Rozdział 13

19 2 0
                                    

Godzinę później byłyśmy już w swoim namiocie. Sandra i Marsha wsunęły się w śpiwory, a ja wciąż jeszcze siedziałam przeczesując palcami włosy, próbowałam je wysuszyć. Wiedziałam, że jak tego nie zrobię to rano będę miała jeden wielki kołtun.
Ognistorude kręcone włosy, które w dzieciństwie były moim przekleństwem, a od kilku lat powodem do dumy, teraz mogły się okazać naprawdę poważnym problemem. Przed wyjazdem spodziewałam się tego i nawet się zastanawiałam czy ich nie obciąć. W końcu uznałam jednak, że nie po to zapuszczałam je prawie do pasa, żeby teraz, dla kilku dni, które miałam spędzić w Nowym Meksyku, pozbawić się czegoś, co uważałam za swój największy atut.

- Musimy zmienić taktykę - zaczęła Marsha szeptem, bo nie wszyscy obozowicze położyli się już spać i co jakiś czas było słychać głosy i kroki kogoś, kto przechodził obok namiotu.

-  A ta w kółko o jednym - powiedziała Sandra wzdychając.

- Przecież wczoraj umówiłyśmy się, że  zrobimy wszystko, by nie dopuścić, żeby Rebecca...

- Ale od wczoraj sytuacja sie zmieniła - przypomniałam jej - Jack ma dziewczynę.

- Po pierwsze, nie wiemy napewno czy ta Zachuti to jego dziewczyna.

- Zechiti - poprawiłam ją - I wiemy bo sama mi o tym powiedziała.

- A po drugie ciągnęła Marsha - to tym bardziej zmobilizuje Rebeccę.

- I co z tego ? On i tak na nią nie poleci.

- Jesteś tego pewna ?

Zawachałam się. Gdybym była chłopakiem, nawet bym nie patrzyła na taką dziewczynę jak Rebecca, jeśli miałabym taką jak Zechiti. Rebecca mimo swojej lalkowatej buzi i świetnej figury przy Zechiti wyglądała po prostu pospolicie.
No, ale ja nie byłam chłopakiem.
Ta chwila wahania dała Marshy  argument.

- No widzisz!  Nie jesteś pewna !

- Zgoda nie jestem pewna, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne.

- Musisz więc przyznać, że pewne ryzyko istnieje.

- Zawsze istnieje jakieś ryzyko.

- Marsha milczała, ale w świetle latarki, którą powiesiłyśmy pod sufitem, widać było, że nad czymś usilnie myśli.

- Mówiłaś, że  polubiłaś tę Zachuti - odezwała się w końcu.

- Zechiti. Tak polubiłam.

-I nie przeszkadzałoby ci, że facet zdradza dziewczynę, którą lubisz, która oddaje ci swego konia -  o tym opowiedziałam swoim towarzyszkom pod prysznicem - która ma znaleźć bezpiecznego wierzchowca dla twojej najlepszej przyjaciółki, która ...
Marshy zabrakło argumentów, ale ja zdążyłam już poznać jej siłę przekonania i nie miałam wątpliwości, że wkrótce znajdzie następne.

- Nie próbuj mną manipulować - uprzedziłam ją.

- Właśnie - włączyła się do rozmowy Sandra. - Przygarnęłyśmy pod swój dach intrygantkę i manipulatorkę. - powiedziała, wskazując palcem na Marshę.
Ta jednak przyzwyczaiła się do sarkazmu Sandry i w ogóle nie zareagowała na jej słowa.

- Nie byłoby ci żal tej dziewczyny - spytała. Patrząc na mnie.

- Chryste ! No dobrze, byłoby.

Sandra zaniepokojona kierunkiem do jakiego zmierzą ta rozmowa natychmiast włączyła się do niej.

- O, nie. Mnie już w to nie wciągniecie -  oświadczyła z mocą. - Przez cały dzień zachowywałam się jak idiotka.

Gorzej być nie może Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz