10. Inne rzeczy

180 14 5
                                    

Evelynn nie była zachwycona z tego jak spędza tydzień urlopu. Gdyby nie poznała Juriya absolutnie zdecydowałaby się skrócić pobyt do dwóch dni. Myśląc o tym teraz nie chce zostawić go samego. Jakby nagle stała się za niego odpowiedzialna.

Blondyn mówi mało, zamiast tego woli leżenie na kocu i bezcelowe patrzenie się w swój telefon. Ewentualnie wycieczki po kawę. Kobieta nie zauważyła, żeby z kimś rozmawiał, czy do kogoś pisał. Z wyjątkiem jednego razu, kiedy napomknął coś o nowo poznanej dziewczynie. 

Mimo wszystko ich rozmowy stały się coraz bardziej swobodne i naturalne, będące czasem ich jedyną rozrywką. Bateria w komórce nie może przecież trwać wiecznie, a stoiska do ładowania prawie cały czas były zajęte.

- Co ty tu właściwie robisz? - pyta Evee po kilkunastominutowym krytykowaniu trenera, terapeuty, psychologa pana doktora Malcolma McDoya.

- A ty? Nie pasujesz mi tutaj - odpowiada chłopak przekrzywiając głowę.

- Chociaż raz mógłbyś opowiedzieć mi o sobie. Czuję jakbym rozmawiała z moją doktor - wzrusza ramionami. Chyba to ostatecznie go przekonuje, bo poprawia się i przeczesuje palcami włosy.
Dużo myślał o Evelynn i jej historii, którą zdecydowała się mu opowiedzieć. Musiało być jej ciężko zważywszy na ból rozdrapywania starych ran, który bez wątpienia musiał jej przy tym towarzyszyć. Chłopak czuje się na swój sposób źle, jak gdyby ją wykorzystał, choć nie zrobił właściwie nic złego. Do tego samo jej zachowanie, a właściwie pewne niuanse, które udało mu się wyłapać, jak przygryzanie paznokci, dało mu wiele do myślenia. Evelynn nie jest kobietą, którą można spotkać na każdym rogu.

- Uciekłem z domu.

Kobieta zamiera. Wpatruje się tępo w jego niewzruszoną twarz próbując wyczytać z niej coś więcej. Juriy natomiast wykrzywia usta w grymasie jakby właśnie zjadł coś gorzkiego. Wytrzymuje wzrok dziewczyny i ledwo dostrzegalnie przewraca oczami.

- Czy ten gest miał za zadanie okazać twój stosunek do mnie, czy raczej całej sytuacji?

- Całej sytuacji.

Blondyn zaciąga rękawy na dłonie i opiera na nich brodę.

- Opowiem ci o tym, bo jestem pewien, że ty akurat mnie zrozumiesz. Więc moi rodzice są inwestorami. Nie pracują w typowy sposób, na ośmiogodzinne zmiany, ale prowadzą własny biznes. Uważają się za szalenie poważnych ludzi i chcą, żebym przejął po nich interes. Najstarszy syn, idealny uczeń, dziecko szczęścia po prostu. Ale ty wiesz, że to nigdy tak nie wygląda.

Chłopak milknie i unosi wzrok ku jasnemu niebu obserwując wielki klucz ptaków lecących nad nimi. Zaczyna mówić dopiero kiedy całkowicie już znika mu z oczu, choć spojrzenie nadal ma wbite gdzieś ponad horyzontem.

- Mój młodszy brat od zawsze bardzo dobrze radził sobie w szkole, co było przeciwieństwem mnie. Ja byłem rozpoznawany tylko przez mój wygląd i jeden incydent, kiedy pocałowałem chłopaka podczas lekcji, gdy stwierdziłem, że nauczycielka jest zbyt konserwatywna. Chyba wtedy rodzice uświadomili sobie, że nie jestem dzieckiem, jakie by sobie wymarzyli. Dali mi szlaban na wychodzenie z domu i internet, jakby to mogło zmienić to, kim jestem. Maksym, to znaczy mój brat dostał stypendium, a od rodziców bilet na Dominikanę, gdzie czasem mieszkają nasi dziadkowie. Ja musiałem zostać. Nie żebym jakoś bardzo płakał nad tym faktem, ale takie sytuacje zdarzały się cały czas. Aż któregoś dnia po wielkiej kłótni, gdzie zostałem zmieszany z błotem, a Maksym stał za drzwiami i tylko wszystkiemu się przysłuchiwał, wyszedłem z domu i przenocowałem u kolegi.

Evelynn czuje w kieszeni wibracje swojej komórki, ale odrzuca dyskretnie połączenie. Siada wygodniej, odchyla się do tyłu i wspiera rękami. Przyjemny, choć całkiem chłodny wiatr muska jej ciemne włosy.
Rozumie Juriya. I chociaż jeszcze nie wie dlaczego tak postąpił, nie ocenia go. Musiał mieć powód, żeby podjąć taką decyzję.

Mind issuesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz