W autobusie, w czasie jazdy z Acoma Pueblo na parkingn wciąż nie miałyśmy okazji porozmawiać. Wymieniałyśmy się - jak wszystkie inne dziewczęta i chłopcy - wrażeniami z Podniebnego Miasta, lecz na wiadomy temat nie padło ani jedno słowo.
Zanim jednak wsiedliśmy do busów, Pan Sellers zebrał swoich podopiecznych, żeby im coś zakomunikować.- Jeszcze kilka godzin i żegnamy się z cywilizacją - powiedział głośno, tak żeby wszyscy go słyszeli.
- Możemy to trochę odwlec, zatrzymując się gdzieś na kolację, albo jechać od razu na ranczo, z którego jutro wyruszamy, i tam przygotować sobie posiłek w polowych warunkach. Decyzję pozostawiam wam - Przerwał na chwilę dając nam czas do namysłu.
- Hamburgery z frytkami czy puszki ?! - zawołał.
- Hamburgery z frytkami !
- Puszki !
Oba krzyki wydawały się równie głośne i trudno było określić, który dominuje. Przez kolejne pięć minut zwolennicy każdej każdej opcji przekrzykiwali się nawzajem.
Nie nawykłam do biwakowania, mimo, że czułam dreszczyk zbliżającej się przygody, należałam do tych którzy krzyczeli "Hamburgery!". Moja przyjaciółka, weteranka weekendowych wypraw, do ich przeciwników. Niezdecydowana Marsha, patrząc to na Sandrę, to na mnie, raz wolała "Puszki!", a raz "Hamburgery!".
Wrzask był tak niesamowity, że kierowcy wszystkich trzech busów wychylili głowy ze swoich pojazdów, a ze sklepu z pamiątkami wyszła pani ekspedientka, żeby sprawdzić co się dzieje.
Ja, w której w końcu duch przygody zwyciężył lęk przed nieznanym, już byłam skłonna przystąpić do opozycyjnego obozu, mając nadzieję, że w ten sposób przeciagnę niezdecydowaną Marshe na swoją stronę i nasze dwa głosy, być może przeważą szalę w tym pojedynku na okrzyki. Sprawę jednak rozstrzygnął pan Sellers.
Nigdy bym nie uwierzyła, że ktoś był w stanie przebić się przez ten harmider, ale jemu się to udało.- Cicho !!! - zawołał tak dnośnie, że wszyscy zamilkil - Jeśli zawsze w ten sposób będziecie podejmować decyzję - Zaczął już trochę ciszej - Nie pozostanie mi nic innego jak robić to za was. A narazie proponuję głosowanie. Kto jest za Hamburgerami ?
Podniosło 16 rąk, w tym pana Sellersa
- Kto za puszkami ?
Tym razem w górę wyskoczyło... również szesnaście rąk, w tym Jacka.
Pan Sellers chwilę pocierał czoło.
- Zaraz, zaraz - Odezwał się w końcu - Przecież jest was dwadzieścia dziewięć osób, razem ze mną i Jackiem trzydzieści jeden. .. Skąd więc trzydzieści dwa głosy ?
- Może pomyliliśmy się w liczeniu - zasugerowała Rebecca i jak to ona gestem gwiazdy filmowej odrzuciła do tyłu włosy.
- A może ktoś głosował dwa razy - Powiedziała Marsha, patrząc na nią wyzywająco - Chyba nawet wiem kto.
- O co Ci właściwie chodzi ? - oburzyła się Rebecca.
- dobrze wiesz o co.
- Nie będziemy tu stać i się kłócić - uciał ich dalszą dyskusję Pan Sellers. - głosujemy jeszcze raz.
Tym razem szesnaście osób wyraziło ochotę na kolację w barze, a piętnaście na ranczo, co przesądziło sprawę.
- Naprawdę widziałam jak podnosiła dwa razy łapę - Poinformowała Marsha w drodze do busa swoje towarzyszki czyli mnie i Sandrę.
- Słowo honoru - dodała jakby się spodziewała, że jej nie uwierzymy.
- Nie musisz się tak zastrzegać. Nie podejrzewamy Cię o to, że to sobie wymyśliłaś. - Uspokoiła ją Sandra. - Tylko po co na miłość Boską ona to zrobiła ?
CZYTASZ
Gorzej być nie może
Teen FictionObóz w Nowym Meksyku zapowiada się wspaniale. Konie, słońce, góry, pustynia... O czym więcej dziewczyna może marzyć w czasie wakacyjnej wyprawy ? O przystojnym chłopaku , oczywiście! Kiedy się okazuje, że i tego elementu nie zabraknie. Natasha wie...