. Zranili się nawzajem zbyt mocno. Druga część "Mrs. Nobody."